Zepsutego zegarka niech nie naprawiają ci, którzy go zepsuli. Przekaz do Polaków musi być prosty i zrozumiały

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Rynkom finansowym dziś nie potrzeba realnej gospodarki – potrzeba im wyłącznie pras drukarskich. Polskiemu rządowi nie są dziś potrzebni zwykli obywatele  ich problemy i zmartwienia – potrzebne są dobre sondaże, wspólna waluta euro, dobre notowania u eurobiurokratów i uznanie u kanclerz Merkel. I choć w Katowicach trwa wielka feta i targowisko próżności - Europejski Kongres Gospodarczy - to kryzys w Europie się nie skończył, lecz zaledwie przycichł na chwilę.

W Polsce kryzys dopiero rozwija swe upiorne skrzydła. Ani się obejrzymy jak Grek Zorba zatańczy również nad Wisłą. Rozjazd realnej gospodarki i rynków finansowych nie tylko w Polsce coraz wyraźniej się pogłębia. Rosnąca recesja w wielu krajach UE, gigantyczne bezrobocie w Europie - 26 mln ludzi, 60 proc. bezrobocie ludzi młodych w Grecji, 55 proc. w Hiszpanii i blisko 270 tys. młodych bezrobotnych z wyższym wykształceniem w Polsce nie są, jak widać, przestrogą dla spekulantów i inwestorów. Unijni biurokraci właśnie kończą budowę nowej komfortowej siedziby za 330 mln euro w kształcie „jajka Van Rompuya”, za które zapłacą europejscy i polscy podatnicy.

Prominentny polityk PO Jerzy Buzek puszcza farbę o jakichś decyzjach euro biurokratów i głównych decydentów strefy euro, które nie są jeszcze przedmiotem publicznej debaty. Eurodeputowany Siwiec wraz z posłem Palikotem z radością ogłaszają, że już niedługo nie będzie samodzielnego państwa polskiego. Europejczycy wyraźnie biednieją, a ich rządy i elity nadal pławią się w luksusie. Europejscy przywódcy wolą ratować euro niż Europejczyków, nadal wolą wspierać europejskie banki niż europejską gospodarkę, wolą dać pieniądze na skup toksycznych aktywów finansowych niż na nowe miejsca pracy dla młodych. Widać wyraźnie, że wolą bankokrację niż demokrację, a dyktatorskie zapędy kolejnych rządów, również w Polsce są coraz bardziej widoczne.

Nie ma takiej niegodziwości, jakiej nie dopuściłby się najbardziej nawet liberalny rząd gdy zabraknie mu pieniędzy. W tej materii nasz MF J.V.Rostowski to prawdziwy tytan – po podatku radarowym, deszczowym, śmieciowym, szykowanym audiowizualnym czy nieobniżonym na 2014 r. VAT-em już szykuje nam kolejne magiczne sztuczki. Wcześniej czy później „Tajfun Vincent” zmiecie ten rząd, nawet ten po rekonstrukcji. Zwiastuny nadchodzącej katastrofy gospodarczej są coraz wyraźniejsze. Na tle bezruchu, braku jakiejkolwiek koncepcji i zwykłej ludzkiej przyzwoitości obecnego układu rządzącego Polską – sprawa ministerialnych zegarków, zmarnowanych recept za 60 mln zł i dofinansowania koncertu Madonny za 6 mln zł jak i wyzwań, co dalej zrobić by uniknąć skutków nadchodzącego do Polski kryzysu jak i recesji, niezwykle racjonalnie i sensownie brzmią zapowiedzi pomysłów na posprzątanie przysłowiowej Stajni Augiasza po rządach D.Tuska i J.V.Rostowskiego, wygłaszane przez premiera J.Kaczyńskiego w trakcie jego obecnego objazdu po kraju, w tym zwłaszcza po jego biedniejszej części.

Aby odzyskać społeczne zaufanie wyrwać się z recesji, a w końcu pobudzić na nowo polską gospodarkę potrzebne są nie tylko dobre pomysły, ale i skuteczny, prosty przekaz skierowany do Polaków. Dziwnym trafem media głównego, aczkolwiek mętnego nurtu nie zauważyły fundamentalnych zapowiedzi programowych szefa PIS. Po pierwsze, że OFE to wielkie oszustwo i że większego oszustwa nie było, oraz że wprowadzający II-Filar wiedzieli, że ten system doprowadzi do zmniejszenia emerytur. Po drugie co jeszcze ważniejsze, że konieczne są niezbędne reformy służby zdrowia, systemu podatkowego, systemu emerytalnego i wymiaru sprawiedliwości. Niesłychanie fundamentalną deklaracją o piorunującej sile rażenia, uderzającej w rząd i twórców ustawy podnoszącej wiek emerytalny do 67 lat, jest najnowsza deklaracja prezesa PiS o tym, że prawa emerytalne kobieta powinna nabywać w wieku 60 lat, a mężczyzna 65 lat. Kto zaś chce i może, będzie mógł pracować dłużej, ale całkowicie dobrowolnie.

Zapowiedź przywrócenia poprzedniego, niższego wieku emerytalnego ma swoje uzasadnienie zarówno społeczne jak i ekonomiczne. Tego nie ma co się wstydzić, trzeba o tym mówić głośno i często informować o tym polskie społeczeństwo. To niesłychanie ważna sprawa dla każdego Polaka i Polki. Cofnięcie ustawy podnoszącej wiek emerytalny do 67 lat może okazać się prawdziwą wunderwaffe w coraz szybciej zbliżającej się kampanii wyborczej. To hasło trzeba tylko wziąć na sztandary. Czas najwyższy uświadomić Polakom, gdzie ich interes, a gdzie interes zagranicznych lobby i krajowych grup interesów. Jeśli do tego dołoży się solenną deklarację zlikwidowania również Republiki Radarowej Rostowskiego, która kwotą 1,5 mld zł miała uratować polski budżet i zlikwiduje się największy, objazdowy zakład fotograficzny na kółkach - ITD, to zwolenników może gwałtownie przybyć. Trzeba będzie niewątpliwie zatkać dziurawy dzban dochodów, z którego masowo uciekają polskie pieniądze, idące dziś setki miliardów złotych, głównie zagranicę. Pewne jest jedno, że zepsutego zegarka nie powinni naprawiać ci, którzy go zepsuli, ani nawet ci którzy często zegarkami się wymieniają.

Przekaz skierowany do Polaków musi być prosty i zrozumiały i dotyczyć ich fundamentalnych, a zarazem życiowych spraw.

 

Tylko w Sklepiku.pl do nabycia najnowszy numer miesięcznika "Na poważnie"

Tytuł numeru to "Giganci Ducha", a w środku m.in. rozmowa Marcina Wikły z prof. Andrzejem Zybertowiczem pt. "Nie wystarczy być obywatelem raz na cztery lata". Poza tym stałe felietony Piotra Zaremby i Ryszarda Czarneckiego oraz artykuły: Michała Komudy "Wokół płonącego Getta", Pawła Skibińskiego o "Recepcie na Uniwersytet", a także prof. Aleksandra Nalaskowskiego, Mileny Kindziuk i prof. Jana Żaryna.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych