W grudniu minionego roku Adam Michnik przewidywał na łamach "Gazety Wyborczej":
"Żołnierze wyklęci'', czyli uczestnicy antysowieckiej i antykomunistycznej podziemnej partyzantki, są oceniani rozmaicie: dzielą i będą nadal dzielić - nie tylko Polaków, ale też Litwinów, Ukraińców, Łotyszy, Estończyków. Być może będą dzielić tak długo, jak długo Francuzów dzieliły spory o rewolucję francuską.
Dziś już wiemy, że te przewidywania były błędne. To znaczy owszem, "Wyklęci" wciąż wzbudzają u niektórych złe emocje, ale są to emocje ograniczone do konkretnych środowisk, które albo wyrastają z PRL-u, albo są spadkobiercami strony mordującej "Wyklętych". W szerokiej świadomości społecznej "Wyklęci" wygrali.
To jedno z nielicznych tak jednoznacznych naszych zwycięstw w ostatnich latach. Zwycięstwo, którego zasadniczy etap nastąpił już po utracie władzy przez obóz niepodległościowy. Prawdziwy fenomen.
Tryumf "Wyklętych" - spóźniony, ale jednak - to kolejny dowód, że prawdziwe społeczeństwo obywatelskie funkcjonuje dziś po prawej stronie. To tysiące drobnych inicjatyw, dziesiątki tysięcy zaangażowanych wolontariuszy, kreatywność, pomysłowość, wola działania. Bez sowitych dotacji z ministerstw, z agend Unii Europejskiej i bez wsparcia wielkich mediów. Oddolnie, zgodnie z najlepszymi wzorcami demokratycznymi. Jakiż kontrast z opłacanymi akcjami lewicy, na które udaje się ściągnąć po - najwyżej - kilkaset osób. Głównie zresztą zatrudniony aktyw.
Sukces Dnia Wyklętych to, sądzę, zapowiedź nadchodzącej zmiany. To święto, z racji faktycznego sojuszu obozu rządzącego z postkomunistami ma lekki wydźwięk antyrządowy. No i jest w los Wyklętych wpisane umiłowanie ojczyzny ponad wszystko i wierność do końca - a więc wartości, jakby się premier Tusk słownie nie gimnastykował, skrajnie przeciwne i od teorii i od praktyki obozu władzy.
Sukces marcowego święta jest kolejnym dowodem, że gdyby nie wsparcie zewnętrzne dla wewnętrznych Moskali, gdyby nie dominacja medialnych Gwiazd Śmierci nad naszą Polską, batalia o przyszłość naszego kraju zostałaby jednoznacznie rozstrzygnięta w ciągu kilku lat - na naszą korzyść. Tylko opresja - jakże często ukryta - sprawia, że jest, jak jest. Ale i ona kiedyś przestanie wystarczać. Także dlatego, że i teoria, i praktyka obozu władzy i jego sojuszników zewnętrznych nie mają Polsce niczego, ale to niczego do zaproponowania. Ani w warstwie moralnej, ani w warstwie pragmatycznej. Ostatecznym bowiem kresem obecnego kursu jest śmierć Polski - moralna, cywilizacyjna, ekonomiczna, geopolityczna i demograficzna.
O tym, jak spożytkować sukces Dnia Wyklętych, jak go przełożyć na szerszy plan, rozmawiać będą goście Jana Pospieszalskiego w programie "Bliżej" w TVP Info (dziś, czwartek, godz. 2230) - w tym i niżej podpisany. Zapowiada się bardzo ciekawy program. Polecam.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152033-sukces-dnia-wykletych-to-zapowiedz-nadchodzacej-zmiany-to-jasny-sygnal-gdzie-w-polsce-jest-przyszlosc