"Wieża komjunistów" trwa... Tak, tak, za pieniądze NATO nasze zuchy szkoliły terrorystów. Dlaczego szkolimy potajemnie Hamas?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W czasach PRL-u Moskwa nakazała polskim gensekom i ich podwładnym „dywersję militarną, ideologiczną i specjalną na kierunku Izrael”. Stąd w Warszawie znajdowała się niemal ambasada Organizacji Wyzwolenia Palestyny Arafata, a antysemickie pismo „Rzeczywistość” było każdorazowo, w nakładzie stu tysięcy wykupowane przez bratnią ambasadę Syrii (sprawdźcie z papierach dawnej „dwójki” to sami się przekonacie).

Na potęgę handlowaliśmy z Libią, Syrią i Irakiem czołgami, bronią strzelecką i sprzętem inżynieryjnym – szczegóły tych operacji opowiadał mi sam Czesław Kiszczak, który zresztą najlepsze wspomnienia zachował ze wspólnych z Saddamem Husajnem wypadów w irackie góry i polowań na kozły.

No, ale to było w PRL-u, powiecie znużeni, że ja ciągle o tym samym.

Zatem opowiem dalej – sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!.

W czasach zbękarconej w Magdalence III RP nasi chwaccy oficerowie WSI na potęgę handlowali bronią z Monzerem al Kassarem (siedzi właśnie w amerykańskiej ciupie i złożył bardzo ciekawe zeznania, które jakoś nie trafiły do polskiej prasy – towarzysze Suboticiowie rzetelnie wypełniają swoje zadania na odcinku), Wiktorem Butem (podobnie jak Syryjczyk siedzi w USA i podobnie naopowiadał amerykańskim śledczym trochę o polskich towarzyszach z NATO) i Adnanem Kashioggim (były teść al Kassara, Saudyjczyk, który nie brzydził się handlować z panem Bin Ladinem).

Potwierdzenie tego wszystkiego znajduje się choćby w nagranych prze autora i Przemka Wojciechowskiego wywiadach z Abu Bakrem, byłym zastępcą Abu Nidala, ale wystarczy dobrze pogrzebać w papierzyskach firm pozakładanych przez trepów z WSI, aby dokładnie odnaleźć te tropy (i trepy też).

Przypominam, bo pisałem już o tym wielokrotnie, że pan Jeremiasz Barański nie został łaskawie powieszony za dybanie na życie pana ministra Debskiego, a za handel bronią w siatce Wiktora Buta. Podobnie jak Słoweniec Nicolas Oman posiadał, załatwiony przez Buta, paszport dyplomatyczny honorowego konsula Liberii.

Potwierdzenia wszystkich tych, momentami brzmiących jak urojenia Gadowskiego, faktów znajdują się w książce trzech odważnych Słoweńców, którzy drobiazgowo opisali proceder handlu bronią z krajami byłej Jugosławii. Tam odnajdziecie nazwiska wielu „ludzi honoru” z WSI.

Książka „In the name of the State” została nagrodzona jedną z większych europejskich nagród dziennikarskich, ale na półkach polskich księgarni daremnie jej poszukiwać.

Powiecie – no dobrze, lata dziewięćdziesiąte, okres błędów i wypaczeń – wszyscy wtedy szmuglowali, kręcili, a w ostateczności sprzedawali z żelaznego łóżka na ulicy.

Dalej? Cóż – sami tego chcieliście.

Oto nie dawniej jak dwa lata temu w Centrum Szkolenia Straży Granicznej w mieście K. szkoleni byli ludzie z palestyńskiego Hamasu, szkolono ich w artystycznym fałszowaniu dokumentów (oficjalnie rozpoznawanie fałszywek) oraz metodach dywersji granicznej. W ośrodku tym bywali także Irańscy generałowie (!).

Tak, tak, za pieniądze NATO nasze zuchy szkoliły terrorystów.

Czy dziwi was teraz, ze jesteśmy niepełnosprawnym członkiem NATO?

Sojusznicy jakoś zaczęli nam pilnie spoglądać na paluszki i przystopowali z wymiana najnowszych technologii wojskowych. Pamiętajcie, że Rosja ciągle jest krajem, który NATO (przy całej swojej mizerii), przeciwnie niż doradcy pana prezydenta Komorowskiego, uznaje za przeciwnika.

Wydawało mi się, że w „Wieży komunistów” opisałem mechanizm działania podszewki III RP aż do czasów nam współczesnych – tymczasem życie zaskoczyło mnie na tyle, że „Wieża” wymaga kontynuacji – opowieści o współczesnych interesach z terrorystami.

A „Wieża” i tak jest książką be, zakazaną.

Dlaczego szkolimy potajemnie Hamas? Czyżby ciągle obowiązywała dyrektywa Moskwy nakazująca pomoc ruchom Palestyńskim?

Czy nasi sojusznicy z NATO i Izrael o tym wiedzą? Śmiem powątpiewać.

*** (przerwa reklamowa: ta dam..)

A skoro już o „Wieży komunistów” mowa to sprzedaje się świetnie. Jedynie EMPiK coś cuduje ukrywając książkę, tak że czytelnicy dzwonią do mnie i opowiadają zajmujące historie o jej poszukiwaniach i survivalu z tym związanym. Hartujcie się bracia.

Dziś 18 października o 17.00 kończę krakowską turę spotkań autorskich. Ostatnie będzie co prawda w niedzielę w nowohuckiej dużej parafii Brata Alberta 17.45, ale w Krakowie już koniec, szlus, wyjeżdżam.

Tak więc dziś, na ulicy Jagiellońskiej w księgarni „Gazety Polskiej” podpisuje książkę. A potem spotkania w Pile, Toruniu i Gdańsku. O następnych napisze.

W Krakowie sprzedało się już ponad 700 książek, to przerasta moja wyobraźnię i to przy milczeniu mediów i braku reklamy.

Dziękuje jedynie odważnej TVP Kraków, tam nie bali się pokazać rozmowy z Gadowskim.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych