O Królestwie Jerozolimskim, Bazylice Grobu Pańskiego i Betlejem kilka świątecznych refleksji

Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

Nigdzie tak namacalnie nie odczułam sensu i wartości ekumenizmu – jak wówczas, gdy kilka lat temu udało mi się pojechać do Ziemi Świętej. Co prawda nigdy nie dane mi było spędzić tam żadnego z wielkich świąt – Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy, a jednak zaryzykuje tezę, że tam - w Świątyniach Grobu i Narodzenia Pańskiego – atmosferę tych największych wydarzeń w historii naszej wiary odczuwa się przez cały rok.

Przemierzając kręte uliczki jerozolimskiej starówki miałam wrażenie, że rozumiem to, co musieli odczuwać średniowieczni pielgrzymi oraz jaka tęsknota ciągnęła tam rycerstwo całej Europy, któremu na kilkadziesiąt lat udało się założyć Królestwo Jerozolimskie. Niezwykłe państwo, które przetrwało niecałe 100 lat, uległo wprawdzie rzeszom muzułmanów, ale o którym władcy chrześcijańskiej Europy marzyli jeszcze przez wiele stuleci.

Królestwo Jerozolimskie powstało w wyniku pierwszej wyprawy krzyżowej, dowodzonej przez francuskiego rycerza Godfryda de Boullion. Ten potomek Karolingów, któremu udało się odzyskać to, o czym pokolenia rycerstwa tylko marzyły – kontrolę nad Grobem Pańskim – miał w sobie tyle pokory, że po zdobyciu Jerozolimy nie zdecydował się przyjąć tytułu króla. Nie w mieście, w którym na skronie Chrystusa włożono koronę cierniową. De Boullion zadowolił się tytułem Obrońcy Grobu Świętego. Oczywiście – gwoli uczciwości, mimo tej postawy trudno go uznać za wzór chrześcijańskich cnót – przynajmniej we współczesnym rozumieniu, skoro żadne ewangeliczne względy nie nakazały mu zatrzymać rzezi mieszkańców zdobytego miasta. Zwycięzcy dokonali masakry wśród muzułmanów i żydów. Takie były średniowieczne realia wojenne.

Tak czy owak oporów przed przyjęciem korony nie miał już jego następca – Baldwin I. Od tego czasu tytuł króla jerozolimskiego stał się jednym z najbardziej pożądanych wśród ówczesnych władców. Warto pamiętać, że tworząc Królestwo Jerozolimskie na Bliski Wschód przeszczepiono zasady państwa feudalnego, ale w postępowym, nie wypaczonym, wydaniu. Wasal służył suzerenowi, suzeren opiekował się wasalem. Dobrze zorganizowane struktury władzy i wojska dawały siłę rycerzom, których liczba nigdy w porównaniu z otaczającymi ich muzułmanami nie była przytłaczająca. Ale dopiero wybitne zdolności wojenne i polityczne Saladyna pozwoliły skłóconym plemionom arabskim wykorzystać swą przewagę nad chrześcijanami.

W Królestwie Jerozolimskim niespotykanie wysoką pozycją jak na ówczesne czasy cieszyły się kobiety. Dobrą kartę w jego historii zapisała królowa Melisanda. Dużo gorszą, siostra Baldwina IV Trędowatego – Sybilla. Państwo przyciągało możliwością szybkiego awansu społecznego, który w skostniałym już nieco feudalizmie europejskim był znacznie trudniejszy. Było spełnieniem marzeń ówczesnego rycerstwa. I jak każde spełnione marzenie – cieszyło krótko. Upadło – przede wszystkim na skutek waśni i nadmiernych ambicji rządzących nią władców.

Nie czas tu, by przytaczać w pełni skomplikowane, choć krótkie dzieje tego małego, choć szczególnego, królestwa. Kto zechce – sięgnie do źródeł historycznych.

Pamiętam jednak, że chodząc po kamiennych uliczkach Jerozolimy dużo myślałam o trudnych dziejach tego skrawka ziemi, którego losy splotły tradycje trzech wielkich religii. Religii, które wciąż tam koło siebie istnieją – na wyciągnięcie ręki.

Najbardziej niezwykłym przykładem takiego pokojowego współistnienia jest Bazylika Grobu Pańskiego, którą opiekują się pospołu katolicy, koptowie, prawosławni, Ormianie, Etiopczycy, Syryjczycy, ale klucze do niej - zgodnie z tradycją – przechowuje rodzina muzułmańska.

W podobnie ekumeniczny sposób zarządzana jest Świątynia Narodzenia Pańskiego w nieodległym Betlejem. Choć na wejście do Groty Narodzenia trzeba nieraz poczekać i kilkadziesiąt minut, to jednak miejsce niewątpliwie warte jest tego wysiłku. Czy w tej właśnie skalnej niszy przyszedł na świat Zbawiciel? Prawdopodobnie tak. To doprawdy niesamowite - móc uklęknąć, choć na parę sekund, w tym właśnie miejscu. Wspomnienie tamtej chwili wraca do mnie przy wigilijnym stole i na pasterce. Także w tym roku. A towarzyszy mu pokusa, aby kolejną - choć raz w życiu -  przeżyć właśnie w tamtym niezwykłym miejscu...

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.