Po wotum. "Tusk spodziewa się porażki na forum unijnym i będzie chciał w przyszłości obciążyć nią opozycję"

fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Wniosek Donalda Tuska o wotum zaufania od własnej większości parlamentarnej przypominał prośbę pasażera o zgodę na jazdę na gapę. Premier wnioskował o "carte blanche" dla swojego rządu na najbliższy czas, a nie o poparcie dla realnego planu.

W tym też sensie wniosek Tuska był absurdalny z punktu widzenia logiki parlamentarnej i można go interpretować tylko na dwa sposoby: czystej gry wizerunkowej lub ciosu w wewnętrzną opozycję we własnej partii i w koalicji.

Dlaczego był to wniosek logicznie absurdalny? Otóż urzędujący premier w demokracji parlamentarnej sam zgłasza wniosek o wotum zaufania zwykle w powiązaniu ze szczególnie ważnym projektem legislacyjnym, za który chce wziąć osobistą odpowiedzialność, a który jest na tyle kontrowersyjny, że wymaga powiązania z wotum. W ten sposób łączy się trwanie rządu i ważny projekt ustawodawczy. Takim głosowaniem na ostatnim posiedzeniu Sejmu było głosowanie w sprawie wyeliminowania eugeniki w Polsce. Tyle, że to głosowanie premier przegrał, bo kluby koalicyjne rozpadły się na kilka części. Nie mógł więc ryzykować porażki.

W efekcie głosowanie nad wotum zaufania było puste w treści. Ta pustka jest szczególnie widoczna w jednym aspekcie, na który zwracam uwagę, a mianowicie w kwestii polityki europejskiej.

Przedstawianie "drugiego expose" i wniosku o wotum zaufania bez szczegółowego omówienia kwestii negocjacji, jakie toczą się dziś w Unii, to właśnie prośba o zgodę na jazdę na gapę!

Wszystko to, o czym mówił Tusk w piątek, a co podkreślił dzień później min. Rostowski, zawieszone jest bowiem na rezultacie negocjacji budżetowych w Unii i tylko ich pozytywny wynik (słynne 300 miliardów dla Polski z kampanii wyborczej) daje cień nadziei na jakieś inwestycje w naszym kraju. Jednocześnie do końca roku mają zapaść w Unii kierunkowe rozstrzygnięcia co do unii bankowej, odrębnych pieniędzy dla strefy euro, kontaktowego sposobu wydatkowania pieniędzy na inwestycyje wspomagane przez unijne środki, wiążącego charakteru tzw. szczegółowych zaleceń budżetowych, które Komisja chce wysyłać państwom po przeglądzie ich budżetów narodowych i w wielu innych kluczowych dla naszego członkostwa kwestiach, w tym czasie czeka nas także w Sejmie głosowanie nad Paktem Fiskalnym z wymogiem większości 2/3 głosów.

Pominięcie tego wszystkiego we wniosku o wotum zaufania i odsunięcie tej debaty w czasie może świadczyć tylko o jednym - Tusk spodziewa się porażki na forum unijnym i będzie chciał w przyszłości obciążyć nią opozycję.

Zamiast powiązać wotum zaufania z udanym rezultatem negocjacji, będzie chciał stworzyć wrażenie, że opozycja nie godząc się na dokonane przez niego ustępstwa na forum unijnym (a w ten sam piątek, bez obecności mediów, na posiedzeniu sejmowej Komisji ds.UE przedstawiciel rządu potwierdził, że możemy wejść do unii bankowej, przyjąć wiążącą interpretacje zaleceń Komisji do naszego budżetu i zgodzić się na odrębne finanse dla strefy euro, czyli odwrót na całej linii!) pozbawiła Polskę środków z funduszy europejskich. Tusk będzie chciał sprawić wrażenie, że od przegłosowania Paktu Fiskalnego zależeć będzie wynik negocjacji budżetowych, a być może ogłosi nawet, że bez wejścia do strefy euro Polska nie dostanie tych pieniędzy.

Taktykę tę zdradza też drugi istotny element zawarty w wystąpieniu Tuska i w  weekendowych konferencjach jego ministrów, a mianowicie niepokojąca teza o tym, że "wkraczamy w okres przejściowy" między jedną a drugą siedmioletnią perspektywą finansową UE, a więc kończą się pieniądze z lat 2007-2013 a jeszcze nie ma tych na lata 2014-2020. Brzmi to może logicznie, ale tylko dla tych, którzy nie znają mechanizmów budżetowych Unii. Unijne fundusze działają dokładnie odwrotnie! Właśnie po to, by uniknąć takiej sytuacji, środki z lat 2007-2013 można wydawać do roku 2015 a nawet, w niektórych projektach, do roku 2016! Stąd też perspektywy budżetowe się na siebie nakładają a nie stykają czy nawet - jak sugeruje Tusk i ministrowie - jest miedzy nimi luka !

To, że Tusk i jego ministrowie mówią, że nastąpi złamanie środków z UE w przyszłym roku, oznacza, że źle zaplanowano ich wydatkowanie, pieniądze się za szybko rozeszły, albo zabrakło już kredytów na ich współfinansowanie, bo dług publiczny przekroczyłby dopuszczalne granice!

Można zatem oczekiwać totalnej porażki europejskiej rządu na przełomie roku i w następnych miesiącach - wyschnięcie kurka z unijnymi pieniędzmi, duże ustępstwa w negocjacjach okołobudżetowych, nie uzyskanie równych dopłat dla rolników i niedotrzymanie obietnicy utrzymania, w stosunku do obecnego okresu, na tym samym poziomie realnej wartości funduszy strukturalnych dla Polski w nowej perspektywie finansowej. Wszystkie te porażki obóz władzy będzie chciał zrzucić na opozycję.

Dlatego Tusk odsunął debatę o polityce europejskiej na później, mimo że bez niej jego expose było wydmuszką.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.