Spontanicznie! Powtarzam: spontanicznie!!! "Nie ma znaczenia, czy się smucimy, czy też cieszymy. Bylebyśmy robili to na komendę"

Fot. facebook
Fot. facebook

Uśmiechnij się! – ta piosenka Stanisławy Celińskiej wykonana przez artystkę w postawie na baczność i z miną esesmana chodziła mi wczoraj po głowie cały dzień. Obowiązywał nakaz przeżywania radości.

Różowe baloniki, różowe okulary, a w tej słodkiej atmosferze – dokonana jakby mimochodem profanacja polskiego godła. Chytrze przeprowadzony zabieg dewaluowania znaczenia symbolu. Bardziej niebezpieczny niż jawny zamach na narodowe świętości.

Protestujesz? Nie masz poczucia humoru i dystansu.

Przychodzą na myśl dwie refleksje.

Po pierwsze – ależ owszem, mamy poczucie humoru i dystans. Obrazki przedstawiające patronującego akcji „Orzeł może” prezydenta orzącego morze (z podpisem: „orzę morze”) zaczęły krążyć po internecie długo przed rozpoczęciem imprezy radiowej „Trójki” i „Gazety Wyborczej”.

Druga, poważniejsza refleksja dotyczy chwil, kiedy Polacy rzeczywiście okazywali spontanicznie radość.

Tak było na przykład za każdym razem, kiedy do Polski przyjeżdżał błogosławiony Jan Paweł II. Nikt wtedy nikomu nie kazał się uśmiechać, nikt nie wciskał na nos różowych okularów, a jednak radość była wszechobecna. I chyba nikomu nie stała się z tego powodu krzywda, a większość z nas zachowała z wizyt Ojca Świętego w Ojczyźnie piękne wspomnienia.

Tymczasem słyszeliśmy wtedy, że uczestniczenie w pielgrzymkach to owczy pęd, że jesteśmy infantylni i potrafimy tylko Papieżowi klaskać, a nie umiemy Go słuchać.

Kiedy okazywaliśmy radość i wychodziliśmy na ulice z polskimi flagami i biało-żółtymi chorągiewkami, wysyłano nas do bibliotek, abyśmy najpierw zgłębili papieskie encykliki.

Dla kontrastu, kiedy po 10 kwietnia spoważnieliśmy i pogrążyliśmy się w żałobie, usłyszeliśmy z kolei, że mamy nabrać dystansu i nie tracić umiejętności cieszenia się życiem.

Ci, do których te argumenty nie trafiały, dowiadywali się, że ich ból ma charakter polityczny.

Konkluzja?

W gruncie rzeczy nie ma znaczenia, czy się smucimy, czy też cieszymy. Bylebyśmy robili to na komendę.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych