Mazowiecki w Newsweeku: od czasu wyborów prezydenckich Kaczyński kontynuuje coś, co nazywam rokoszem wobec państwa

Newsweek w swoim stylu kolejny raz ogłasza, że Jarosław Kaczyński podpala Polskę. Tym razem do uwiarygodnienia swoich założeń, wykorzystuje rozmowę z Tadeuszem Mazowieckim, obecnym doradcą prezydenta.

Oprócz odpowiedzi Mazowieckiego, warto odnotować także pytania zadane przez Aleksandrę Pawlicką, w których widać, że wręcz aksjomatycznie przyjmuje podział społeczno-polityczny w Polsce jako wynik obecności Jarosława Kaczyńskiego na politycznej scenie. Oto fragmenty wywiadu.

NEWSWEEK: Może jesteśmy skazani na to, by żyć po dwóch stronach barykady smoleńskiej, dopóki Jarosław Kaczyński będzie czynnym politykiem?

TADEUSZ MAZOWIECKI: Problemem jest to, żeby ludzie przestali być tak łatwym narzędziem w jego rękach. I tu widzę rolę mediów, bo to media upowszechniają poglądy, interpretacje, kształtują poglądy.

Później następuje sięgnięcie do bogatego doświadczenia politycznego przepytywanego autorytetu:

NEWSWEEK: Gdy stawał pan na czele rządu, w Polsce obowiązywał podział na post-Solidarność i postkomunę. W 2005 r. podzielono Polskę na solidarną i liberalną. Dziś mamy Polskę wierzącą i niewierzącą w zamach smoleński. Który z tych podziałów jest najgłębszy?

TADEUSZ MAZOWIECKI: Ten ostatni jest chyba najtrudniejszy, bo opiera się nie na faktach, lecz na spiskowej teorii zamachu, wobec której racjonalne argumenty są bezradne. Dodatkowo te emocje umacnia wątek rosyjski.

 

Aleksandra Pawlicka w swojej kreacji idzie jeszcze dalej i pyta Mazowieckiego:

NEWSWEEK: Zastanawiał się pan, co by było, gdyby premierem był w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński?

Mazowiecki odpowiada, że mimo wszystko, nie podejrzewa Kaczyńskiego o to, by przekroczył pochopnie granice, które zagroziłyby bezpieczeństwu kraju.

W ubiegłym tygodniu zrobił krok, który te granice przekraczał, a przed którym dotychczas się wzbraniał – powiedział głośno, że w Smoleńsku był zamach i że winny temu jest rząd. Ale zrobił to jako szef głównej partii opozycyjnej, bez konieczności myślenia o konsekwencjach międzynarodowych. Zostawmy to jednak. Rozważanie, jak zachowałby się Kaczyński, będąc premierem, to puszczanie wodzy fantazji zbyt daleko.

Dziennikarka twardo broni jednak swojego, mówiąc:

NEWSWEEK: A może nie? Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że Jarosław Kaczyński to opozycja, że Smoleńsk to jego sposób uprawiania polityki, ale przecież on wciąż dąży do powrotu do władzy.
TADEUSZ MAZOWIECKI:
Co do tego nie mam wątpliwości. Od czasu wyborów prezydenckich kontynuuje coś, co nazywam rokoszem wobec państwa.

 

Krótkie fragmenty, opublikowane na stronach tygodnika, brzmią tak zachęcająco, że nie możemy się już doczekać lektury całego wywiadu pani Aleksandry. Na szczęście newsweekowy "dzień świra" już jutro. Przynajmniej ten oficjalny. Bo nieoficjalnie redakcja przeżywa go chyba - od wielu długich miesięcy - codziennie.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych