Katharsis – oczyszczająca i odnawiająca tragedia UE. Co łączy bezradność Brukseli w sprawie Cypru i budżetu 2014-2020 z zapowiedzią odejścia Van Rompuya i Ashton

Fot., PAP / EPA
Fot., PAP / EPA

Oczyszczający wstrząs i początek odnowy – taki bogaty sens ma pojęcie katharsis. Uczą o nim szkoły w Polsce i wielu krajach Europy i świata. Wynaleźli je starożytni Grecy. Jest szczególnie zrozumiałe dla greckiego kulturowo Cypru. Przystaje do sytuacji całej Unii Europejskiej, bo Unia potrzebuje katharsis. Na Cyprze być może się zaczęło. Cypr znalazł się w stanie tragicznym, ale katharsis jest rozwiązaniem tragedii.

To nie państwo Cypr bankrutuje. Bankrutują jego największe prywatne banki, wskutek nadmiernego inwestowania w wysoko ryzykowne papiery wartościowe i kredyty na rynku międzynarodowym. Banki te uzależniły się od spekulacji jak od hazardu. Państwo Cypr zbankrutowałoby wtedy, gdyby postanowiło ratować spekulacyjne banki za wszelką cenę, w tym opróżniając swój budżet, wyprzedając pośpiesznie i nieodwracalnie zasoby narodowe – między innymi nieruchomości i bogactwa naturalne – oraz dokonując upaństwowienia i okrojenia funduszy emerytalnych. Tak zrobiły inne państwa UE – Irlandia, Grecja, Portugalia, Hiszpania – ale nie Islandia, pozostająca poza Unią i eurostrefą, więc mająca swobodę prowadzenia polityki skutecznej i służącej Islandczykom. Islandia wyszła na tym najlepiej ekonomicznie, społecznie i politycznie.

Majątek Cypru i Cypryjczyków chętnie przejęłaby za ułamek wartości Rosja, pod warunkiem dodatkowych ustępstw politycznych i wojskowych, oznaczających dla Cypru ograniczenie suwerenności, a dla Zachodu – nowy przyczółek rosyjski na Morzu Śródziemnym, w miejsce bazy traconej w Syrii. Unia wpycha Cypr i pośrednio NATO – do którego Cypr może w przyszłości wstąpić – w rosyjskie objęcia. Przed tym tylko sami Cypryjczycy mogą siebie i nas obronić. Dopuszczając bankructwo banków, władze Cypru uchroniłyby w pełni depozyty do 100 tysięcy euro, ubezpieczone zgodnie ze standardami cywilizowanego świata. To na to ubezpieczenie chciała zrobić zamach UE, żądając daniny od nawet najmniejszych oszczędności, co odrzucił cypryjski parlament. W dzisiejszej Unii Europejskiej – pod dzisiejszymi jej władzami – banki są ważniejsze od ludzi, państw i bezpieczeństwa narodowego. Mały, ale dumny Cypr pierwszy w całej UE odważył się odrzucić tak absurdalny „pakiet ratunkowy”, chociaż wcześniej mało brakowało w Grecji, a teraz bunt przeciw polityce unijnej ogarnia już Włochy.

Naraz z kryzysem cypryjskim Bruksela okazuje się nieskuteczna w sprawie jeszcze dużo większej, bezpośrednio ważnej dla wszystkich państw UE – w sprawie „wieloletnich ram finansowych”. Gdy 8 lutego 2013 roku Rada Europejska ogłosiła projekt budżetu na lata 2014-2020, przewodniczący czterech największych klubów Parlamentu Europejskiego tego samego dnia zapowiedzieli odrzucenie projektu i wezwali do negocjacji dla wprowadzenia istotnych zmian. Jednak przez ponad miesiąc nie osiągnięto żadnego kompromisu. Zatem 13 marca Parlament Europejski odrzucił porozumienie w całości, głosami już pięciu klubów. Minął kolejny tydzień, stawka wynosi bilion euro, jednak wciąż brak postępu, a nawet sygnałów, że podjęto poważny dialog.

Dokładnie w chwili, gdy stało się jasne, że Cypr odrzuci dyktat Brukseli, i wkrótce po odrzuceniu siedmioletniego budżetu przez europosłów, dwoje spośród czworga najwyższych rangą polityków Unii Europejskiej publicznie zapowiedziało odejście z polityki z końcem kadencji w 2014 roku. Zrobili to przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy z Belgii – oficjalnie numer jeden w UE, odpowiednik prezydenta – oraz wysoki przedstawiciel do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, zarazem wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Catherine Ashton z Wielkiej Brytanii. Podobnej deklaracji nie złożyli przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso z Portugalii i przewodniczący europarlamentu Martin Schulz z Niemiec – główny konkurent Barroso do kierowania Komisją w następnej kadencji. Van Rompuy nie mógłby kandydować ponownie na to samo stanowisko bez zmiany Traktatu o Unii Europejskiej. Ale traktat jest znany. Dlaczego Van Rompuy przypomniał oczywistość? Dlaczego równocześnie z Ashton, która mogłaby ubiegać się o przedłużenie swojej misji?

To zbiorowe obniżanie oczekiwań i odsuwanie odpowiedzialności, bo od polityków kończących karierę mało kto żąda przywództwa i rozwiązań wielkich problemów. Jednocześnie to zbiorowa deklaracja bezsilności wobec wyzwań, których jest zbyt wiele i zbyt trudnych naraz. Brukselska klasa polityczna przestaje panować nad sytuacją i ucieka na bezpieczne emerytury.

Unijny żelbeton zaczyna pękać. Tragedia rozwija się szybko ku katharsis.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.