Artykuł pochodzi ze strony SDP.PL, polecamy!
Co orzeł może... jeśli jest z czekolady? Na przykład promować „Trójkę”. Namówić prezydentów czterech największych miast, by wystąpili w spocie reklamowym radiowej stacji – bezcenne. Happeningi 2 maja w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu będą przede wszystkim promocją „Trójki” i grupy wykonawców związanych z tą anteną. Wszelkie inne hasła i przymiotniki to massa tabulettae. I nic po nich nie zostanie. „Wielka akcja społeczna” jest de facto standardową akcją wizerunkową.
Co jeszcze orzeł może? Robić ludziom wodę z mózgu. Bo czym innym jest zamiar uczynienia optymistów z Polaków, nałogowych smutasów. Hasło jest absurdalnie nie dlatego, że nie da się zmienić w ten sposób ludzkiej mentalności. Absurdalność polega na tym, że walczy się ze stereotypem… uparcie go lansując. Polacy są od blisko dekady najbardziej optymistycznym narodem w Unii Europejskiej. Do przesady i bez racjonalnych po temu podstaw. Kto nie wierzy, niech sobie poczyta badania Eurostatu.
W porównaniu z rokiem 1988 niemal dwukrotnie wzrosła liczba Polaków uważających się za ludzi szczęśliwych. Maria Rogaczewska i Aleksandra Gołdys napisały o tym na któryś z Kongresów Obywatelskich bardzo ciekawy raport „Polacy w pułapce autostereotypów”. Zauważają w nim, że nie tylko prywatnie staliśmy się pogodni, ale i Polska wcale nie kojarzy się nam z „obciachem”. Nie są również prawdziwe opinie o zawiści i pesymizmie, jako naszych cechach narodowych. Wystarczy poczytać kolejne diagnozy społeczne.
Bzdurne są także powtarzane przy każdym 3 maja i 11 listopada opowieści o tym, że Polacy nie potrafią świętować radośnie. Pomysłowości i fantazji w tym względzie też mogą nam pozazdrościć inne nacje. Szaleństwa historycznych rekonstrukcji, lekcje śpiewania na rynkach miast, gry terenowe, parady i festyny. Do wyboru, do koloru. Po co więc wyważać otwarte drzwi, używając w tym celu czekoladowej Godzilli udającej orła?
I tu docieramy do drugiego (poza promocją Trójki) celu całej akcji. Orzeł może… wkurzyć. I takie ma słabo skrywane zadanie. Wszystkie prasowe wypowiedzi organizatorów zmierzały do sprowokowania ludzi dla których 3 maja jest czymś więcej niż okazją do grillowania i robienia jaj. Sprowokowani faktycznie się wkurzyli, a człowiek wkurzony nie wygląda radośnie. Ergo – jest smutasem i trzeba go reedukować. I tu się otwiera cała gama socjotechnicznych chwytów, jakie są i będą przy tej okazji wykorzystywane. Także politycznie.
Orzeł i tak może… ale nie powinien.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156518-co-orzel-moze-po-co-wywazac-otwarte-drzwi-uzywajac-w-tym-celu-czekoladowej-godzilli