Była turystyka transplantacyjna i lobbing za pobraniami szpiku zagranicą, zamiast w kraju. Druzgocący wyrok dla Fundacji DKMS-Polska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Fundacja DKMS-Polska przegrała proces. Sąd Okręgowy w Katowicach stwierdził, że była turystyka przeszczepowa, a fundacja lobbowała za przeszczepami dawców w Niemczech, a nie w Polsce.

Dzisiaj zapadł wyrok z powództwa Fundacji DKMS-Polska o ochronę dóbr osobistych przeciwko prof. Sławomirze Kyrcz-Krzemień, która kieruje Kliniką Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach i jest zarazem konsultantem wojewódzkim w dziedzinie hematologii.Fundacja DKMS Polska poczuła się urażona wypowiedziami prof. Kyrcz-Krzemień w programie „Misja Specjalna” w 2010 roku.

DKMS-Polska domagała się od prof. Kyrcz-Krzemień przeprosin wyemitowanych w TVP1 w porze największej oglądalności, sprostowania w „Gazecie Polskiej” oraz zapłaty 20 tysięcy złotych. Już spełnienie pierwszego żądania mogło zrujnować pozwaną.

W programie „Misja Specjalna” ujawniono, że dane dawców szpiku zarejestrowanych przez DKMS-Polska są przekazywane do Centralnego Narodowego Niemieckiego Rejestru Dawców (ZKRD), o czym dawcy nie są nawet informowani. Dochodziło do paradoksalnych sytuacji - polscy dawcy szpiku, zamiast oddawać szpik w kraju, byli wywożeni na pobranie do Niemiec. Trafiali najczęściej do prywatnej firmy - kliniki, gdzie pobierano im szpik.

W tej firmie udziały ma jeden z obywateli niemieckich zasiadających w Radzie Nadzorczej DKMS-Polska. Chodzi o prof. Gerharda Ehningera i firmę Cellex. O całej tej sytuacji wypowiadała się m.in. prof. Kyrcz-Krzemień oraz dr hab. Mirosław Markiewicz (jego proces z powództwa DKMS-Polska jeszcze trwa).

Fundacja DKMS-Polska została ustanowiona przez spółkę DKMS (Deutsche KnochenmarkspenderdateiGemeinnutzige GmbH) z Tuebingen w październiku 2008 roku. DKMS to jedna z największych instytucji poszukujących dawców szpiku kostnego na świecie. W Polsce bardzo prężnie działa jej „córka”, czyli Fundacja DKMS-Polska, która poszukuje dawców szpiku kostnego dla chorych na białaczkę.

Proces trwał ponad dwa lata. Wyrok jest druzgocący dla Fundacji DKMS-Polska. Sąd Okręgowy w Katowicach oddalił powództwo w całości i zasądził od Fundacji DKMS Polska na rzecz pozwanej zwrot kosztów zastępstwa procesowego, czyli ponad 11 tys. złotych.

Nie mam często najlepszego zdania o naszym wymiarze sprawiedliwości, jednak byłem zaskoczony poziomem profesjonalizmu sędzi, która orzekała w tym procesie. Przecierałem oczy ze zdumienia nad jej profesjonalizmem.

Uzasadnienie wyroku ukazało przy okazji dosyć perfidną taktykę, którą prawnicy DKMS-Polska stosują wobec pozywanych naukowców i dziennikarzy.

Poniżej cytaty z ustnego uzasadnienia wyroku:

W ocenie sądu nie jest tak jak twierdzi strona powodowa [czyli Fundacja DKMS-Polska – przyp. TS], że wypowiedzi strony pozwanej istotnie naruszyły jej dobra osobiste. Strona powodowa wyjmując z kontekstu wypowiedzi pozwanej uwypukliła i podnosiła  te okoliczności, które w ocenie sądu miały skutkować korzystnym rozstrzygnięciem dla strony powodowej.

Fundacja jest bogata. Jak wynika ze sprawozdania finansowego za 2011 roku Fundacja miała 1,7 mln złotych zysku brutto. Od kilku lat to właśnie o Fundacji DKMS-Polska jest najgłośniej, kiedy porusza się temat przeszczepu szpiku kostnego. Chwaliła się tym, że z jej rejestru był dawca, którego szpik uratował Nergala… Jak widać fundacja ma doskonałą obsługę nie tylko prawną, ale także public relations.

Z uzasadnienia:

W toku postępowania wykazano bowiem, że do roku 2010, co zresztą potwierdziła sama świadek Kinga Dubicka [dyrektor DKMS-Polska] zeznając: „Dokładnie do dnia 10 września 2010 roku wszelkie pobrania od potencjalnych dawców miały miejsce na terenie Niemiec”. Świadek Kinga Dubicka stwierdziła, że pierwsze pobranie na terenie Polski miało miejsce 10 września 2010 roku. Co za tym idzie wypowiedź pozwanej w tym zakresie, że dawca jest przewożony do Niemiec, polegała na prawdzie. Użyte przez pozwaną słowo „najgorsze jest to”, które było podkreślane przez stronę powodową jako słowo sugerujące największe zło jakie może spotkać potencjalnego dawcę, Sąd uznaje za wiarygodne w tym zakresie twierdzenia strony pozwanej, że nie było to użyte w takim kontekście jak wskazywała to i próbowała wykazać przed sądem strona powodowa, ale że słowo to oznaczało, że dawca powinien mieć pobranie najbliżej miejsca zamieszkania”.Sąd przyznał tym samym rację prof. Kyrcz-Krzemień, która w programie „Misja Specjalna” powiedziała, że „najgorsze jest to, że dawca jest przewożony do Niemiec”.

Kolejne stwierdzenie, które miałoby naruszać dobra osobiste DKMS-Polska, to sformułowanie użyte przez prof. Kyrcz-Krzemień, że „zawłaszczają naszych dawców”.

Definicja słowa „zawłaszczyć, zawłaszczać” zawiera wiele elementów. To nie tylko przejąć coś na własność, ale wykorzystywać coś na swoje potrzeby, zatem sformułowanie użyte przez stronę pozwaną w ocenie Sądu również nie narusza dóbr osobistych DKMS-Polska

– stwierdził sąd.

Dalej było jeszcze ciekawiej. Sąd zajął się lobbingiem, o którym wspominała prof. Kyrcz-Krzemień.

Sąd pragnie tylko zaznaczyć, że sama świadek Kinga Dubicka składając zeznania przyznała, że publicznie wypowiadała się podczas konferencji uzgodnieniowej organizowanej przez Ministerstwo Zdrowia za możliwością dokonywania pobrań zagranicą. Skoro sama świadek Kinga Dubicka przyznaje, że taka okoliczność miała miejsce, że wyrażała swój pogląd wśród znawców tematu, gdzie ważyły się losy dotyczące konkretnych zapisów, i wskazywała, iż opowiadała się za możliwością dokonywania pobrań zagranicą. Potwierdziła tym samym, że propagowała to rozwiązanie, aby było ono przyjęte w ustawodawstwie polskim, a jeżeli propagowała i popierała coś, to tym samym, biorąc pod uwagę definicję słowa lobbing, lobbowała za takim rozwiązaniem.

Profesor Kyrcz-Krzemień stwierdziła, że jest przeciwna „turystyce przeszczepowej”, czyli przypadkom wywożenia polskich dawców do Niemiec, gdzie pobierano od nich szpik. Tenże szpik następnie trafiał do polskich klinik, które przeszczepiały go swoim pacjentom. Dawca zatem zamiast trafiać na pobranie szpiku do np. tej samej kliniki, gdzie oczekiwał biorca, podróżował zagranicę. Powód? Pieniądze. Zabieg i szpik kostny pobrany w kraju jest kilka razy tańszy od tego, który był pobierany w niemieckiej klinice.

Fundację DKMS-Polska naturalnie oburzyło pojęcie „turystyka przeszczepowa”. Sąd jednak stwierdził, że zgodnie z umowami międzynarodowymi, ratyfikowanymi przez Polskę, „podróże transplantacyjne stają się turystyką transplantacyjną, jeżeli wiążą się z handlem organami lub komercją transplantacyjną, albo jeśli źródła, mające zapewnić przeszczepy pacjentom spoza kraju osłabiają możliwości danego kraju do zapewnienia usług transplantologicznych na własnym terytorium. W ocenie Sądu działalność strony powodowej, która właśnie dopuszczała możliwość pobrań tylko i wyłącznie zagranicą osłabia możliwości polskiego kraju do zapewnienia usług transplantologicznych. Strona powodowa w żaden sposób nie zanegowała twierdzeń pozwanej, że w przypadku jeżeli chcemy skorzystać z rejestru ZKRD musimy się do tego rejestru o taką zgodę zgłosić, pomimo że tam zarejestrowany jest dawca pochodzący z Polski”.

Wyrok jest nieprawomocny. Najprawdopodobniej będzie apelacja wniesiona przez Fundację DKMS-Polska.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych