No i udało się rozbawić społeczeństwo. "Ośmieszono prezydenta, zniechęcono rzesze klientów do firmy Wedel, udowodniono, że tuzy mediów, czyli „Trójki” i „GW”, to infantylne przygłupy"

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Akcja „Trójki” i „GW” pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego, odniosła spory sukces. Ośmieszono prezydenta, zniechęcono rzesze klientów do firmy Wedel, udowodniono, że tuzy mediów, czyli „Trójki” i „GW”, to infantylne przygłupy, nie potrafiące wymyślić nic wartościowego na miarę chwili.

Należy jednak podkreślić, że cel akcji został osiągnięty. Skończono, choć na chwilę, z wizerunkiem Polaka – ponuraka. Widząc tę różową żenadę na Krakowskim Przedmieściu, przed Pałacem Prezydenckim, można było pękać ze śmiechu. Szkoda tylko, że uczestnicy tego epokowego wydarzenia, nie stanęli na wysokości zadania. Deklarowano, że będzie to taka radosna gromadka, a tu transcendentna markotność emanowała niemiłosiernie. Poczucie obciachu wyzierało spoza niemrawych oznak uniesienia.

Co więcej, zaprzyjaźnione media jakoś nie rzuciły się do relacjonowania tego sumiennie nagłaśnianego wydarzania. Moment odsłaniania czekoladowego orła, przez głowę państwa, nie był co chwilę powtarzany w stacjach informacyjnych. Obowiązywała zasada – ciszej nad tą trumną. Zrecenzowany niepochlebnie orzeł z białej czekolady, może był dziełem sztuki cukierniczej, ale postument, prawdopodobnie z czarnej czekolady, robił obsceniczne wrażenie, jakby orzeł poleciał w to, co Stanisław Wyspiański szczerze mu odradzał.

Marnie też eksponowana jest radość pana prezydenta z prezentu, jakim był okolicznościowy zegarek od władz najwyższych Polskiego Radia. Mając na uwadze niebywałą tandetę plastyczną oprawy przedsięwzięcia, można przypuszczać, że tym chronometrem nasz wesoły wódz nie zaszpanuje na Ukrainie, a nawet minister transportu nie rzuci się, by go pożyczyć.

Leitmotivem akcji było krzewienie pozytywów i to się udało. Okazało się, że mamy normalne społeczeństwo, które nie daje się wkręcić w byle błazenadę, bo rzucą ulotki na wagę i dadzą kubek. „Trójka” i „GW” okazały swoją medialną niemoc. Jakoś zwolennicy nie zjeżdżali z całej Polski autokarami, żeby dać wyraz poparcia swoim ukochanym redaktorom.

Nawet dyżurni celebryci gdzieś czmychnęli. Czyżby przestraszyli się kpin prawicowych portali, gdzie wiadomo, że pisują różni tacy bez poczucia humoru, ale mimo wszytko po co ryzykować.

Szkoda tylko, że musimy finansować z naszych kieszeni takie jasełka. Z drugiej strony zobaczyć klęskę „Trójki” i „GW” - bezcenne.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych