Polska zagrożona nacjonalizmem. Stefan Michnik wraca do kraju

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. legionisci.com
fot. legionisci.com

Problemem nie są młodzi ludzie, którzy demonstrują w barbarzyński sposób, problemem jest przyzwolenie dla nich. Bardzo szeroki ruch przyzwolenia i to jest i PiS, i związek zawodowy „Solidarność” i Kościół Katolicki. Tu jest problem.

Tak mówił w programie „Tak jest” Adam Michnik o happeningu jaki urządzili członkowie Niezależnego Stronnictwa Akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim w trakcie wykładu Magdaleny Środy. Kiedy Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” demonstruje na ulicach stolicy z transparentem „Pierdolę nie rodzę” to nie jest to oczywiście barbarzyńskie, kiedy na łamach Gazety Wyborczej redaktor Maziarski kpi sobie z masakry na Wołyniu to też nie jest to barbarzyńskie, tolerancja wobec wszelkiego rodzaju zboczeń to również nie jest barbarzyńskie, blokowanie przez pracowników koncernu Agora w sposób nielegalny legalnych marszy, czyli blokowanie Marszu Niepodległości w roku 2010 i 2011, też nie jest barbarzyńskie, umieszczanie na reklamie radia należącego do spółki Agora wizerunku mordercy i zbrodniarza Che Guevary też nie jest barbarzyńskie. Barbarzyński jest happening zorganizowany przez studentów, który na swojej stronie internetowej umieścili takie motto „Student uciekający od pracy społecznej jest takim samym dezerterem jak poborowy uchylający się od wojska" (Jan Mosdorf).

Problemem Michnika jest to, że jest dzieckiem komuny. Jest jej nieodrodnym synem, jej wychowankiem. Stąd też język jakim się posługuje jest właśnie językiem żywcem wyjętym z tamtych czasów głębokiego PRL. Z tych czasów kiedy młody Michnik był dzielnym walterowcem, czujnym ideologicznie. Na swoim profilu na Facebooku tak wczoraj skomentowałem inne słowa Michnika z tego samego programu:

- To, co robi PiS, to pełzający zamach stanu - powiedział Adam Michnik. Powtarza zresztą te brednie o "pełzającym zamachu stanu' od kilku lat. Ciekaw jestem czy zadzwonił już w związku z tym do brata Stefana, żeby ten wrócił do kraju i jak za dawnych lat walczył z "pełzającą kontrrewolucją"?

To dzięki takim ludziom jak Michnik, wychowankom komuny, nieodrodnym synom dawnego ustroju, powrócił do przestrzeni publicznej ten sam język, którym właśnie w ten sposób określano wrogów politycznych w PRL. Skoro tak, to czemu nie miałyby powrócić te same metody walki, którymi komuna się posługiwała, nieprawdaż?

Parafrazując słowa Michnika, problemem nie są młodzi ludzie, którzy demonstrują w barbarzyński sposób, tak jak miało to miejsce np. na Karkowskim Przedmieściu, gdzie wielokrotnie poniżano osoby modlące się pod krzyżem, pluto na nie, gdzie sikano na znicze, robiono krzyż z puszek po piwie, problemem jest właśnie przyzwolenie na to barbarzyństwo, chamstwo ze strony tych „elit” których przedstawicielem, a nawet guru jest Michnik. Ale to nie jest tylko samo przyzwolenie, to jest wręcz dawanie przykładu (o czym wspomniałem na początku tego tekstu) na ile można sobie pozwolić w przestrzeni publicznej.

„Pierdolę nie rodzę” to oferta dla młodego pokolenia ze strony „elit” „made in Michnik”. To jest właśnie ta makabryczna pustka ideowa tych „elit”, które nie mając żadnej oferty dla młodego pokolenia potrafią jedynie wprowadzić zakaz używania rac na demonstracjach lub nazwać młodych ludzi demonstrujących swoje przywiązanie do Ojczyzny faszystami i nazistami. Cała oferta to zaostrzenie prawa i wyzwiska.

„Pełzający zamach stanu”. Puknij Ty się Michnik zdrowo w czoło.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych