Adam Michnik niezadowolony z poparcia polskich biskupów dla Telewizji Trwam poucza jak powinen wyglądać i zachowywać się polski Kościół

Niezwykle pouczający dialog na temat dzisiejeszego Kościoła w Polsce wywiązał się podczas dzisiejszej rozmowy Adama Michnik w programie Andrzeja Morozowskiego w TVN24. Prowadzący zapewnił gościowi tak wspaniały komfort przytakiwania i zgadywania myśli w lot, że redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" mógł w końcu bez przeszkód wyłożyć dlaczego mu się nie podoba obecny Kościół. Oto zapis tej niezwyklej rozmowy (inne ciekawe wątki tej rozmowy zamieściliśmy tu: Michnik o ekspertach zespołu parlamentarnego: ignoranci, pseudo-specjaliści. „W Ameryce są zdolni ludzie, tam można udowodnić, że pies jest kotem”).

Andrzej Morozowski: Jak pan ocenia rolę Kościoła obecnie. W czasach komuny, człowiek taki jak pan czuł za sobą poparcie Kościoła, prawda?

Adam Michnik: Wie pan, to bardziej skomplikowane było. Bez żadnej wątpliwości rola Kościołą była fantastyczna, niesłychanie pozytywna.

- Dlaczego dzisiaj nie jest?

- Ja myślę, że takie postacie jak kardynał Wyszyński, ówczesny kardynał Wojtyła - ich rola jest nie do przeceniania. Jak dzisiaj? Generalne pytanie o to, co się stało ze zbiorową świadomością polskiego Kościołą katolickiego w Polsce. Sygnały były wcześniej, ale naprawdę, tak, jak ja obserwuję to, to pewne pęknięcie nastąpiło po śmierci Jana Pawła II, tzn. pewne hamulce przestały działać. I tak jak wtedy słyszeliśmy głosy stanowcze bardzo, wielu biskupów w tym prymasa Glempa, w tym nuncjusza, w tym kardynała Dziwisza pod adresem Radia Maryja, teraz po prostu zanikło absolutnie - to po prostu przestało istnieć. W tej chwili można odnieść wrażenia, że najważniejszym kapłanem...

- No, wręcz mamy listy Episkopatu, który twierdzi, że nie ma wolności słowa, bo Telewizja Trwam nie dostanie miejsca na multipleksie...

- No tak, to jest coś, czego nasi biskupi będą bardzo żałowali, dlatego, że w moim przekonaniu oni wzywają Krajową Radę do działań bezprawnych, dlatego, że Krajowa Rada mówi: każdy podmiot może dostać, pod takimi i takimi warunkami, i dla Telewizji Trwam tu nie może być wyjątku. Nasi biskupi, jakby nie słyszeli tego.

- Mnie się wydaje, że to jest bardzo niepokojące, zważywszy, że i Ojciec Święty i kardynał Wyszyński wielokrotnie deklarowali: Kościół dla siebie nie oczekuje żadnych przywilejów.

- A to dlaczego Kościół się tak zmienił, według pana?

- To jest bardzo ciekawe pytanie, do socjologów, do socjologów religii, co takiego się stało w potężnym Kościele katolickim, że w momencie, kiedy on osiągnął swój największy sukces, historyczny - upadek komunizmu, gdzie nasi kapłani i biskupi mieli swój ogromny udział - że nagle ta fala zaczęła się odwracać.

- Jako autor książki "Kościół, lewica, dialog", której bym dzisiaj oczywiście w tej formie nie napisał, ale pewnego ducha jej bym bronił, ja bym powiedział tyle - że gdzieś upłynął duch Jana Pawła II. Bo mnie nie chodzi o konkretne postulaty, nie. Jan Paweł II w sprawach powiedzmy obyczajów, był taki twardo... konserwatywny. Ale jednocześnie to był kapłan, którego język był całkowicie wolny od nienawiści. On mówił: "Droga Kościoła jest człowiek, z każdym trzeba rozmawiać, każdego trzeba uszanować, tam nie było miejsca na mowę nienawiści.

- A jak dziś słucham niektórych kazań, to muszę powiedzieć, że przerażony jestem, bo to z Ewangelią nic wspólnego nie ma. Ja byłęm nardzo zaprzyjaźniony z księdzem profesorem Józefem Tischnerem, byłem bardzo zaprzyjaźniony z księdzem Januszem Pasierbem - to był inny katolicyzm, nie w sensie artykułów wiary, ale w sensie języka. Ja czułem się szanowany, z wszystkimi moimi nieprawidłowościami i grzechami. Chciał ze mną rozmawiać, chciał mnie wysłuchać. Dzisiaj ja w kółko słyszę tylko jedno - mam stać na baczność, a jeżeli nie, to jestem wykluczony jako wróg Kościoła, wróg Polski, wróg religii. I to jest niebezpieczne.


Uff... Zabrakło jedynie wspólnego wezwania obu panów redaktorów do Kościoła o pilną poprawę i żal za grzechy...

kim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych