Centrum Monitoringu Wolności Prasy zajęło się sprawą tygodnika "Sieci", organizując panel dyskusyjny. W spotkaniu uczestniczyli m.in. Michał Karnowski - redaktor tygodnika "Sieci" (do niedawna "wSieci"), prof. Antoni Kamiński z PAN oraz mec. Grzegorz Rybicki - doradca CMWP SDP.
Na panel zaproszeni zostali także przedstawiciele sądownictwa i Grzegorz Hajdarowicz. Nie znaleźli oni jednak czasu, aby podyskutować z zebranymi.
Michał Karnowski już na początku spotkania mówił o przygotowaniach przed wydaniem tygodnika:
Gdy zapada decyzja o uruchomieniu jakiegoś przedsięwzięcia, należy uzyskać rejestrację tytułu, wtedy sprawdza się, czy dany tytuł nie konfliktuje się z innym. Uzyskaliśmy zgodę i rejestrację, nie było wtedy żadnych wątpliwości. Z naszej perspektywy zaufaliśmy państwu polskiemu i sądownictwu. W tym momencie przychodzi pozew ze strony pana Hajdarowicza, zaskakuje nas to i decyzja sądu
- tłumaczył.
Karnowski dodał, że ważym elementem przy wydawaniu czasopisma są również kolporterzy:
Sprawdzają oni, czy tytuł, który wprowadzają do obrotu, jest legalny. Tu też nie było wątlpliwości
- mówił.
Redaktor "Sieci" komentował również decyzję sądu, przypominając, że nie było procedury, w której jego spółka mogłaby przedstawić swojeracje.
Dostaliśmy sygnał o roszczeniach tuż po starcie naszego pisma, czyli na początku grudnia zeszłego roku. Później przyszło postanowienie sądu, zakazujące nam używania naszej nazwy
- powiedział.
Obecny na spotkaniu mec. Grzegorz Rybicki tłumaczył, w jaki sposób sąd mógł zakazać wydawanie tygodnika pod jego dotychczasową nazwą.
Jestem adwokatem od ponad dwudziestu lat i taka sytuacja jest wyjątkowo rzadka, kojarzę spór o tytuł "Życie". Procedura cywilna przewiduje postępowanie zabezpieczającego. W tym postępowaniu nie trzeba udowodnić, tylko uprawdopodobnić. Sąd nie odbiera żadnych oświadczeń z drugiej strony, tu są wyłącznie analizy pod kątem uprawdopodobnienia roszczenia. Bardzo często zdarza się w praktyce sądowej, gdy zwraca się do sądu o zakaz publikacji
- tłumaczył.
Prof. Antoni Kamiński nie był pewien, czy sytuację tę można nazwać precedensem.
W gruncie rzeczy chodzi o walkę z konkurencją. Z punktu widzenia prularizmu mediów jest to decyzja fatalna, a z punktu widzenia działania pastwa może nas utwierdzić w przekonaniu o jego słabości
- powiedział
Kamiński odpowiedział też na pytanie, czy próbuje się wpływać na krytyczne media.
Nie jestem pewien, czy można mówić tu o władzy wykonawczej. Żyjemy w państwie, które jest całkowicie nieprzejrzyste. Nie wiemy, czym się kierował ten sędzia, bo efektem, który można przewidzieć, jest zniknięcie czasopisma z rynku. Gdyby sędzia działał w dobrej wierze, doprowadziłby do sprawy, w której strony mogłyby przedstawić swoje racje. W tej sytuacji podjął decyzje, że należy wyrzucić z rynku pisma. Przecież to, że taka rubryka istniała w "Rzeczpospolitej", nie miało wpływu na pismo, które reprezentuje Michał Karnowski
- mówił z przekonaniem.
Michał Karnowski opisywał też konsekwencje ekonomiczne już po sądowym zakazie.
Wyliczyliśmy to na 3 mln zł. Spotykam się z takimi głosami, że nie jest źle, bo zrobił się szum. My sobie bez tego hałasu też radzimy i chciałbym, żeby tej sytuacji nie było. Do piątku zeszłego tygodnia nie wiedzieliśmy, czy wejdziemy do kolportażu. A mieliśmy odpalać tygodnik historyczny z nazwą "W Sieci"
- stwierdzi i dodał:
Pan Hajdarowicz napisał, że tygodnik "W Sieci" kupowany jest tylko dlatego, że czytelnicy kojarzą nazwę z "W Sieci Opinii" i wykazuje, że ta strona ma straty. A sąd w to wierzy i potraktował nas tak, jakby wykonał wyrok. Powód dostaje od razu to o co się ubiega i to o co wnosi w pozwie, tytuł prasowy wyrzucony z rynku przestaje istnieć. Subdomena "W Sieci Opinii" nie jest tytułem prasowym, nie jest znakiem towarowym. A ogłoszenie, że Hajdarowicz to sprzedaje jest zaskakujące
- nie ukrywał zdziwienia redaktor "Sieci".
Prof. Kamiński odpowiadając na pytanie o cenzurę, krótko podsumował:
Cenzura prewencyjna? Oczywiście, nie mam nic do dodania.
W temacie konferencji wypowiedział się również Krzysztof Czabański - Bez dobrze funkcjonującego prawa nie ma dobrego państwa. To przecież wygląda tak, że powieszony wisielec ma możliwość odwołania się od wyroku - mówił były prezes zarządu Polskiego Radia.
Na koniec głos zabrał Wiktor Świetlik, który zwrócił uwagę na problem orzecznictwa - Wykonywanie prawa i problem mentalny to kolizja dwóch wartości. Z jednej strony jakieś roszczenie prawa do wartości materialnej, a z drugiej wolność słowa. Którą należy poświęcić, a ktorą wybrać? W gruncie rzeczy to wolność słowa jest tu poświęcana - powiedział.
ZOBACZ RELACJĘ WIDEO:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153165-wyrok-na-w-sieci-relacja-panelu-dyskusyjnego-w-sdp-cenzura-prewencyjna-oczywiscie-nie-mam-nic-do-dodania