Miliardy z Unii traktujemy tak jak kraje Trzeciego Świata znalezienie złóż ropy czy gazu. A to bardzo niebezpieczne dla przyszłości

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

Pieniądze z Unii dla Polski są jakie są i nie ma sensu rozwodzić się nad tym, co by było gdyby.

Cieszmy się z tego, co mamy i starajmy się jak najbardziej racjonalnie te pieniądze wykorzystać. Ważniejsze jest natomiast to, że stosunek do unijnych środków pokazuje coś bardzo dla Polski niebezpiecznego. Wielu rodaków, w tym politycy i osoby wpływające na opinię publiczną, traktują te pieniądze tak jak kraje Trzeciego Świata znalezienie złóż ropy, gazu czy innej ważnej kopaliny. Czyli jako szczęśliwy traf. A to nie tylko fatalnie wpływa na wykorzystanie tych środków, lecz przede wszystkim miesza ludziom w głowach. Polacy zaczynają wierzyć, że źródłem dobrobytu i motorem rozwoju jest coś, co ktoś nam da albo coś, co szczęśliwym trafem znajdziemy, a nie ciężka praca i pomysłowość.

Pieniądze z Unii nie są ani darem losu, ani znaleziskiem, lecz tylko pewnego rodzaju premią. Nie ma więc sensu traktowanie ich jak tzw. trofiejnego. Te pieniądze pomagają unowocześnić infrastrukturę, zewnętrznie zmienić wygląd kraju, ale źródłem bogactwa i motorem rozwoju jest przede wszystkim to, co sami w kraju wymyślimy, wytworzymy, wyeksportujemy i zorganizujemy. Nie jest nim natomiast żaden bakszysz, a tak niestety traktujemy fundusze z Brukseli. A bakszysz rozleniwia umysłowo i utrwala wyuczoną bezradność, czyli czyni z obywateli klientów czegoś w rodzaju opieki społecznej albo pomocy charytatywnej.

Bardzo mało krajów, które dostają pieniądze na utrzymanie (np. Kosowo czy Autonomia Palestyńska) albo znaleziono tam cenne surowce (np. Wenezuela, Irak, Iran, a w pewnym sensie także Rosja) z tego powodu szybko się rozwija, należy do innowacyjnej czołówki, dużą część PKB wytwarza z tego co nowoczesnego i oryginalnego wymyśli, a potem wyeksportuje. Mimo bogactw naturalnych czy stałej kroplówki finansowej te kraje nie są w żaden sposób nowoczesne. Nie są też kompletnie przygotowane na to, co się stanie, gdy surowce się skończą. Są to kraje zacofane, które za pieniądze ze sprzedaży surowców, albo się zbroją albo brną w coś w rodzaju mniej lub bardziej opiekuńczego totalitaryzmu, albo tuczy się nimi wąska grupa wybrańców władzy.

Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Holendrzy czy Szwedzi nie dlatego są bogaci i żyją w nowoczesnych krajach, że kiedyś dostali jakąś unijną pomoc. Nawet Hiszpanie, którzy dzięki Unii zasadniczo zmienili infrastrukturę, sami musieli najpierw znaleźć swoje specjalizacje, a potem wykorzystali je do poprawienia konkurencyjności własnego kraju. Polska ma już za sobą sześć lat pełnoprawnego korzystania z unijnych pieniędzy, a poza poprawieniem części infrastruktury (znacznie mniej okazale niż zrobiły to Hiszpania czy Portugalia), nie widać u nas żadnych własnych motorów rozwoju, nie widać innowacji, wielkich osiągnięć nauki czy choćby jednej światowej marki. I tego nie zapewnią nam nawet duże sumy z unijnych pieniędzy. Owszem, będziemy krajem ładniejszym i wygodniejszym do życia, ale o bardzo niepewnej przyszłości.

Zachwyty wokół setek miliardów złotych (często przechodzące w jakieś upojenie) można przez chwilę zrozumieć, ale to w żadnym razie nie są pieniądze zamiast tego, co sami musimy wymyślić i przetworzyć na jak największą wartość dodaną. Jeśli tego nie zrobimy, to pomimo tych setek miliardów nie staniemy się ważnym, nowoczesnym, bogatym, silnym i szanowanym państwem, lecz tylko w miarę znośną do życia quasi-kolonią. Nie dajmy więc sobie pomieszać w głowach miliardami bakszyszu, tylko ruszmy tymi głowami.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych