Zamiast skazanego przestępcy dwa lata przesiedział w więzieniu przypadkowo zatrzymany, cierpiący na afazję człowiek.

sxc.hu
sxc.hu

Gdy uzyskałem poufnie tę informację, nie chciałem w nią wierzyć. Dowiedziałem się, bowiem, że w województwie zachodniopomorskim, a konkretnie w Szczecinie, w 2008 roku miał miejsce przypadek osadzenia i przetrzymywania w zakładzie karnym osoby, która nie była skazana za żadne przestępstwo, całkowicie niewinna, a stało się tak wskutek pomylenia jej tożsamości z tożsamością osoby skazanej.

Zamiast skazanego przestępcy do zakładu karnego dostarczono zatrzymanego w schronisku dla bezdomnych przypadkowego, całkowi niewinnego człowieka.

Jak wynikało z przekazanej mi informacji - bezdomny mężczyzna blisko dwa lata przesiedział w więzieniu przez pomyłkę, bo policja, a potem służba więzienna nie potrafiła ustalić prawdziwej tożsamości człowieka.

Na moja prośbę grupa senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowała stosowne zapytanie do Ministra Sprawiedliwości,i Prokuratora Generalnego oraz ministra Spraw Wewnętrznych – i okazuje się, że tak, była taka sytuacja, że Bogu ducha winny człowiek został przez pomyłkę aresztowany, wtrącony do więzienia i tam przesiedział  prawie dwa lata, dokładnie 21 miesięcy. I siedziałby nieszczęśnik dłużej, gdyby nie inny przypadek – otóż policja we Włoszech akurat zatrzymała tego skazanego, który faktycznie powinien w tym więzieniu siedzieć.

Skąd się wzięło to uwięzienie niewinnego bezdomnego człowieka? Po prostu policjant źle obsłużył system identyfikacji linii papilarnych, źle coś tam kliknął w komputerze i przypisał dane do niewłaściwej osoby i w ten sposób doszło do błędu, ale nieumyślnego. A potem w więzieniu nikt się nie zorientował, bo więzień – uwaga!!! - okazał się człowiekiem chorym na afazje i na padaczkę po przebytym urazie i nie można było nawiązać z nim kontaktu. Nie mówił nic, wydawał nieartykułowane dźwięki - no to siedział.

Toczyły się nawet w jakieś postępowania dyscyplinarne i karne w sprawie tej pomyłki, ale wobec braku czyjejkolwiek winy zostały umorzone.

Minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny i Minister Spraw Wewnętrznych zgodnie uważają sprawę za ostatecznie wyjaśnioną i załatwioną. Ot, ludzka pomyłka, komuś tam mały błąd się zdarzył i można zaśpiewać jak w znanej piosence kibiców piłkarskich - nic się nie stało, Polacy nic się nie stało...

Nie, Panowie Ministrowie i Panie Prokuratorze Generalny – stało się! Niewinny, ciężko chory człowiek znalazł się w więzieniu i przez dwa lata nikt się nim nie interesował mimo oczywistych objawów ciężkiej choroby. Stało się coś niesłychanie złego, stała się rzecz straszna, stała się wielka krzywda i niesprawiedliwość!.

Jeszcze rozumiem pomyłkę przy aresztowaniu, to się mogło zdarzyć. Ale po paru godzinach, najdalej paru dniach, ta pomyłka powinna być wyjaśniona. Ten bezdomny, nieszczęśliwy człowiek cierpiał na afazje i padaczkę, nie było z nim kontaktu. Na kilometr było widać, że to człowiek chory, potrzebujący szpitala, a nie więzienia!

Panie Ministrze Sprawiedliwości, Panie Prokuratorze Generalny!

Dlaczego w zakładzie karnym przez dwa lata nikt nie zwrócił uwagi na tragiczny stan zdrowia tego człowieka?

Czy nie badał go lekarz, czy, czy nikomu nie przyszło do głowy poddać go badaniom psychiatrycznym, psychologicznym czy neurologicznym, czy nikt się nie zastanowił, że ten człowiek z uwagi na stan zdrowia w ogóle może przebywać w zakładzie karnym?

Człowiek bez kontaktu słownego siedział w więzieniu dwa lata i nikt się nim nie interesował? Nikt nie szukał jego krewnych, rodziny? I co ten człowiek bez kontaktu słownego robił w więzieniu - – leżał na pryczy jak wór ziemniaków, czy może bił głowa w ścianę - nikogo to nie obchodziło? Gdzie była więzienna dyrekcja, gdzie byli wychowawcy, gdzie był sędzia penitencjarny, gdzie był sprawujący nadzór nad wykonaniem kary prokurator?

No i wreszcie, czy temu człowiekowi ktoś zapłaci jakieś odszkodowanie za jego niesłychana krzywdę? Czy też wypuszczony został z powrotem do schroniska dla bezdomnych, żeby litościwa dłoń dała mu miskę zupy, a wszyscy odpowiedzialni otrzepią ręce i zapomną o wszystkim? Z odpowiedzi panów ministrów i pana Prokuratora Generalnego nie wynika,żeby się ktoś o tym pomyślał. Przecież chory na padaczkę i afazję człowiek sam nie pójdzie po odszkodowanie, trzeba mu w tym pomóc, to wasz prawny, a nade wszystko moralny obowiązek.

Tej sprawy nie zostawimy. Nie może być tak, ze władza państwowa szykanuje nieszczęśliwego, Bogu ducha winnego człowieka, ze funkcjonariusze państwowi nie dopełniają podstawowych, już nie tylko prawnych ale i ludzkich powinności i nie spotyka się to z żadna ich odpowiedzialnością, że ani ludzie za to nie odpowiadają ani państwo, a biedny, nieszczęśliwy człowiek pozostaje sam ze swoją straszną krzywdą.

Senatorowie Prawa i Sprawiedliwość będą drążyć tę sprawę, ja też podejmuję interwencję, bo nie można tolerować takiego stanu, w którym państwo traktuje ludzi jak śmieci. Ten człowiek musi dostać sprawiedliwe odszkodowanie, a ludzie, którzy z arogancji i braku wrażliwości wyrządzili tę krzywdę, muszą za to ponieść odpowiedzialność.

(powyższy tekst został wygłoszony na antenie Radia Maryja 6 marca br.)

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych