Fotoradarowe łatanie budżetu. "Platformie na słowo nie uwierzy już nawet największy frajer, a i gwarancję na piśmie trzeba by z nimi podpisać w świetle kamer"

fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Oto powstał „Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013 – 2020”. Cóż, miałem bardzo wątpliwą przyjemność przestudiowania tych 56 stron. Co mogę na ich temat powiedzieć? Otóż jest to bubel niebywały. Opracowanie jest napisane na poziomie pracy, jaką może spokojnie stworzyć student I roku. Zawiera same oczywistości  znane  każdemu, nawet niespecjalnie rozgarniętemu, użytkownikowi dróg, które dla zamaskowania ich miałkości okraszono tabelkami i najprostszymi danymi statystycznymi, które w ciągu kilku minut można znaleźć w internecie.

 

Pieniądze to dla PO wszystko.

Nie trzeba było długo czekać, aby dostać kolejny argument do ręki, który jasno i dobitnie pokazuje złodziejską czy wręcz bandycką twarz rządu PO. Oto skarbnik „rozbójniczej bandy” herszta Tuska, człowiek wielu imion i różnych dodatków owe imiona upiększających, niejaki Rostowski, który na nieszczęście Polski udaje, że ma kompetencje pozwalające mu na zajmowanie stanowiska Ministra Finansów tego biednego kraju nad Wisłą, ogłosił swój „genialny” plan ratowania budżetu. I oto pokazał nam swój kolejny - po rolowaniu długów pod dywan, aby udawać na europejskich salonach, że nie przekracza jeszcze progu ostrożnościowego zadłużenia (zresztą salon ten dobrze wie, jakim hochsztaplerem jest Pan Minister i tylko dla swojej korzyści udaje, że nic nie widzi) – pomysł, który zapewni mu na 100% miejsce w panteonie dziwadeł ekonomicznych naszego stulecia. Tym razem, jak nigdzie w świecie i jak nigdy dotąd, szanowny Pan Minister wliczył sobie do budżetu dochody z mandatów za wykroczenia drogowe. Ba, oszacował te wpływy na około 1,5 mld zł. A więc wielokrotnie więcej niż realnie wynosiły one choćby w roku poprzednim. Z tej konstatacji płyną dla nas minimum 2 ostrzeżenia. Po pierwsze, że wszelkie „rządowe pieski” w postaci policji drogowej (pięknie sportretowanej w najnowszym filmie Smarzowskiego „Drogówka” – i piszę to znając tą sytuację z autopsji) czy typowo rozbójniczej GITD będą nas łupiły na wszelkie możliwe sposoby oraz po drugie, że Minister ściągnie z nas te pieniądze nawet gdybyśmy nagle przestali jeździć samochodami i nie popełniali wykroczeń, które przy jeżdżeniu po polskich bezdrożach są solą dnia powszedniego i tylko patentowany imbecyl może twierdzić, że da się ich uniknąć (bajka policyjna o niedostosowaniu prędkości do warunków jazdy jest nie tyle faktem, co raczej genialnym wytrychem zwalniającym państwowych nierobów z utrzymania dróg na odpowiednim poziomie, a samym policjantom wystawia żenujące świadectwo intelektualne; na części polskich dróg dostosowanie prędkości do warunków jazdy oznacza zatrzymanie się na poboczu i pójście dalej pieszo). A więc dostawi rząd kolejne 160 fotoradarów, jak zwykle w miejscach, gdzie nie tyle jest niebezpiecznie i byłyby one potrzebne, ale tam, gdzie normalnie myślący człowiek widzi, że jest właśnie bezpiecznie i może trochę docisnąć pedał gazu w swoim aucie, a więc w miejscach dogodnych do rozboju mandatowego, do czego owe radary de facto rządzącym służą. Innymi słowy, złodziejski proceder, który od lat stosują niektóre gminy (szczególnie złodziejskie są te w województwach zachodniopomorskim czy lubuskim) przyswoił sobie także rząd centralny. Wszystko oczywiście jest robione pod egidą naszego bezpieczeństwa i dla naszego dobra. W tym celu wystąpiło już z peanami co nieco tzw. „autorytetów” i powstały specjalne programy. Już klaszcze w dłonie i pochwala większe restrykcje Minister (Nie)sprawiedliwości Siemoniak (ale on musi dbać o budżet, bo za coś urzędnicy muszą kupować paliwo do rządowego busa, który wozi do szkoły dziecko Pana Ministra – krystalicznej uczciwości). Wszystko to jednak blednie przy innych genialnych działaniach.

 

O komisji, co się nie zbiera i bublu duetu Bublewicz - Nowak

Oto powstał „Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013 – 2020”. To „dzieło” rekomendowała oczywiście Pani Poseł Bublewicz (jako nie pierwszego bubla w swojej karierze). Zrobiła to oczywiście w imieniu Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Sejmu. Co ciekawe niektórzy członkowie tego zespołu kompletnie się z nim nie zgadzają i wyraźnie piszą, iż „wszystkie, założenia, tezy, pomysły i inne buble intelektualne, których autorką była posłanka Bublewicz, wprawdzie są im znane, ale ich nie akceptują”. Zresztą ciekawe, kiedy to szanowna Pani z zespołem tą rekomendację ustaliła, skoro jest wiadome, iż ów zespół spotkał się w tej kadencji dwa razy. Raz, aby Pani Bublewicz mogła zostać jego przewodniczącą i drugi raz, kiedy miano ją odwołać za wyjątkową nieudolność oraz niekompetencję (fakt znam z autopsji - jedynym argumentem Pani Poseł jest słowo „populizm”). To drugie  raczyła Pani Poseł zerwać, skutecznie uniemożliwiając swoje odwołanie, a z tego, co wiem, ewentualne kolejne spotkanie będzie miało tylko i wyłącznie na celu ponowną próbę jej odwołania, a nie jakieś szersze debaty nad jej pomysłami. Ale zostawmy już w spokoju Panią Bublewicz, szczególnie, że jest nieodrodnym dzieckiem PO, zwłaszcza w zakresie dotrzymywania słowa. Mnie np. obiecała po spotkaniu w programie TV Biznes, dotyczącym kolejnego genialnego pomysłu Pani Poseł tj. obowiązku zakładania opon zimowych, że Polskie Towarzystwo Kierowców będzie zapraszane do konsultacji w sprawie pomysłów poprawy bezpieczeństwa na drogach i oczywiście do dziś nikt z nas nie został nigdzie zaproszony. Szkoda słów. Wróćmy do samego rekomendowanego dokumentu. Cóż, miałem bardzo wątpliwą przyjemność przestudiowania tych 56 stron. Co mogę o nich powiedzieć? Otóż jest to bubel niebywały. Opracowanie jest napisane na poziomie pracy, jaką może spokojnie stworzyć student I roku. Zawiera same oczywistości znane każdemu, nawet niespecjalnie rozgarniętemu, użytkownikowi dróg, które dla zamaskowania ich miałkości okraszono tabelkami i najprostszymi danymi statystycznymi, które w ciągu kilku minut można znaleźć w internecie. Dla nadania naukowego sznytu, dzieło to w warstwie językowej oszlifowano szpikując je pseudonaukowym bełkotem oraz biurokratyczno-quasiintelektualną nowomową. Owe wypociny, pod którymi nikt się nie podpisał, sygnuje redakcja Sekretariat Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej), nie dziwię się zresztą, bo ja sam też nie dałbym nazwiska pod czymś takim, co świadczy jedynie o poziomie zamawiającego, jak też odbierającego to „dzieło” Ministra Nowaka. Płacąc za taki bubel, wykazał się on kompletną niekompetencją, dyskwalifikującą go jako Ministra, oraz niegospodarnością, której powinien przyjrzeć się NIK (jeśli na takie dokumenty wydaje się publiczne pieniądze, a pewnie w wielu ministerstwach tak jest, to powinniśmy się całkowicie uchylać od płacenia podatków). Cóż, Panie Ministrze, skoro Pan tak entuzjastycznie wypowiada się o tym dokumencie, to spuśćmy zasłonę milczenia nad Pana kondycją intelektualną, bo mógł go napisać gratis każdy student, a Pan zmarnował kolejne pieniądze podatników na własne douczanie się w oczywistościach.. Bycie Ministrem to nie tylko robienie srogiej miny do kamery, wygadywanie głupot czy ubranie markowej kurteczki i butów znanej firmy oraz robienie, niczym Gierek, gospodarczych objazdów po rozbabranych, przepłaconych budowach. To coś więcej, coś czego Pan i Pana koledzy z rządu kompletnie nie umiecie. Tak więc, konkludując, jest to dokument niewart czytania, ot kolejny bubel od Bublewiczowej i Nowaka. I nawet jeśli są w nim pomysły słuszne, acz wszystkim od dawna znane oraz postulowane przez wiele środowisk, jak np. korekta głupiego, bezsensownego oznakowania dróg (mamy chyba największa ilość znaków drogowych na świecie), korekta rozstawienia fotoradarów (aby były tylko tam, gdzie realnie są potrzebne dla poprawy bezpieczeństwa) czy uregulowanie uprawnień do wykorzystywania fotoradarów (odebranie prawa ich używania np. Straży Miejskiej), to każdorazowo są one przykryte biurokratyczną nowomową oraz bełkotem o sprawozdawczości, planowaniu, rozliczenia itp. PRL bis i to w najgorszym wydaniu. A jedyne rozwiązanie problemów, jakie przebija z wspominanego dokumentu to jeszcze więcej kontroli, jeszcze więcej restrykcji, jeszcze więcej totalitaryzmu.

 

Konsultacje społeczne a’la ACTA

Jednak mimo absurdalności i miałkości tego dokumentu został on ponoć oddany do konsultacji społecznych. Jak powiedziałem dziennikarzowi TVN Turbo, który także był zainteresowany, z kim tak naprawdę ten dokument się konsultuje, skoro nikt nic nie wie, zapewne te konsultacje Pan Minister Nowak odbywa przy niedzielnym obiedzie, zadając rodzinie pytanie: „Podoba się Wam oczywiście moi drodzy mój nowy pogram?”. No i może jeszcze kilku PO-wskich działaczy konsultuje go ze swoimi rodzinami. Bo nie widać, aby konsultowano go gdziekolwiek indziej np. choćby z najbardziej zainteresowanymi, czyli kierowcami. W konsekwencji tej typowej dla tego rządu samowoli i działań autorytarnych, opisana programowa głupota zapewne wejdzie w życie, bo skoro już naczelny „łupieżca” Rostowski wpisał 1,5 mld. do budżetu, to teraz jego kompani muszą wymyślić jak nas z tych pieniędzy oskubać.

A najważniejsze jest w tym klasyczne PO-wskie słowo-wytrych, że to dla naszego dobra, „bo życie ludzkie jest najważniejsze” (porozmawiajcie z Panią Poseł Bublewicz to sami zobaczycie, że częsty brak argumentów pokrywa właśnie tym sloganem). To drenowanie naszych portfeli jest zawsze dla naszego bezpieczeństwa. A poetyka ta okraszona bywa często także kosztami leczenia osób poszkodowanych w wypadkach, na które to leczenie już raz rząd przymusowo od nich pieniądze pobrał, a drugi raz, także przymusowo, oskubały nas firmy ubezpieczeniowe. Idąc więc tym tropem i próbując ratować w tej nierównej walce co się da, Polskie Towarzystwo Kierowców rzuciło pomysł, aby pieniądze z tych mandatów (bo, że rząd nas okradnie to pewne) szły tylko i wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Na nic innego. I to dodatkowo na takie zadania, jakie nie są ustawowym obowiązkiem gmin i państwa, np. poziome oznakowanie dróg (odblaski), budowa barier energochłonnych, oświetlenie dróg, inteligentną sygnalizację świetlną na przejściach dla pieszych itp. Nie zaś na drogi itp., które to inwestycje są obowiązkiem państwa i na które owo państwo pobiera już od nas podatki (należy ten cel podkreślić z całą stanowczością, albowiem nie rozumie tego Minister Nowak próbujący ratować się przed atakiem celebrytów właśnie takim karkołomnym wytrychem o przeznaczeniu ich na budowę dróg, a więc wrzuceniem kolejnych pieniędzy do worka bez dna, z którego i tak dróg nikt nie wybuduje). Niestety ten głos, mówiący de facto „sprawdzam” w kwestii intencji rządu, został przemilczany. Bo słów Ministra Nowaka, że tak właśnie będzie nikt normalny nie bierze poważnie. Platformie na słowo nie uwierzy już nawet największy frajer, a i gwarancję na piśmie trzeba by z nimi podpisać w świetle kamer, aby później nie kłamali, że tak nie było.

 

Szansa dla Ministra

W tych trudnych czasach rzucamy jednak koło ratunkowe rządowym ignorantom. Panie Ministrze, niech Pan w świetle kamer, wraz z Premierem Tuskiem, podpisze dokument zabraniający innego niż wskazane w propozycji PTK wykorzystania środków z mandatów, usunięcie wpisania ich jako przychodów budżetowych, stworzy wspólny zespół do spraw bezpieczeństwa z udziałem przedstawicieli kierowców, a nie kupowanych za stosowne gaże specjalistów, dokona korekty oznakowania i rozmieszczenia znaków drogowych oraz fotoradarów, zlikwiduje ich nadmiar oraz odbierze prawo do ich używania Straży Miejskiej (jednej z najbardziej patologicznych instytucji, którą słusznie kolejne gminy likwidują; choć muszę przyznać, że w mojej gminie bardziej ufam tej Straży niż Policji, uwikłanej w powiatowe układziki). A nade wszystko, jako gest dobrej woli niech Pan wyrzuci na bruk osobę odpowiedzialną za zniszczenie ok. 300 zdjęć parlamentarzystów przekraczających prędkość, bo osoba ta naruszyła swoje kompetencje, złamała konstytucyjną zasadę równości wobec prawa oraz dokonała czynności mogącej budzić podejrzenia korupcyjne. Bo to nie system zawiódł jak idiotycznie tłumaczy GITD, ale panowie z tej instytucji podlizali się posłom za nasze pieniądze (niegospodarnością jest niszczenie zdjęć, za które zapłacono już z pieniędzy podatnika). Warto też pomyśleć i to szybko o wyłączeniu z zakresu immunitetu sędziowskiego, prokuratorskiego czy poselskiego wykroczeń i przestępstw drogowych.  A nade wszystko zacząć budować autostrady i drogi szybkiego ruchu oraz naprawiać te istniejące, bo to ich brak i fatalny stan są według NIK główną przyczyną wypadków, a nie prędkość, co jakoś dziwnie „genialny” program bezpieczeństwa skrzętnie przemilcza. Inaczej nadal będziemy bantustanem i republiką kolesiów.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.