Gdy chamstwo publicznie obraża Polki, Wojciech Fibak radzi siedzieć cicho. "To jednak dla mnie nowość. Zaraza zaraża"

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Wypowiedź Wojciecha Fibaka na temat zachowania izraelskiej publiczności podczas meczu w Eilat reprezentujących Polskę sióstr Radwańskich przeciwko reprezentantkom Izraela przeczytałem kilka razy, nie mogąc uwierzyć, że Wojciech Fibak powiedział to naprawdę. Oto jego słowa:

Nie powinniśmy robić szumu wokół tego, co stało się na korcie, bo jeśli ktoś będzie o tym czytał w Nowym Jorku, czy w Toronto, czy w Paryżu, to pomyślą, że w jakiś sposób nasza reprezentacja, my Polacy, nie byliśmy bez winy, że coś musiało być na rzeczy.

Sytuacje mamy więc taką: jakaś część (wierzę, że niewielka) izraelskiej widowni obrażała Polki m.in. okrzykami „you catholic bitches!”, co portale tłumaczą jako „katolickie suki”, ale przecież „bitch” w stosunku do kobiety to określenie skrajnie obelżywe, znaczy także „dziwka”, albo „kurwa”. W zestawieniu z przymiotnikiem określającym religię nabiera jeszcze mocniejszego znaczenie. Sytuacja nie była jednorazowym incydentem skutecznie uciszonym przez sędziego, powtarzała się wielokrotnie. Polki wygrały mecz, a na konferencji prasowej wraz ze swym trenerem pokazały mocne nerwy i wielka klasę nie komentując wydarzenia ani słowem, jedynie swymi lakonicznymi wypowiedziami dając do zrozumienia, że nie był to normalny mecz. Później, w wypowiedzi dla jednej z agencji, Agnieszka Radwańska w bardzo powściągliwy sposób dała wyraz swemu „rozczarowaniu”.

Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną: na meczu w Łodzi albo Białymstoku część polskiej widowni krzyczy do żydowskich tenisistek „wy żydowskie kurwy!”. Sędzia ucisza chamstwo, ale incydent powtarza się, przeszkadzając grać izraelskim tenisistkom. na konferencji dziewczyny z Izraela są smutne, ale milczą na temat skandalicznego zachowania chamów obecnych wśród tenisowej publiczności. A potem jeden z najbardziej zasłużonych i popularnych żydowski sportowców mówi jednej z gazet:

Nie powinniśmy robić szumu wokół tego co stało się na korcie, bo jeśli ktoś będzie o tym czytał w w Nowym Jorku, czy Toronto, czy Paryżu, to pomyślą, że w jakiś sposób nasza reprezentacja, my Żydzi, nie byliśmy bez winy, że musiało coś być na rzeczy.

Wyobrażacie sobie Państwo co by się wówczas działo?! Wyobrażacie sobie, nie muszę tego opisywać.

A czy pan, panie Wojciechu jest w stanie zrozumieć co pan powiedział? Czy rozumie pan co pan radzi Polakom?

Widzieliśmy niedawno ze smutkiem, że wysłany przez nasze MSZ Adam Rotfeld nie zareagował ani słowem, choć miał po temu okazję, na to, że prezydent Obama, sławiąc czyn przedstawiciela polskiego państwa, przedstawił go jako chlubny wyjątek wśród „polskich obozów śmierci”. Widzimy na co dzień, że na spektakularne szykany i obelgi ze strony Putina rząd Donalda Tuska reaguje pokornym położeniem się na pleckach w pozycji – błagam, nie bij, jestem twoją ścierką.

Ale, żeby słynny polski gentleman kortów - gdy kilku chamów publicznie ubliża reprezentującym Polskę dziewczynom – radził stulić uszy i siedzieć cicho, bo i tak będzie na nas... to jednak dla mnie nowość. Zaraza zaraża.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.