A jak trzeba, to stworzymy zupełnie nową przeszłość! "Wyborcza" zapewnia, że reagowała na chamstwo Palikota

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

"Gazeta Wyborcza" imponuje nam nie od dziś. Jej umiejętność pisania historii na nowo jest wręcz wzruszająca. Dziś np. znajdujemy na łamach "GW" felieton red. Ewy Milewicz pt. "Biedny, pobity standard". W środku zaś nie tylko krytyka Palikota, ale wręcz zapewnienie, że "Wyborcza" na chamstwo lidera Ru-Pa... reagowała!

Po ciepłej uwadze Janusza Palikota, że Wanda Nowicka chce być zgwałcona (...), można by sądzić: wreszcie feministki i mniejszości przejrzą na oczy. Coście myśleli, kiedy na okładce w piśmie Palikota ukazał się napis: "zakaz pedałowania"? Kiedy słodko określał prezydenta Kaczyńskiego słowem "cham"? A wobec waszej siostry, kobiety, ten filozof z bogatym przecież zasobem słów używał sformułowania "prostytucja polityczna". Kiedy pytał, czy Jarosław to Jarosława? Czy nie trzeba się było puknąć w głowę i powiedzieć Palikotowi adiu Fruziu? Bo to niedopuszczalne?

Pewnie Katarzyna Bratkowska [z którą red. Milewicz polemizuje - red.] spyta teraz, czy "Gazeta" reagowała, czy ja reagowałam. Tak, m. in. w tekście pt. "Palikot, wśród rzeźników pierwszy maturzysta" (14 stycznia 2009).

A nam się wydawało, że "Wyborcza" Palikota usilnie promowała... Ale to pewnie było złudzenie. Optyczne.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych