"Telewizja informacyjna to podłe medium. Najchętniej żywi się krwią. Gdyby mogła, to pokazałaby od początku do końca przebieg zamachu, oderwane kończyny i zwłoki"

Fot. PAP / EPA
Fot. PAP / EPA

O zamachu w Bostonie dowiedziałem się „na żywo” stojąc przy okienku w Citibanku. Wywieszony na ścianie dla rozrywki klientów monitor pokazał wybuch i sceny chaosu na mecie maratonu. Po powrocie do domu zajrzałem na CNN. Te same nagrania pokazywane w obiegu zamkniętym. Przerzuciłem się na Fox News. Znów te same nagrania w obiegu zamkniętym wypełniają ekran.

W CNN i Fox wypowiadają się komentatorzy. Ich twarze zredukowane do formatu książki kieszonkowej a resztę wielkiego ekranu wypełniają te same zdjęcia pokazywane w obiegu zamkniętym. Telewizja informacyjna to podłe medium. Najchętniej żywi się krwią. Gdyby mogła, to pokazałaby od początku do końca przebieg zamachu, oderwane kończyny i zwłoki. Rzecz jasna uprzedzając, że to będzie drastyczne ale cóż poradzić, taki jest obowiązek dziennikarski, a w domyśle, po drugie, że zamach nie jest winą dziennikarzy. Czy nie jest? – nad tym bym się zastanowił.

Terror polega na sianiu strachu. Kto sieje strach, ten pomaga terrorystom. A strach rozsiewa telewizja informacyjna. Ponieważ ma niewielki zasób nagranych zdjęć, to je ciągle powtarza nienasycona krwią i ludzkim przerażeniem. To zrozumiałe, że te same zdjęcia są pokazywane w różnych programach różnych pasm czasowych, bo przeznaczone dla widzów, którzy ich nie widzieli, ponieważ dopiero teraz włączyli telewizor. Ale czemu służy pokazywaniu paru minut tych samych zdjęć w kilkuminutowym segmencie programu, który ogląda ten sam widz? – Wzbudzaniu rozkosznego przerażenia: To nie ja, to oni leżą tam na ulicy i krzyczą, i płaczą, i ociekają krwią.

O ileż to bardziej „atrakcyjne” od twarzy komentatora, który próbuje ująć wydarzenie w racjonalnej perspektywie. To żerowanie na ludzkim strachu i skrytej satysfakcji jednocześnie - jest wstrętne. Następnego dnia rano otwieram The New York Timesa. Na pierwszej stronie doskonale skadrowane zdjęcie młodej, ładnej kobiety. Starszy mężczyzna w kraciastej koszuli klęcząc pochyla się nad nią; drugi, młody zawodnik w dżokejce tamuje koszulką krew płynącą z rany na jej udzie. Chodnik po lewej stronie zlany strugą krwi. W dalszym tle tłum ludzi. Czegóż tu nie mamy! Jest jednostkowy bohater – ta kobieta – otoczona opieką przez dwóch mężczyzn: starego i młodego, co pozwala widzowi znaleźć sobie obiekt identyfikacji, zależnie do własnej płci i wieku. Jest lokalizacja wydarzenia przez baner maratonu z nazwą miasta i - społeczeństwo w tle. A wewnątrz numeru seria reporterskich zdjęć kończy się obrazem samotnej dziewczyny; siedzi na chodniku na tle szarej, kamiennej ściany, po lewej stronie stoją żółte autobusy szkolne, którymi mają odjechać zawodnicy po biegu. Wstrząśnięta rozmawia przez komórkę. To zawodniczka, ledwo uszła z życiem i mówi o tym komuś bliskiemu. Na nogach ma purpurowe snikersy z żółtymi sznurowadłami. Obok para zapasowych snikersów, błękitnych ze sznurowadłami w purpurze.

Oglądając dramatyczne zdjęcia w tym dzienniku wiele razy łapię się na skojarzeniach z klasycznym malarstwem, co zrozumiale. Tak działają powszechne zasady kompozycji przestrzeni i koloru. Inaczej niż nagranie wideo, martwe zdjęcie pozwala się dowolnie kadrować, dzięki czemu można uzyskać staranną kompozycję. The New York Times estetyzuje tragedie świata. To dobrze. Dystans estetyczny do ludzkiego dramatu stwarza przestrzeń dla rozumnego namysłu. Więc myślmy. Na stronach międzynarodowych NYT daje wysmakowane zdjęcie żałobników na pogrzebie kandydata w wyborach parlamentarnych w Iraku. Tytuł informacji: „Coraz więcej zabójstw, gdy zbliżają się irackie wybory”. Poniżej drugie zdjęcie sceny zamachu bombowego, także w poniedziałek. W Bagdadzie zginęło prawie 50 osób. W Bostonie 3. Tyle piękna, a nasuwa mi się taka brzydka myśl, że Irakijczykom było lepiej za Saddama Husseina. Kto tu jest oprawcą, a kto ofiarą?

PS. W tym samym numerze NYT wiadomość, że George W. Bush, który zruinował materialnie Irak a finansowo Stany Zjednoczone, zebrał 500 milionów dolarów na Bibliotekę Prezydencką, pomnik swej głupoty.

Tekst ukazał się na portalu www.sdp.pl. Polecamy!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.