"Jeżeli zmiany w resortach zdrowia i infrastruktury nie nastąpią szybko, ucierpi jeszcze większa ilość obywateli…"

Fot. PAP/Darek Delmanowicz/PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Darek Delmanowicz/PAP/Tomasz Gzell

Ministrowie Arłukowicz oraz Nowak powinni zostać z początkiem roku zdymisjonowani przez premiera Donalda Tuska. Postawa tych polityków przyprawia o zawrót głowy. Jeżeli zmiany w resortach zdrowia i infrastruktury nie nastąpią szybko, ucierpi jeszcze większa ilość obywateli…

 

Zacznijmy od Arłukowicza

Z początkiem objęcia przez polityka urzędu ministra zdrowia możliwe było powstrzymanie się od krytyki. Odziedziczył po Ewie Kopacz wielki bubel refundacyjny z którego nie potrafił wybrnąć obronną ręką. I gdyby dalsze działania tego tego lekarza pediatry były logiczne, nikt nie zarzucałby mu braku kompetencji.

Jednak kolejne problemy z refundacją, długie, siedmioletnie kolejki do lekarzy specjalistów, problemy z zadłużeniem szpitali, powodują, że po roku działania, Arłukowicz okazał się gorszy od swojej poprzedniczki, obecnie Marszałek Sejmu Ewy Kopacz.

W resorcie zdrowia potrzebny jest prawdziwy fachowiec, nie pop-polityk, który za każdym razem mówi identyczne słowa, powtarza się jak katarynka, która nakręcona śpiewa jedną melodie. Premier Tusk powinien to zauważyć, a jeżeli nie, to ktoś powinien mu o tym dobitnie powiedzieć. Być może wymiana Arłukowicza nastąpi dopiero w październiku, na połowę kadencji, ale wtedy może być już za późno, aby w dwa lata wszystko poukładać.

 

Minister Sławomir Nowak

Najmniej odpowiedni człowiek na powierzonym mu stanowisku. Posiadający w swoim zapleczu jeszcze mniej kompetentnego wiceministra Jarmuziewicza. Opłakany stan kolei, ciągłe problemy z budową autostrad, problemy z żeglugą, czyli wszystko to co najważniejsze powinno być dla Nowaka leży na łopatkach. Ilość firm budowlanych która upadła w połączeniu z liczbą ludzi, którzy przez złe decyzje stracili pracę, jest na tyle duża, że minister powinien cały czas posypywać głowę popiołem. Nowak woli jednak prezentować mikro sukcesy.

Problem jest inny: albo minister Nowak ma bardzo dobre plecy w mediach, które często obwiniają wszystkich innych oprócz niego, albo główny nurt przekazu jest tak bardzo przeciągnięty pod rząd, że prezentuje winę człowieka obsługującego semafory, a nie jego zarządcy. Pamiętam, jak ostro(jak na polskie realia) dostawało się od mediów Cezaremu Grabarczykowi za wszelkie opóźnienia w budowie dróg. Jak widać, świat i media się zmieniają.

Nowak jednak jest człowiekiem bliskim partii i premierowi, czyli jest przeciwieństwem Arłukowicza. Może pozostać na stanowisku do ostatniej chwili, ponieważ jest potrzebny. Ile? Czas pokaże.

Jednak czy nasze drogi to wytrzymają?

Łukasz Żygadło

Tekst opublikowany na stronie NGO Opole

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.