Amnezja smoleńska. Był nadzór, ale nikt nie pamięta czyj... Państwo zdało egzamin, tylko nie pamięta gdzie i kiedy...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia
fot. wikipedia

Dobre wiadomości nadeszły z Ministerstwa Obrony Narodowej.

"Podczas remontu w Rosji polski przedstawiciel przez cały czas był przy samolocie" - zapewnia były wiceszef MON Marcin Idzik w reakcji na twierdzenia z raportu zespołu parlamentarnego, prowadzonego przez Antoniego Macierewicza.

Prace remontowe tupolewa nadzorowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego – zapewnia Idzik, obecnie wiceprezes Grupy Bumar. - Przez cały czas pobytu w Samarze jedna osoba nie opuszczała tego samolotu, cały czas tam była. Nie pamiętam, czy była to osoba z pułku (36. specpułk, do którego należał samolot) czy z SKW...

 

CZYTAJ WIĘCEJ: MON twierdzi, że remont Tu-154M był zgodny z procedurami. Przy samolocie cały czas asysytował polski przedstawiciel. Nie pamiętają tylko, kto nim był


Nie wiadomo kto i nie wiadomo skąd – ale był i i nadzorował, na sekundę nie spuszczał samolotu z oka. Gdy wychodził do toalety, rosyjscy mechanicy z zakresu lotnictwa i specjaliści innego zakresu wstrzymywali prace i czekali, aż polski nadzorca wróci na swój posterunek.

Żadna mysz się do samolotu nie prześliznęła w Samarze, ani tym bardziej żadna pluskwa. Taki to był szczelny nadzór!

Dowiedzielibyśmy się o tym nadzorze pewnie więcej, gdyby wiceminister przypomniał sobie, kto nadzorował.


Z badaniem katastrofy smoleńskiej jest, ogólnie biorąc, problem amnezji.

Jacyś eksperci podobno badali wrak zaraz po katastrofie, ale nikt nie pamięta kto badał. Żaden ekspert jak dotychczas nie przyznał się i nie powiedział – ja badałem.

Podobnie z badaniem brzozy, są wiadomości, że była badana i mierzona, ale nie wiadomo kto ją zbadał i kto ją zmierzył, z dokładnością plus minus dwa metry. Nikt się osobiście do badania, a zwłaszcza do pomiarów nie chce przyznać.

Jacyś polscy lekarze zakasali rękawy i ramię w ramię z rosyjskimi wykonywali sekcje zwłok, ale pani Kopacz nie przypomniała sobie, którzy to byli lekarze.

Ktoś łopatami przekopywał ziemię na metr w głąb, ale kto to był – nie wiadomo, nikt już nie pamięta.

Funkcjonariusze BOR podobno zabezpieczali wizytę na lotnisku, ale też nie można sobie przypomnieć którzy funkcjonariusze.

Były badania na trotyl, ktoś trotylu nie znalazł, ale tez nie wiadomo kto. Prokuratura zarządziła badanie trotylu ponownie, ale zanim otrzyma wynik badania, już pewnie kto badał, zapomni.

Dowiemy się zapewne wkrótce, ze po naprawie w Samarze tupolew został gruntownie prześwietlony, tylko nie da się odgrzebać w pamięci, kto prześwietlał.

Państwo zdało egzamin, tylko nie można sobie przypomnieć, gdzie i kiedy...

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych