Po co nam politycy samorządowi? I tak nie pomagają. Niech zostaną urzędnikami i oddadzą połowę diet i pensji, przynajmnmiej nam będzie lżej

fot: Wikipedia
fot: Wikipedia

Powołanie na stanowisko marszałka woj. Śląskiego polityka tak słabego, jakim jest Mirosław Sekuła, utwierdziło mnie w przekonaniu, że wybory samorządowe nie dają nam prawa głosu. Dlaczego mamy głosować na polityków lokalnych, jeżeli koniec końców, sejmikiem wojewódzkim ma rządzić osoba bez legitymacji do reprezentowania regionu?

Mirosław Sekuła bowiem został wybrany w sposób nietypowy, z nadania partii, nie posiada mandatu radnego wojewódzkiego. Gdzie więc demokratyczny głos obywateli?

Zastępuje na stanowisku Adama Matusiewicza, który podał się do dymisji po wspaniałym początku grudnia, gdy większość spółek kolejowych na śląsku zawiodła swoich pasażerów. Dlaczego Matusiewicz powołał na stanowisko prezesa Kolei Śląskich człowieka, który doprowadził do upadku kilka firm? Dlaczego nie sprawdził kto to jest, dlaczego nie działał, nie wypełnił swojego obowiązku? Dlaczego zawiódł obywateli? Po co nam taki polityk?

Jedźmy jednak dalej

Opole jest miastem w którym można mnożyć przykłady radnych i działaczy, którzy nie wiedzieć czemu pobierają swoje diety. Jak można przez pół roku dyskutować nad sprawą budowy parkingu, drogi, rozbudowy galerii czy innych drobnostek, a międzyczasie nie dopilnować toczących się budów tracąc przy tym czas i pieniądza obywateli?

Radni w Opolu poszli dalej z wyobraźnią i pomysłami. Zwyczajowo sesje rady miejskiej nie odbywają się w lipcu i sierpniu. W tym roku, jednak 4 lipca odbędzie się sesja podczas której głosowane będą banalne projekty, które można wrzucić do koszyka głosowań zaplanowanego na sesję czerwcową. Jest inaczej, a dlaczego? Ano, budżet miejski za kilka godzin pracy radnych zapłaci 40 tys zł w dietach. Będzie dodatek do urlopu? Będzie! Po co nam tacy politycy?

Bardziej za zachód, bo do Wrocławia

Wrocław rządzony przez Rafała Dutkiewicz również posiada ciekawe przypadki. Otóż pewien radny z klubu prezydenta otrzymał od miasta 1,5 mln zł. dotacji na działania fundacji z nim powiązanej. Czy to przypadek? Czy inne fundacje stowarzyszenia, które działają w dobrej wierze mają szansę na tak gigantyczne dofinansowanie? Czy radny użył swoich wpływów czy nie, jak myślicie? I po co nam taki polityk?

Ile jeszcze jest większych i mniejszych przykładów, ludzi, którzy zasiadają w radach miast, miasteczek, powiatów i gmin, pobierając diety za nieróbstwo? Czy nie lepiej byłoby zatrudnić zamiast nich, połowę mniej urzędników, którzy pracowaliby przez osiem godzien dziennie pod kierownictwem prezydenta, marszałka czy wójta. Urzędnicy reprezentowaliby różne partie polityczne, aby widoczna była choćby minimalna demokracja czy wpływ na władzę. Przynajmniej w takim przypadku nie byłoby poczucia, że człowiek wybierany przez nas, mający za zadanie zaspokajać nasze potrzeby, ma nas głęboko w nosie i pobiera tylko diety. Po co nam taki polityk?

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.