"Gazeta Wyborcza" imponuje nam nie od dziś. Jej umiejętność pisania historii na nowo jest wręcz wzruszająca. Dziś np. znajdujemy na łamach "GW" felieton red. Ewy Milewicz pt. "Biedny, pobity standard". W środku zaś nie tylko krytyka Palikota, ale wręcz zapewnienie, że "Wyborcza" na chamstwo lidera Ru-Pa... reagowała!
Po ciepłej uwadze Janusza Palikota, że Wanda Nowicka chce być zgwałcona (...), można by sądzić: wreszcie feministki i mniejszości przejrzą na oczy. Coście myśleli, kiedy na okładce w piśmie Palikota ukazał się napis: "zakaz pedałowania"? Kiedy słodko określał prezydenta Kaczyńskiego słowem "cham"? A wobec waszej siostry, kobiety, ten filozof z bogatym przecież zasobem słów używał sformułowania "prostytucja polityczna". Kiedy pytał, czy Jarosław to Jarosława? Czy nie trzeba się było puknąć w głowę i powiedzieć Palikotowi adiu Fruziu? Bo to niedopuszczalne?
Pewnie Katarzyna Bratkowska [z którą red. Milewicz polemizuje - red.] spyta teraz, czy "Gazeta" reagowała, czy ja reagowałam. Tak, m. in. w tekście pt. "Palikot, wśród rzeźników pierwszy maturzysta" (14 stycznia 2009).
A nam się wydawało, że "Wyborcza" Palikota usilnie promowała... Ale to pewnie było złudzenie. Optyczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/150957-a-jak-trzeba-to-stworzymy-zupelnie-nowa-przeszlosc-wyborcza-zapewnia-ze-reagowala-na-chamstwo-palikota