Może by tak choć raz na jakiś czas spytać w takiej sytuacji o to, CO a nie tylko KTO?

Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

Nazwiska, nazwisko, z nazwiskami....czy zna pan nazwisko, czy poznamy nazwisko, które nazwisko... Czy on panu podstawia nogę, czy to pan jemu, a gdyby jednak on panu podstawił nogę to co pan na to? Co pan poczuł jak on dał panu w zęby? Kto kogo popiera? A gdyby nie popierał tego kogo popiera, to kogo wtedy by popierał? I co będzie jak przestanie popierać?

Zmiany: kto za kogo, za kogo kto.... Mało mnie szlag nie trafi, jak słucham wywiadów po wyborze nieszczęsnego Piechocińskiego. A żeby tak na przykład ktoś zapytał co chce facet wprowadzić do umowy koalicyjnej? Jakie ma cele? Ja rozumiem, że może wówczas kłamać, mówić niekonkretnie, ale żeby personalia były jedynym konkretem jaki jest sobie w stanie wyobrazić dziennikarz.... co za upadek życia publicznego. Może by tak choć raz na jakiś czas spytać w takiej sytuacji o to, CO a nie tylko KTO? Zważywszy na dodatek, że na pytanie "kto" odpowiedź nie pada i wysiłki idą na marne.

I tu nie chodzi tym razem o tzw. walkę "plemion", o poglądy itd. Chodzi o chorobę niestety generalnie PONADPLEMIENNIE uogólnioną. Aż mi wstyd ( po raz kolejny), że jestem dziennikarzem. Bo jeśli my (w przeważającej części) wyobrażamy sobie politykę i rządzenie krajem jako złożone wyłącznie z tego kto-kogo, a w ogóle nie złożone z konkretów, problemów, zagadnień i rozwiązań - to jak możemy oczekiwać, że nasi widzowie/czytelnicy/słuchacze a przy tym wyborcy będą rozsądnie wybierać? Przecież nie dajemy im żadnych informacji ku temu.

Jaka to dla mnie różnica, czy gdzieś na jakimś stanowisku, będzie pan Piórkowski czy pan Szczypiórkowski? Skoro nie mam pojęcia czym się różnią w podejściu do spraw, mogę się najwyżej kierować wyglądem i bardziej lub mniej irracjonalnymi wrażeniami ("on to mi się zawsze podobał..." "eee... nie... widziałaś Mariolka, on jakoś tak dziwnie patrzył?") i zastanawiać kto komu fajniej podstawił nogę.

Wielkiego pożytku z tego dla demokracji i dla Polski nie ma. Ale za to dziennikarze nie muszą się napracować.

 

PS. Na zakończenie stwierdzam, iż nie było celem tego felietonu negowanie roli jednostki w historii :-) a jedynie wyśmianie tego absurdu, jaki od dłuższego już czasu panuje w polskich mediach (tu podkreślam polskich - bo czytuję też zagraniczne) - i je odmóżdża.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.