Kalectwo polskiej pamięci. "Jako żywe tarcze zostały użyte dzieci. Symbol obrony Grodna: 13-letni Tadzik Jasiński - zginął przywiązany do czołgu"

Kalectwo polskiej pamięci - Bohdan Urbankowski

Polska „Pamięć Września” jest kaleka, asymetryczna. Przechowuje sylwetki obrońców Westerplatte, katowickich harcerzy – obrońców Wieży Spadochronowej, ułanów szarżujących przez Wólkę Węglową, znalazła miejsce dla „Wołodyjowskiego” z bunkrów pod Wizną – kapitana Raginisa, ale w stosunku do bohaterów walk z najazdem sowieckim jest głucha, niesprawiedliwa.

 

Pomniejszanie żołnierskich dokonań

Jeśli są jakieś próby przywrócenia równowagi – to poprzez zohydzanie żołnierzy walczących z Niemcami. Pojawiają się oparte na niemieckich dokumentach „rewizje” polskich bitew, szykowany jest film ośmieszający obrońców Westerplatte, domorośli historycy dowodzą, że w Katowicach nie było harcerzy, a pod Wizną Polacy nie walczyli, a Niemcom przeszkadzały tylko „korki” na polskich drogach.

Jeden przykład

Ostatnia bitwa kawaleryjska świata została stoczona 23 września 1939 pod Krasnobrodem – roztoczańską Częstochową, u stóp klasztoru. Kawalerzyści  z 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich pobili kawalerzystów z 17 Pułku Rajtarów Bamberskich (Siebzehntes Rei­ter-Regiment). Szarżę prowadził dowódca 1. szwadronu, por. Tadeusz Gerlecki, który zginął wkrótce po bitwie. Do niewoli wzięto około 100 nieprzyjaciół. Pamięć o tym zwycięstwie nie przedarła się poza społeczność lokalną, a i to jest ostatnio wygaszana.
Pamięć o walkach polskich kawalerzystów kształtuje scena z „Lotnej”  Wajdy, w której niezbyt rozgarnięty ułan rąbie szablą niemiecki czołg. 

 

Świadkowie zabici

Jeszcze gorzej przedstawia się stan polskiej pamięci w odniesieniu do walk 17 września i dni następnych. Wiedzą o nich nieliczni historycy, czytelnicy zwani „oszołomami”, którzy nie potrafią żyć współcześnie i nowocześnie.
Przede wszystkim wymordowano oficerów, którzy byli świadkami zbrodni popełnianych przez Rosjan na polach bitew, rozstrzeliwania jeńców, rabunków i gwałtów dokonywanych w zajmowanych miejscowościach. Potem nastąpiły deportacje. A potem drugie „wyzwolenie”, terror, cenzura. Pamięć przechowuje tylko krwawe migawki.

 

Będę się starał

Umarł w polskiej pamięci – ppłk Marceli Kotarba – pierwszy obrońca Kresów – dowódca pułku KOP „Podole”. On był tym, który poinformował dowództwo o ataku sowieckich sił i – wbrew rozkazowi – podjął walkę z najeźdźcami. Wysłana przez niego wiadomość o ataku dotarła do Sztabu Głównego o godz. 6.10. Słowa oficerskiego meldunku kryją w sobie niezwykły dramatyzm:

Przewaga bardzo duża, bijemy się uporczywie i będę się starał jak najdłużej moje kierunki osłaniać. Te słowa przeszły do historii – i zniknęły. Nie przeszły do legendy. A o Kotarbie wiadomo jeszcze tylko, że osłaniał wycofywanie się polskiego rządu i resztek armii przez biegnącą wzdłuż Czeremoszu granicę.

 

Rosyjscy jeńcy – z Polakami

Na pamięć zasługują także walki dywizji „Kobryń” płk Adama Eplera. Walczyła  z obydwoma zaborcami: 14 września z Niemcami, 29 września z Rosjanami pod  Jabłonią i – dzień później – pod Milanowem. Pod Jabłonią wzięto do niewoli 50 jeńców. (straty własne  – kilku żołnierzy i podoficerów, których zwłoki Rosjanie odarli z odzieży i porzucili).
Podczas przesłuchań jeńcy rosyjscy poprosili... by ich nie odsyłać. Skarżyli się na nieludzkie stosunki w swej armii, na to, że są bici, poniżani, przysięgali że będą walczyć wiernie do końca. Słowa dotrzymali. Walczyli z Armią Czerwoną pod Milanowem, potem w następnych bitwach – już z Niemcami. Po zmaganiach pod Kockiem  poszli do niewoli niemieckiej wraz z polskimi żołnierzami.

 

Symbol obrony Grodna: 13-letni Tadzik Jasiński

Rosjanie osaczający miasto 21 września byli tak pewni siebie, że posłali do ataku czołgi bez osłony piechoty. Ten błąd wykorzystali polscy obrońcy, obrzucając czołgi butelkami z benzyną. Zniszczyli bądź uszkodzili 10 czołgów. Rozwścieczeni Rosjanie zastosowali wówczas tę samą metodę, którą stosowali ongiś Niemcy pod Głogowem. Jako żywe tarcze zostały użyte dzieci. Tadzik Jasiński zginął przywiązany do czołgu.

Umierający chłopiec został odbity przez Polaków, przeniesiony do szpitala. Według legendy skonał na rękach matki, która go pocieszała mówiąc: Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Ułani z chorągwiami! Śpiewają”.

Po zdobyciu miasta Rosjanie urządzili masakrę ludności. We wspomnieniach świadków wydarzeń pojawia się plac pod Farą, a na nim ogromny wał trupów. I płynąca po kamieniach krew. Spod Grodna i spod Wilna pochodzą także przekazy o miażdżeniu jeńców gąsienicami czołgów. Prawdopodobnie chodziło o oszczędność amunicji.

 

Giną po raz drugi

Te obrazy zostały zapomniane, wyrzucone z pamięci – razem z pomordowanymi żołnierzami. Nie istnieją w niej rozstrzelani bezbronni kadeci ze Szkoły Oficerów Policji w Mostach Wielkich. Nie istnieją jeńcy rozstrzelani z pulomiotów na szosie pod Kostopolem, powiązani drutem kolczastym i obrzuceni granatami podchorążowie z Niemirówka. Nie istnieją.

 

Szosa pod Kostopolem

21 lub 22 września. Sowieci prowadzą polskich jeńców. Około 200 oficerów, za nimi Policja Państwowa i około 2 tys. żołnierzy. W pewnym momencie pada rozkaz, by siadać na poboczu i „otdychat’” (odpoczywać). Siadają śmiertelnie znużeni, przysypiają. Tymczasem szosą nadjeżdżają samochody i ustawiają się naprzeciw jeńców. Pierwszy naprzeciw końca kolumny, ostatni naprzeciwko czoła.

Pada rozkaz, by wstać. Podnoszą się i nagle… Kilkadziesiąt umieszczonych na samochodach pulomiotów strzela z bliska w ich twarze, piersi, brzuchy... Ocalało tylko kilkunastu – ci, którzy  rzucili się w stronę strzelających, przeczołgali się pod samochodami na drugą stronę szosy i dobiegli do pobliskiego lasu.

Wszystkie te krwawe sceny mają jeden wspólny mianownik: przemilczała je polska literatura. Milczeli pisarze, milczeli uczestnicy wydarzeń, przez pół wieku milczał Edmund Zaremba, autor wspomnienia o szosie pod Kostopolem. Bał się.

 

Największa bitwa z Sowietami

Wspominałem o Krasnobrodzie – sprawiedliwość wymaga by wspomnieć również o Kodziowcach, uznanych nawet przez historyków rosyjskich za największą bitwę wojny z Polską.

22 września przebijający się na Litwę 101 Pułk Ułanów został zaatakowany przez liczniejsze oddziały sowieckie wspierane przez ponad 40 czołgów. Polacy zniszczyli z nich 23. Rosjanie przyznali się też do straty 800 żołnierzy, co znaczy, iż rzeczywista strata musiała być większa.

W walce odznaczył się dowódca 1 szwadronu rtm Narcyz Łopianowski. Wcześniej ochotnik w wojnie z najazdem bolszewickim, w 1939 ranny właśnie pod Kodziowcami, trafił do obozu na Litwie, potem został zagarnięty przez Rosjan.

Od lipca 1940 więzień Kozielska, następnie przetrzymywany w Małachowce, więziony na Butyrkach i w Putywlu, w końcu trafia do Armii Andersa.

Wrócił do kraju jako cichociemny, będzie walczy w Powstaniu Warszawskim, dostanie Krzyż Walecznych i Virtuti Militari V kl.  – starczyłoby tego na kilka życiorysów. Zmarł niemal zapomniany na emigracji, w Kanadzie.

 

Czerwona piąta kolumna

Nie istnieją też w naszej pamięci komuniści, którzy strzelali w plecy polskim żołnierzom i szykowali listy proskrypcyjne dla NKWD. Nie istnieją działacze, którzy witali wkraczających girlandami kwiatów i nie tylko.

Oto scena likwidowania polskiej policji w Sarnach: Żydzi z bronią krótką w ręku oraz z kilkoma żołnierzami radzieckimi prowadzili polską policję granatową, plując na nich, krzycząc „przepuścić tych psów”. Policja szła bez pasów, z rękami w górze, szli na śmierć. Szli w pięciu grupach, około 300 osób. Szli w stronę mostu na rzece Słucz w las.
I nikt nie wrócił. A raczej: powrócili oprawcy po swe następne ofiary.

 

Rządy zdrajców

A w jakiś czas potem – ci oprawcy, bądź ich towarzysze otrzymali od najeźdźców władzę. Rządzili Lwowem, potem Wilnem a jeszcze później – całym PRLem.

Okupacja sowiecka była kuźnią przyszłych „polskich” kadr, tu uczyli się rządów Bierut i Gomułka, tu nowe, socrealistyczne podręczniki układali Bromberg z Przybosiem i Borejsza z Jastrunem, tu uczył się nowej ideologii „starszy agitator” Schaff  – by zaszczepiać ją potem w PRL.

We Lwowie wyszkolono nawet przyszłych „stalinków” od poezji (Ważyk, Lec), filmu (Ford). Niektórzy dla niepoznaki udawali kobiety jak np. Ida Kamińska – jednak zdradzała ją uroda.

Ci ludzie okazali się sprawnymi „inżynierami dusz”. To oni dokonali ich okaleczenia.  Zwycięstwo Sowietów nad Polską nie skończyło się we wrześniu 1939. Ono trwa.

Bohdan Urbankowski

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.