Relacja z procesu Wojciecha Sumlińskiego. Zeznania złożył, w charakterze świadka, Piotr Bączek

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

20 lutego 2013 roku miał miejsce proces, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego pracownika kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Rozprawie przewodniczył sędzia Stanisław Zdun, oskarżonego Aleksandra L. reprezentował aplikant adwokacki Sandra Orzechowska, a Wojciecha Sumlińskiego aplikant adwokacki Konstancja Puławska. Prokuraturę tym razem reprezentował nie prokurator Majewski, tylko jej inny przedstawiciel - niestety, nie zanotowałem jego nazwiska. Na rozprawę przyszło tym razem bardzo dużo publiczności, w tym ks. Stanisław Małkowski - w sumie kilkanaście osób - za to nie było reprezentantów żadnych mediów, również niezależnych.

Sąd na początek sprawdził, którzy z wezwanych świadków stawili się na rozprawę: obecny był Pan Piotr Bączek, natomiast nie stawili się ks. Andrzej Jaczewski oraz Pani poseł Jadwiga Zakrzewska, którzy nadesłali usprawiedliwienia. Stawił się również Pan Józef Buczyński, ale okazało się, że został wezwany przez pomyłkę, za co Sąd go przeprosił. Następnie sędzia w kilku zdaniach poinformował Wojciecha Sumlińskiego o przebiegu rozprawy w dn. 21.01.2013 r., która odbyła się pod jego nieobecność (za porozumieniem z obroną dziennikarza). Na rozprawie tej było kontynuowane przesłuchanie Pana Leszka Pietrzaka oraz odczytano jego zeznania złożone w postępowaniu przygotowawczym, po czym świadek odpowiadał na pytania stron. Przesłuchanie to nie zostało zakończone, będzie kontynuowane na rozprawie w dn. 26.02.2013 r.

Sędzia poinformował również, że na następnej rozprawie zostaną odczytane stenogramy nagrań rozmów z Leszkiem Pietrzakiem, dokonanych przez płk. Leszka Tobiasza.

Po tej informacji Sąd poprosił Pana Piotra Bączka, o opowiedzenie, co wie w związku ze sprawą, na którą został wezwany w charakterze świadka, informując go jednocześnie, że jeżeli będzie korzystał z jakichś notatek, fakt ten zostanie odnotowany w protokóle.

Piotr Bączek rozpoczął swoje wyjaśnienia, mówiąc, że członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI został na przełomie lipca/sierpnia 2006 r. Praca członków komisji polegała na przeglądaniu dokumentacji WSI, oświadczeń weryfikacyjnych oraz wysłuchiwaniu żołnierzy i pracowników WSI, jak również osób trzecich, jeżeli istniała taka konieczność. Działania te były prowadzone na mocy ustawy o likwidacji WSI. Ze względu na klauzule "ściśle tajne", świadek zastrzegł, że nie może mówić o szczegółach działań, jakie prowadził jako członek komisji. Piotr Bączek dodał również, że przed powołaniem na członka komisji weryfikacyjnej, był dziennikarzem m.in. "Gazety Polskiej" oraz "Głosu", jak również innych tytułów prawicowych, lecz z chwilą powołania na członka komisji, zaprzestał pracy dziennikarskiej i publicystycznej. Do przełomu października/listopada 2006 r. Piotr Bączek był również rzecznikiem prasowym wiceministra Antoniego Macierewicza - utrzymywał w tym okresie kontakt z dziennikarzami, przekazując im, w porozumieniu z Panem Macierewiczem, informacje jawne z prac prowadzonych przez komisję weryfikacyjną ds WSI.

Na przełomie sierpnia/września 2006 r. świadek zetknął się z nazwiskiem Aleksandra L. - w tym czasie zadzwonił do niego dziennikarz "Gazety Wyborczej", Wojciech Czuchnowski, pytając, czy Aleksander L. oraz Piotr Wojciechowski są członkami czy też doradcami komisji weryfikacyjnej ds WSI. Świadek, zgodnie z prawdą, odpowiedział dziennikarzowi, że nie - bowiem Piotr Wojciechowski był wiceprzewodniczącym, ale komisji likwidacyjnej WSI, czyli zupełnie innego organu, zupełnie nie związanego z komisją weryfikacyjną, natomiast Aleksandra L. świadek w ogóle nie znał - zapytał o niego nawet wiceministra Macierewicza, czy osoba ta nie jest przypadkiem ekspertem lub doradcą komisji weryfikacyjnej, ale uzyskał od ministra odpowiedź przeczącą.

Piotr Bączek był bardzo zdziwiony, skąd dziennikarz "Gazety Wyborczej" w takim razie posiada takie informacje - jego zdaniem, z perspektywy późniejszych wydarzeń, świadczy to o tym, że już wtedy albo to sam Aleksander L. rozpowszechniał takie informacje, albo robił to ktoś inny.

Odnosząc się do swojej znajomości w Wojciechem Sumlińskim, świadek powiedział, że miał z nim kilka kontaktów dziennikarskich, prawdopodobnie w latach 2004 - 2006, m.in. na jego prośbę załatwiał publikację w "Gazecie Polskiej" listu prokuratora Witkowskiego w sprawie śledztwa dotyczącego zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Piotr Bączek dodał, że po rozpoczęciu pracy w komisji weryfikacyjnej, nie miał już żadnych kontaktów z Wojciechem Sumlińskim, które wychodziłyby z jego inicjatywy, przy czym zastrzegł, że mogły być kontakty telefoniczne z racji pełnionej przez niego funkcji rzecznika prasowego, ale osobistych kontaktów z pewnością nie było. Świadek dodał, że po zapoznaniu się z częścią materiałów w prokuraturze znalazł dokumenty (ABW) m.in. dotyczące bilingów Wojciecha Sumińlskiego, w których było wyszczególnione, że między nim a oskarżonym dziennikarzem nie było kontaktów telefonicznych - dlatego też świadek z wielkim zdziwieniem odebrał w maju 2008 r. fakt przeszukania swojego domu (przez ABW - przyp.aut.), swojego przesłuchania w prokuraturze krajowej oraz skonfiskowania na klika miesięcy sprzętu komputerowego, dyskietek i nośników pamięci elektronicznej.

Piotr Bączek powiedział, że kiedy ujawniono publicznie, że działania te (prowadzone przez ABW - przyp.aut.) miały związek z rzekomym handlem Aneksem do Raportu komisji weryfikacyjnej, uznał to za prowokację wymierzoną przeciwko komisji weryfikacyjnej - i zdanie to podtrzymuje do chwili obecnej.

Następnie Piotr Bączek, kontynuując swoje wyjaśnienia, zwrócił uwagę na kilka kluczowych, jego zdaniem, elementów w tej sprawie. Prowokacja rozpoczęła się jesienią 2007 r. od spotkań Aleksandra L. oraz płk.Leszka Tobiasza z politykami Platformy Obywatelskiej. Po spotkaniach z ówczesnym wicemarszałkiem Sejmu, Bronisławem Komorowskim, płk. Leszek Tobiasz złożył swoje zeznania w ABW, w czego następstwie ABW wszczęła czynności operacyjno-śledcze. Tymczasem, zdaniem świadka, w tamtym czasie ABW nie mogła prowadzić takich działań, ponieważ ustawową służbą specjalną do ich prowadzenia była CBA - ABW nie miała wtedy uprawnień w zakresie przestępstw korupcyjnych. Takie uprawnienia zostały nadane ABW na mocy nowelizacji ustawy o ABW w dn. 20.12.2007r., które weszły w życie 07.02.2008 r. Zdaniem Piotra Bączka, w związku z tym faktem, działania ABW pomiędzy jesienią 2007 r. a lutym 2008 r. były prowadzone bez podstawy ustawowej.

Następną dziwną okolicznością, na którą świadek zwrócił uwagę w swoich wyjaśnieniach, był fakt, że ABW, prowadząc swoje działania, oparła się wyłącznie na informacjach uzyskanych od płk. Leszka Tobiasza - a informacje te były nieprawdziwe, w odniesieniu do prac komisji weryfikacyjnej ds WSI, bowiem ani Sławomir Cenckiewicz, ani Piotr Wojciechowski nie byli w tamtym okresie (złożenia zeznań przez płk.Tobiasza w ABW - przyp.aut.) członkami tejże komisji. Sławomir Cenckiewicz był bowiem wtedy przewodniczącym komisji likwidacyjnej WSI, czyli zupełnie innego organu, a Piotr Wojciechowski jej wiceprzewodniczącym - członkiem komisji weryfikacyjnej Piotr Wojciechowski został dopiero na przełomie listopada/grudnia 2007 r., czyli nie mógł uczestniczyć w weryfikacji żołnierzy WSI w okresie, w którym płk.Tobiasz składał swoje zeznania w ABW.

Sąd zapytał świadka, z jakiego aktu wynika, od kiedy (Piotr Wojciechowski - przyp.aut.) został członkiem komisji weryfikacyjnej - Piotr Bączek odpowiedział, że członkostwo w komisji wynikało z zarządzenia premiera lub Prezydenta - członkowie komisji byli powoływani przez nich po połowie, aby był utrzymany parytet 50/50. Świadek dodał, że składy komisji weryfikacyjnej nie były ujawniane, aby nie było wobec członków tych komisji nacisków. Zdaniem Piotra Bączka, obowiązkiem ABW była weryfikacja, czy osoby wymienione w zeznaniach płk.Tobiasza są faktycznie członkami komisji weryfikacyjnej - tymczasem przez kilka miesięcy prowadzonych przez siebie działań, ABW tego nie zrobiło, co świadek wnioskuje na podstawie swojego przesłuchania w maju 2008 r., kiedy to prokuratorzy prowadzący przesłuchanie zadali mu pytanie, czy istniał skład komisji weryfikacyjnej, w którym byliby jednocześnie Piotr Bączek, Piotr Wojciechowski, Sławomir Cenckiewicz i Leszek Pietrzak. Taka sytuacja nigdy nie mogła mieć miejsca, bowiem Sławomir Cenckiewicz nigdy nie był członkiem komisji weryfikacyjnej - powiedział Piotr Bączek, dodając, że był bardzo zaskoczony faktem, że ABW i prokuratura prowadzą swoje działania opierając się na fałszywych informacjach otrzymanych od płk.Leszka Tobiasza.

Kolejnym elementem świadczącym o tym, że zdaniem Piotra Bączka, była to prowokacja, było nie poinformowanie przewodniczącego komisji weryfikacyjnej ds WSI, którym wtedy był Jan Olszewski, o ustaleniach w prowadzonym śledztwie, dotyczącym korupcji w komisji weryfikacyjnej oraz sprzedaży Aneksu do Raportu WSI.

Innym dowodem na prowokację, zdaniem świadka, był fakt, że nie było nawet żadnej próby sprzedaży wzmiankowanego Aneksu - a na takiej podstawie przeprowadzono u świadka przeszukanie domu w maju 2008 r. Sprzedaż tego Aneksu miała rzekomo nastąpić do wydawcy "Gazety Wyborczej", a świadek był głównym podejrzanym o ten czyn - natomiast nie utrzymywał on żadnych kontaktów osobistych ani z "Gazetą Wyborczą", ani z "Agorą", co było łatwe do ustalenia przez służby. Przeszukania w tej sprawie nie było w siedzibie "Agory" - co potwierdził jeden z prokuratorów na posiedzeniu komisji sejmowej (prawdopodobnie ds służb specjalnych - przypis aut.).

Sędzia poprosił w tym momencie świadka, aby nie koncentrował się na sprawie rzekomej sprzedaży Aneksu, a skupił na wątku korupcyjnym, który jest przedmiotem prowadzonej przez Sąd sprawy.

Piotr Bączek, kontynuując swoje wyjaśnienia, powiedział, że kolejnym dziwnym elementem w tej sprawie, była pomyłka numerów telefonicznych jego i Sławomira Cenckiewicza w trakcie kontroli bilingów, co, jego zdaniem, świadczy o tym, że próbowano uzyskać jakieś informacje na temat Sławomira Cenckiewicza.

Odnosząc się do prac komisji weryfikacyjnej, w których świadek uczestniczył, oświadczył on, że istniało kilka zespołów komisji weryfikacyjnej - każdy z nich liczył 4 osoby, 2 ze strony premiera i 2 ze strony Prezydenta. Na początkowym etapie prac komisji jej członkowie przeglądali dokumentację i oświadczenia weryfikacyjne żołnierzy WSI. Jeżeli pojawiały się jakieś wątpliwości dotyczące prawdziwości danego oświadczenia - proszono daną osobę o osobiste wyjaśnienia. Następnie zespół składał swoją rekomendację - czy zdaniem zespołu, dana osoba złożyła prawdziwe czy też nieprawdziwe oświadczenie weryfikacyjne.

Przewodniczący komisji weryfikacyjnej miał prawo ponownego podjęcia procedury weryfikacyjnej czy też ponownego wezwania weryfikowanej osoby do złożenia dodatkowych wyjaśnień - dlatego, zdaniem świadka, taki sposób korupcji, jak opisany przez informatorów ABW, nie był możliwy.

Piotr Bączek powiedział, że składy zespołów (tych 4-osobowych - przyp.aut.) początkowo były stałe, a potem powoływane ad hoc. Świadek dodał, że kilka razy uczestniczył w wysłuchaniach żołnierzy WSI z Leszkiem Pietrzakiem, natomiast nigdy nie był w zespole w Piotrem Wojciechowskim, ani tym bardziej ze Sławomirem Cenckiewiczem, który nigdy nie był członkiem komisji weryfikacyjnej. Każdy zespół miał swojego mini-przewodniczącego - w jego przypadku był to prof.Adam Taracha. Świadek dodał, że on sam nigdy nie był przewodniczącym takiego zespołu.

Sędzia zapytał, czy Leszek Pietrzak był kiedykolwiek przewodniczącym takiego zespołu - świadek odpowiedział, że według jego wiedzy, nie był.

Na tym Piotr Bączek zakończył składanie swoich wyjaśnień.

Sędzia zapytał, czy strony mają jakieś pytania do świadka przed odczytaniem jego zeznań z postępowania przygotowawczego - wolę taką wyraził początkowo jedynie Wojciech Sumliński.

Oskarżony dziennikarz zapytał świadka, czy dysponuje on wiedzą odnośnie działalności płk.Tobiasza w WSI. Piotr Bączek odpowiedział, że nigdy nie spotkał się z płk.Tobiaszem osobiście i nie może się wypowiedzieć na ten temat ze względu na tajemnicę państwową dotyczącą prac komisji weryfikacyjnej. Wojciech Sumliński zapytał więc, czy świadek ma wiedzę o operacjach WSI pod kryptonimami "Siwy" i "Anioł" - Piotr Bączek odparł, że ze względu na tajemnicę państwową, nie może tego ani potwierdzić, ani temu zaprzeczyć.

Po tej odpowiedzi świadka, Wojciech Sumliński zwrócił się do Sądu z wnioskiem, aby w takim razie Sąd wyznaczył jakieś niejawne posiedzenie, aby była możliwość zwolnienia świadka z tajemnicy państwowej, bowiem być może posiada on ważne informacje dotyczące działalności płk.Tobiasza, istotne dla sprawy. Sędzia poprosił Wojciecha Sumlińskiego, aby wniosek ten został złożony formalnie, gdyż Sąd nie ma możliwości zwolnienia świadka z tajemnicy państwowej (będzie to prawdopodobnie wymagało osobnej procedury - przyp.aut.).

Kolejne pytanie zadał obrońca Wojciecha Sumlińskiego, Pani Konstancja Puławska - zapytała ona świadka, czy posiada wiedzę o zeznaniach płk.Tobiasza - na co świadek odpowiedział, że posiada taką wiedzę. Następnie Konstancja Puławska zapytała, czy świadek ma wiedzę o spotkaniach płk.Tobiasza z Wojciechem Sumlińskim - świadek odpowiedział, że tak, ale zaraz sprostował, że chodziło mu o wiedzę o spotkaniach Aleksandra L. w Wojciechem Sumlińskim, a nie płk.Tobiasza. Wiedza świadka pochodzi tak z publikacji prasowych, jaki i z dostępu do akt śledztwa. Obrońca Wojciecha Sumlińskiego zapytała, czy w takim razie świadek coś wie na temat gromadzenia przez płk.Tobiasza materiałów dotyczących członków komisji weryfikacyjnej - świadek odpowiedział, że z tego, co wie, płk.Tobiasz nagrywał niektóre spotkania, w których brał udział, ale dokładniejszą wiedzą na ten temat nie dysponuje.

Ponieważ strony nie miały więcej pytań, Sąd zarządził odczytanie zeznań złożonych przez świadka podczas postępowania przygotowawczego, w dn.14.05.2008 r. oraz 05.09.2008 r. Odczytane zeznania pokrywały się z wyjaśnieniami Piotra Bączka, złożonymi przed Sądem - w zeznaniach tych jasno oświadczył, że nie wynosił Aneksu do Raportu WSI w celu sprzedaży oraz nikomu nie proponował weryfikacji przed komisją weryfikacyjną za pieniądze. Część tych zeznań dotyczyła dokumentów, zabezpieczonych przez ABW podczas przeszukania domu świadka - świadek wyjaśnił, że SKW (podczas przeszukania domu świadka przez ABW był on pracownikiem SKW -przyp.aut.) wszczęła w tej sprawie postępowanie kontrolne, które trwało 2 lata i zakończyło się ono pozytywnie dla świadka, nie stwierdzono bowiem naruszenia przepisów o informacjach niejawnych.

Po odczytaniu zeznań Piotra Bączka, ich potwierdzeniu i dodatkowych wyjaśnieniach nt. zabezpieczonych u niego podczas przeszukania domu przez ABW dokumentów, Sąd ponownie zezwolił na zadawanie świadkowi pytań.

Konstancja Puławska zapytała, czy świadek ma wiedzę na temat charakteru pracy płk.Tobiasza w WSI. Piotr Bączek odpowiedział, że posiada tylko wiedzę ogólną, wynikającą z tego, że płk.Tobiasz był oficerem WSI, natomiast przypomniał sobie, że komisja weryfikacyjna była informowana przez prokuraturę wojskową, że przeciwko płk.Tobiaszowi toczą się jakieś postępowania. Sąd dopytywał, czy te zawiadomienia dotyczyły czynności służbowych płk.Tobiasza w związku z jego pracą w WSI - świadek odpowiedział, że nie jest tego w stanie odtworzyć, czego dotyczyły, ponieważ nie zajmował się on weryfikacją płk.Tobiasza. Konstancja Puławska zapytała świadka, czy zna okoliczności zawieszenia postępowania prowadzonego przeciwko płk.Tobiaszowi przez prokuraturę wojskową - świadek odpowiedział, że nie zna.

Następne pytanie zadał Wojciech Sumliński - zapytał on świadka, jak skomentowałby fakt, że zawieszenie postępowania wobec płk. Tobiasza nastąpiło wtedy, kiedy został on informatorem ABW. Sąd zapytał, czy świadek pamięta, kiedy do komisji weryfikacyjnej przyszło pismo z prokuratury wojskowej o prowadzonym postępowaniu przeciwko płk.Tobiaszowi - świadek odpowiedział, że było to chyba w końcu 2006 r., a zdaniem świadka fakt, że rozpoczął on później współpracę z ABW, mógł wpłynąć na postępowanie prokuratury wojskowej - ale jest to tylko jego domniemanie.

Kontynuując pytania, Wojciech Sumliński zapytał, czy świadka można traktować jako eksperta w sprawie działań służb i czy miał jakiś stopień wojskowy - świadek odpowiedział, że nie miał nadanego żadnego stopnia wojskowego, ale pracował w SKW od października 2006 r. do czerwca 2008 r., a następnie w BBN, od 2009 r. do 2011 r. Dziennikarz zapytał świadka, jak w takim razie, jego zdaniem, powinien zachować się oficer WSI, gdyby dowiedział się o możliwej korupcji - świadek odparł, że oficer powinien sporządzić notatkę, zarejestrować ją w kancelarii i poinformować o podejrzeniu korupcji przełożonego - prowadzenie śledztwa na własną rękę jest niedopuszczalne, postępowanie takie jest przekroczeniem uprawnień i nie dopełnieniem obowiązków służbowych. Wojciech Sumliński zapytał, co w takim razie z wybiórczym dokonywaniem nagrań podczas takiego "śledztwa" - świadek odpowiedział, że jeśli z jakichś przyczyn nie dokonał nagrania, to również powinien sporządzić na ten temat notatkę i ją zarejestrować. Dziennikarz zapytał następnie świadka, jak tłumaczy sobie fakt, że postępowanie kontrolne SKW w sprawie dokumentacji zabezpieczonej w jego w domu podczas przeszukania przez ABW, trwało 2 lata - Piotr Bączek odparł, że jego zdaniem, była to represja polityczna ze strony służb. Sędzia zapytał, ile zwykle trwają takie postępowania - świadek odpowiedział, że maksymalnie pół roku, a jemu, ponieważ trwało to 2 lata, uniemożliwiono w ten sposób pełnienie jakichkolwiek funkcji związanych z dostępem do informacji niejawnych.

Sędzia zapytał świadka, czy ma wiedzę o pracy i służbie płk.Tobiasza w WSI, w związku z zapowiadanym wnioskiem Wojciecha Sumlińskiego o przeprowadzenie posiedzenia niejawnego - świadek odpowiedział, że posiada na ten temat tylko wiedzę ogólną, a dokumentacji płk.Tobiasza (dokumentacji w archiwum WSI - przyp.aut.) nie czytał. Na pytanie Wojciecha Sumlińskiego, czy posiada wiedzę na temat operacji "Siwy" i "Anioł", świadek odpowiedział, że jedynie szczątkową. Dziennikarz zapytał wobec tego świadka, czy publikował coś na temat płk.Tobiasza - świadek odpowiedział, że publikował głównie na temat prowokacji i śledztwa w sprawie rzekomej sprzedaży Aneksu.

Na koniec Sąd zapytał Piotra Bączka, celem jasnego potwierdzenia, czy podczas jego pracy jako członka komisji weryfikacyjnej ds WSI, kontaktował się z Aleksandrem L., płk.Leszkiem Tobiaszem czy też z Wojciechem Sumlińskim - Piotr Bączek odpowiedział, że z Aleksandrem L. i Wojciechem Sumlińskim na pewno nie, a z płk. Tobiaszem na 90 % także nie, w grę mógł wchodzić jedynie jakiś przypadkowy kontakt. Piotr Bączek potwierdził również, że ani od płk.Tobiasza, ani od żadnej innej osoby, nie otrzymał nigdy propozycji ani sugestii przeprowadzenia jego weryfikacji.

Na tym rozprawa została zakończona.

Sąd ustalił kolejne terminy rozpraw: 09.04.2013 godz.13 - 16 sala 29, 16.04.2013 godz.10 - 16 sala 159, jak zwykle w Sądzie Rejonowym dla Warszawa Wola, ul. Kocjana 3.

Najbliższa rozprawa odbędzie się już w przyszłym tygodniu, 26.02.2013, we wtorek o godz.10, w sali 42 - będzie na niej kontynuowane przesłuchanie Pana Leszka Pietrzaka.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych