To „fajni goście” Marek Belka i Jerzy Buzek stworzyli katastrofalny system emerytalny, za który nikt nie chce teraz odpowiadać

fot. Wikipedia
fot. Wikipedia

Po to o czymś jest głośno, żeby o czymś innym było cicho – to znana metoda dezinformacji. A głośno jest o Otwartych Funduszach Emerytalnych i o Izbie Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, której uczestnicy – Powszechne Towarzystwa Emerytalne funduszami zarządzają.

Głośno jest dlatego, że Izba zaproponowała czasowe, a nie dożywotnie wypłacanie emerytur z tzw. II filaru. Zaproponowała to z prostego powodu – osoby działające w Izbie wiedzą o zbliżającym się krachu systemu emerytalnego w Polsce i nie chcą być jedynymi winnymi, choć mają bardzo dużo na sumieniu. A skoro głośno jest o OFE, PTE i IGTE, to cicho może być o twórcach fatalnego systemu emerytalnego, czyli o Jerzym Buzku, Marku Belce, Ewie Lewickiej i Jerzym Hausnerze. Cicho jest też o Janie Vincent-Rostowskim, który krach systemu przyspieszył, przykręcając kran z pieniędzmi.

Jerzy Hausner, jako pełnomocnik rządu ds. zabezpieczenia społecznego, założenia nowego systemu emerytalnego przygotował dla rządów SLD i PSL (sprawujących władzę w latach 1993-1997), a Marek Belka jako wicepremier i minister finansów w końcówce rządów lewicy (premierem był Włodzimierz Cimoszewicz) te rozwiązania forsował i pewnie by przeforsował, gdyby lewica nie przestała rządzić. Dzieło podjął Jerzy Buzek, a w jego imieniu Ewa Lewicka, wiceminister pracy i pełnomocnik rządu ds. zabezpieczenia społecznego. I ci wszyscy ludzie mają ogromne zasługi w stworzeniu najbardziej niesprawiedliwego i niekorzystnego dla pracujących systemu emerytalnego. Szczególne zasługi ma oczywiście Jerzy Buzek jako premier rządu, który ten system wdrożył.

Nowy system pozwalał co roku zarabiać po 600-700 mln zł PTE, czyli podmiotom zarządzającym OFE. Pozwalał też czerpać co roku miliardy (w postaci dywidendy) z pieniędzy zgromadzonych w OFE właścicielom PTE, najczęściej zagranicznym. Stworzono zatem maszynkę do zarabiania dla kolesiów i kolesiów kolesiów, a przyszli emeryci zostali nie tylko oszukani, ale wręcz okpieni wizją wspaniałej przyszłości na Karaibach, gdy już przejdą na emeryturę. Ewa Lewicka, która system wdrażała była potem w nagrodę szefową Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (do października 2012 r.). Właściwie wszyscy ci, którzy za wdrożenie fatalnego systemu emerytalnego odpowiadali znakomicie sobie poradzili, szczególnie były premier Jerzy Buzek. Wystarczyło kilka lat, by zapomniano o jego „zasługach” dla emerytów, przez co zyskał najlepszy wynik w wyborach do europarlamentu, a potem został na pół kadencji jego przewodniczącym. Z kolei Marek Belka najpierw był premierem (w latach 2004-2005), a obecnie (od czerwca 2010 r.) jest prezesem Narodowego Banku Polskiego.

Działające od kilkunastu lat OFE i bez likwidatorskich pomysłów Rostowskiego nie gwarantowały emerytur wyższych niż 30-40 proc. zarobków, co w porównaniu ze starym systemem oznaczało niemal dwukrotne obniżenie świadczeń. Po wejściu w życie tzw. reformy Rostowskiego OFE przynoszą jeszcze mniejsze zyski, a ich osłabienie negatywnie wpływa na cały rynek kapitałowy. Ale system był tak pomyślany, że OFE mogły i mogą przynosić ogromne straty, przekładalne na emerytury nawet nie głodowe, ale groteskowe, a nikomu włos z głowy z tego powodu nie spadnie. Polacy zostali perfidnie oszukani przez Jerzego Buzka i jego rząd, a byliby zrobieni w konia już przez rząd Włodzimierza Cimoszewicza i jego ministra Marka Belkę, tylko ta ekipa nie zdążyła. A teraz są oszukiwani przez rząd Donalda Tuska i jego ministra finansów Jana Vincent-Rostowskiego, którzy stary system do cna zepsuli, a to, co mamy w zamian, jest tylko przesunięciem ogromnych zobowiązań nas przyszłe pokolenia, co oznacza, że krach i tak nastąpi.

Jakaś reforma systemu emerytalnego była pod koniec lat 90 XX wieku konieczna, bo deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych rósłby w takim tempie, iż system emerytalny padłby szybciej niż później. Ale przyjęto rozwiązania absolutnie niesprawiedliwe i nieadekwatne do zagrożeń. No i oszukano przyszłych emerytów, bo nikt im nie powiedział, że emerytura nie będzie wynosić prawie 70 proc. ostatniej płacy, lecz najpierw około 40 proc., a teraz może to być nawet 20-30 proc. A ci, którzy Polakom ten los zgotowali uchodzą za miłych polityków, którzy są niewinni, bo to kto to mógł przewidzieć. Tyle tylko, że w polityce tak być nie może, że miliony ludzi dostaną nędzne ochłapy emerytalne, a osoby, które to zrobiły paradują na europejskich i krajowych salonach w glorii „fajnych gości”.

Warto więc przypomnieć, że „fajni goście”, czyli Jerzy Buzek, Marek Belka, Ewa Lewicka czy Jerzy Hausner odpowiadają za to zło, które w systemie emerytalnym już funkcjonuje, a za kilka lat będzie prawdziwą apokalipsą. I warto do tego grona zaliczyć Jana Vincent-Rostowskiego, który wcale systemu nie ratuje, tylko przyspiesza jego krach.

Warto o tym pamiętać, bo w czasie wyborów nie mówimy o faktach, tylko widzimy w telewizji „fajnych gości”. Tyle że ci ludzie z uśmiechem na ustach wprowadzili system, który życie ludzi na emeryturze uczyni piekłem, choć miał to być raj na Karaibach.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.