O ostatnim meczu reprezentacji Polski z Ukrainą lepiej chyba nie wspominać. Fatalny styl, beznadziejna gra w obronie i dwie stracone bramki już w pierwszych siedmiu minutach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Fatalny mecz w Warszawie. Bez walki, bez pomysłów, bez skuteczności. Polska przegrała 1:3 z Ukrainą
Tymczasem inny tragiczny wątek piątkowego wieczoru poruszył w rozmowie z radiem TOK FM Jan Krzysztof Bielecki - były szef rządu, kompan premiera Tuska w legendarnym już chyba "harataniu w gałę". Bielecki zwrócił uwagę na kiepską jakość dopingu na trybunach Stadionu Narodowego:
Poruszając się w niebezpiecznym politycznie i społecznie obszarze, muszę stwierdzić, że zupełnie inna jest struktura kibiców na meczach reprezentacji i na meczach ligowych. Na kadrę - jak powiedział kiedyś były irlandzki pomocnik Roy Keane - przychodzą ci, którzy jedzą kanapki z krewetkami. Na spotkaniach ligowej jest dużo młodzieży. Czasem zapiekłej, czasem przekraczającej reguły gry. Ale oni nigdy by nie wymiękli. Nie chcę wymieniać klubów, ale do głowy przychodzą mi przynajmniej trzy, których fani nigdy nie wymiękają. Nawet przy wyniku 1:3 krzyczeliby tak, jakbyśmy wygrywali. Ci z krewetkowymi kanapkami przyszli jak do teatru, a że w teatrze było słabo, to się poddali i tylko zagwizdali na koniec meczu.
- żalił się Bielecki.
A my przypominamy - poruszając się w tym "niebezpiecznym politycznie i społecznie obszarze", że nie kto inny jak premier Tusk (jak również podlegli mu wojewodowie) mocno przyczynili się do tego, by kibiców, "którzy by nie wymiękli" zniechęcić do udziału w meczach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Grzywny za hasło "Donald, matole!" Kibice Jagiellonii muszą zapłacić za okrzyki przeciw premierowi
Bielecki nie pozostawił suchej nitki na tych, którzy w piątkowy wieczór marzli na stadionie, oglądając popisy naszych kopaczy:
Żenujące było, że 57 tys. ludzi zostało przekrzyczanych przez dwa tysiące Ukraińców. Więc gdybyśmy zrobili pięć tysięcy miejsc dla naszych sprawdzonych kibiców, to oni nie wymiękliby do 90 minut. PZPN się może modernizuje, ale tego zabrakło. Nie ma sportu bez fanatycznego kibica. Stąd te konflikty z kibicami. Z nimi trzeba się ułożyć. Bez ich zacięcia i sportowej złości ani nie będzie kibicowania, ani dobrej gry. To nie jest łyżwiarstwo figurowe
- kończył ten wątek były premier.
Przez całe tygodnie i miesiące ruch kibicowski to bandyci, kibole i chuligani, o których nie da się powiedzieć dobrego słowa. Ale na meczu jednak ich brakuje. Niech się panowie zdecydują.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153791-jan-krzysztof-bielecki-teskni-za-kibolami-zenujace-bylo-ze-57-tys-ludzi-zostalo-przekrzyczanych-przez-dwa-tysiace-ukraincow