Według OECD Polska przestanie się rozwijać. Winna będzie zapaść demograficzna w kraju. Przegapiliśmy szansę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Konsekwencje kryzysu gospodarczego Polski z perspektywy Paryża widać już teraz w całej rozciągłości, a obecnie szeroko komentowana analiza OECD: „Looking to 2060: A global vision of long-term growth” nie pozostawia co do tego żadnych złudzeń. W efekcie nadciągających zmian to goniące w dobrobycie świat zachodu gospodarki Chin i Indii wyjdą na prowadzenie w wielkości PKB.

W sumie będą wytwarzały więcej niż wszystkie kraje OECD, a największym przegranym będzie starzejąca się Japonia, jak przegapiająca swoją historyczną szansę Polska. Mimo tego iż te dwa kraje (Chiny i Indie) jeszcze w 2010 r. produkowały zaledwie połowę tego co wszystkie kraje G7 (i 1/3 tego co całe OECD), to już w roku 2025 je wyprzedzą, a w 2060 r. będą wytwarzać o 50% więcej od gospodarek G7. O ile w 2011 r. Chiny wytwarzały 17% PKB krajów OECD i 8 krajów G20 którzy do tej organizacji nie należą, a więc tyle samo co eurostrefa, podczas gdy USA 23%, a Japonia 7%, to w 2060 r. udział Chin skoczy do 28%, podczas gdy udział eurostrefy spadnie do 9%, Japonii 3%, a USA do 16%. Jeszcze szybciej będzie rosło znaczenie młodych i prężnych Indii, których udział w tym towarzystwie wzrośnie z 7% obecnie do 11% w 2030 r. i 18%, a więc więcej niż USA w roku 2060. Przy czym zakłada się że o ile Chiny wyprzedzą eurostrefę w ciągu roku, a USA w ciągu kilku najbliższych lat, to Indie w tym czasie wyprzedzą Japonię, eurostrefę za ok. 20 lat i pod koniec badanego okresu zostaną drugą światową gospodarką za Chinami.

Powyższa analiza zakłada stały wzrost produktywności w najbogatszym kraju jakim jest USA, oraz trwania procesów konwergencji w krajach wschodzących. W efekcie tych procesów zakładany wzrost w krajach OECD ma wynosić przeciętnie 1,7% i ok. 3% w pozostałych krajach co jest wielkością niewysoką w porównaniu z nawet tegorocznymi, sezonowo niskimi wskaźnikami 7,5%-owego wzrostu dla Chin i 5,3%-owego dla Indii. Zgodnie z założeniami dochód narodowy na mieszkańca w krajach najbogatszych się podwoi, podczas gdy biedniejszych wzrośnie czterokrotnie. Przy czym na wskutek zakładanego wzrostu produktywności i intensywności kapitału w Chinach i Indiach w tym okresie nastąpi siedmiokrotny wzrost PKB na głowę mieszkańca licząc ją w sile nabywczej 2005 r.

Najsmutniejszą konkluzją dla nas opisywanego raportu jest projekcja zmian które się dokonają w Polsce. Otóż wg OECD w latach 2030-2060 najwolniej na świecie spośród badanych krajów będzie się rozwijała, a właściwie nie będzie się rozwijała Polska. Wzrost w tym czasie będzie na poziomie zaledwie 1%-ta, przy statystyce opartej na cenach 2005 r., podczas gdy nawet znacznie bogatsze kraje OECD będą się rozwijały w tempie o 70-80% szybszym (1,7-1,8%). Przyczyną ma być nie co innego a zapaść demograficzna Polski która ma zredukować nam wzrost gospodarczy w całym okresie 2011-2060 o 0,6 pkt procentowego rocznie. Podczas gdy nawet silnie dotknięta demograficzną zapaścią Japonia (ubytek wzrostu w całym okresie o 0,5 pkt procentowego) ma się rozwijać szybciej gdyż o 1,4% rocznie w latach 2030-2060. Strata demograficzna Polski gdy się uwzględni cały okres półwiecza ma być rekordowa i jedynie Rosja która ma się rozwijać szybciej o 0,3 pkt procentowego ma się mieć stratę z tego tytułu wyższą o 0,1 pkt procentowego. Powyższe czynniki wyhamowania wzrostu gospodarczego są efektem przewidywanego rekordowego w skali świta wzrostu obciążenia demograficznego liczonego wskaźnikiem udziału ludności w wieku poprodukcyjnym (powyżej 65 lat) do okresu produkcyjnego (15-64 lat), który poszybuje do poziomu 64,6% w 2060 r., ustępując jedynie planowanemu poziomowi japońskiemu w wysokości 68,6%. Przy czym w Japonii ten wzrost obciążenia będzie wynosił 31,7 pkt procentowego, podczas gdy w Polsce będzie aż 3,4 krotny (w Japonii 1,9), wzrośnie aż o niewyobrażalne 45,6 pkt. procentowe. W efekcie udział populacji w wieku produkcyjnym w całości ma spaść w Polsce z 71,4% do 53,4%.

Powyższe przemiany w relacjach ilości potencjalnych emerytów do osób pracujących muszą oznaczać trwający półwiecze kryzys gospodarczy w Polsce. Początek jego już odczuliśmy pod koniec tego roku, a i rok przyszły nie może być bardziej optymistyczny. Samoczynnie gospodarka się nie naprawi, musimy sami dokonać niezbędnego wysiłku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych