Pomnika ofiar tragedii smoleńskiej w tym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego wciąż nie ma, kwiaty położone przez ludzi i znicze przez nich zapalone 10 kwietnia straż miejska warszawska usunie zapewne, jak w poprzednich latach, błyskawicznie. Ci zaś, którzy przyjdą w rocznicę smoleńskiej tragedii na Krakowskie Przedmieście, zostaną przez wielkie media wyszydzeni i obrażeni. Cały właściwie ciężar pamięci i obchodów o tej największej masakrze polskich elit po 1945 roku spoczywa na społeczeństwie obywatelskim, na wspaniałych ludziach, którzy nie godzą się na haniebną niepamięć.
Co w tym czasie dostajemy ze strony władzy? Żadnego koncertu, wspomnienia, tylko na odczepnego gdzieś złożone kwiaty i upokorzenia. Jak już pisaliśmy w Filharmonii Gdańskiej 10 kwietnia odbędzie się koncert „Muzyka łączy narody”, w którym wystąpi Wielka Orkiestra Radia i Telewizji z Moskwy.
Na stronach filharmonii czytamy:
Podczas koncertu usłyszymy muzykę nie tylko z rosyjskich filmów “Lecą żurawie”, ”Wieczorny dzwon”, “Moskwa nie wierzy łzom”, “Wołga, Wołga”, “Świat się śmieje”, “Cygan”, “Ironia losu”, ”Siedemnaście mgnień wiosny” ale również rosyjskie utwory min. Wysockiego, Okudżawy, Pugaczowej, a także Kalinkę, Katiuszę i wiele innych. Będzie można także delektować się polską muzyką m.in. z filmu “Stawka większa niż życie”, “Noce i dnie”, “Vabank. A wszystko w wykonaniu mistrzowskiej Orkiestry Radia i Telewizji na instrumentach ludowych.
Aż trudno nam sobie wyobrazić, jak ktoś w Polsce mógł wpaść na pomysł organizowania takiego koncertu, z takim repertuarem, z takim artystą, pod takim hasłem właśnie 10 kwietnia!
Ale to nie koniec. Dzień później - 11 kwietnia, Orkiestra z Moskwy wystąpi w Warszawie, w Sali Kongresowej. Koncert reklamowany jest jako "wyjątkowy", gdyż zespół po raz pierwszy zagości w Polsce. W całej Warszawie aż roi się od plakatów zapraszających na 11 kwietnia do Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki - a więc jednostki miejskiej!
Jednocześnie nie ma w całym wielkim w mieście stołecznym jednego znaku, symbolu pamięci o ofiarach 10/04/2010. Czy nikt tam nie ma za grosz wrażliwości?
A może to działanie celowe? Tomasz Turowski, "organizator" z ramienia ambasady uroczystości 10 kwietnia 2010 roku, wieloletni agent peerelowskiej służby bezpieczeństwa, w rosyjskim radiu Swoboda tuż po tragedii narzucał narrację w której z krwi polskiej elity ma wyjść polsko-rosyjskie pojednanie:
I Rosja, i Polska należą - myślę, że z tą opinią zgodziłby się zmarły tragicznie prezydent – są przedstawicielami tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy – wyrosną nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją.
A pod patronatem i z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego wystawiono tuż po Smoleńsku pomnik bolszewickim najeźdźcom na polach Ossowa, uczczono ludzi, którzy łyżeczkami wydłubywali oczy polskim oficerom, mordowali dzieci, gwałcili kobiety, rozstrzeliwali księży i przyszli zniszczyć odrodzone państwo polskie.
Widziane z oddali wszystko to układa się zatem w jasny obraz. Ludziom, którzy przyjdą wspomnieć tragiczną rocznicę koncert pieśni rosyjskiej ma przypomnieć kto tu rządzi i kto wygrał na 10/04.2010!
A porządny człowiek pieśni rosyjskich w rocznicę Smoleńska słuchać nie powinien.
znp/wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154087-niepojete-dzien-po-rocznicy-smolenska-takze-w-warszawie-maja-rozbrzmiec-piesni-rosyjskie-gry-w-upokorzenie-ciag-dalszy