Quo vadis, Zbyszku? Zostaje jeszcze droga Romana Giertycha i wyspowiadanie się w "Gazecie Wyborczej"...

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Partyjka Solidarna Polska dołuje w sondażach, uzyskuje w nich poparcie rzędu 1-2%. Jej liderzy, ongiś fighterzy Prawa i Sprawiedliwości, walczą o przetrwanie na scenie politycznej. Liczyli na popularność Zbigniewa Ziobry, który był zdeterminowanym ministrem sprawiedliwości w rządzie PiS i w którym wielu widziało następcę Jarosława Kaczyńskiego. Zakładali też erozję PiS i spadek poparcia dla tej partii. Okazało się jednak, że Z. Ziobro świecił światłem odbitym, a Prawo i Sprawiedliwość podejmuje różne inicjatywy i cieszy się stabilnym poparciem ok. 25 -30% wyborców. Co prawda incydentalnie Z. Ziobrze udało się pozyskać skonfliktowanych z innymi działaczy PiS, ale praktycznie całe struktury pozostały przy J. Kaczyńskim. Co więcej, 3 posłów Solidarnej Polski opuściło tę partię, a 2 z nich wróciło do PiS. Liderom Solidarnej Polski nic nie pomaga - ani upodabnianie się do PiS (co czynili na początku), ani zwalczanie PiS (co robią teraz; J. Kurski nazwał to „braniem PiS w kleszcze”). Pikantne opowieści J. Kurskiego na łamach „Dziennika. Gazety Prawnej” o tym, jak to w młodości uprawiał seks na rozłożonych fotelach w Fiacie 125 p, też jakoś nie zjednały „Solidarnej Polsce” zwolenników…

Regularne wypłakiwanie się Z. Ziobry w TVN, jaki to J. Kaczyński jest „niedobry”, nie przysparza mu sympatii wyborców o prawicowych poglądach, wręcz przeciwnie. Na spotkaniu z mieszkańcami Wrocławia w sali Polskiego Radia Wrocław 8 grudnia b.r. J. Kaczyński stwierdził, że „dla ludzi, którzy osłabili partię i lansują się w TVN, nagród w postaci miejsc na listach wyborczych nie będzie”. Odpowiedzią były oklaski zgromadzonych ok. 550 osób. Podobnie zareagowała publiczność na spotkaniu z liderem Prawa i Sprawiedliwości w tym samym dniu w Opolu. Wygląda więc na to, że Z. Ziobro i J. Kurski zostali odrzuceni nie tylko przez członków PiS, ale i przez wyborców centroprawicy. Perspektywa rysuje się dla nich ponura, jest nią odchodzenie mniej znanych działaczy SP do PiS i spektakularna klęska w wyborach. Zostaje jeszcze droga, którą pomaszerował Roman Giertych - wyspowiadać się w „Gazecie Wyborczej”, przekreślić dawne ideały, rytualnie potępić J. Kaczyńskiego i dawnych kolegów, złożyć kwiaty u boku prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Obserwując ze smutkiem ewolucję poglądów oraz poczynania Z. Ziobry i J. Kurskiego nie dałbym głowy, że tak się nie stanie.

Roman Kowalczyk

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.