Do tej pory rząd Platformy Obywatelskiej pracowicie zwijał państwo polskie od dołu. Teraz zwija od góry. Zaczął od CZD

PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Do tej pory rząd Platformy Obywatelskiej pracowicie zwijał państwo polskie od dołu. Wielkim wysiłkiem całej administracji i rosnącej armii urzędników, likwidowano małe szkoły, posterunki policji, punkty opieki lekarskiej, połączenia kolejowe i autobusowe. Do tego media publiczne, w tym lokalne i regionalne, sprawnie odchudzono do granicy śmierci, tak by nie mogły wypełniać swojej misji. Skutecznie przyspieszono proces wyludniania się prowincji, dbając jednocześnie, by proces wyludniania całego kraju też zbytnio nie osłabł.

Teraz rząd Donalda Tuska zwija państwo od góry. Do tego w sferze najdelikatniejszej z możliwych, bo dotyczącej zdrowia dzieci.

Jak się dowiadujemy - mimo licznych apeli ani ministerstwo zdrowia, ani NFZ nie pomogły Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie - szpitalowi, który znajduje się na szczycie zdrowotnej piramidy w Polsce.

To szpital, do którego trafiają najtrudniejsze przypadki z całej Polski - przypadki zaniedbane, nierozpoznane, nawarstwione, ciężkie, bardzo skomplikowane wreszcie.

Dziś CZD ogłosiło, że - z powodu braku pieniędzy - ogranicza planowe przyjęcia pacjentów do czterech klinik. Chodzi o kliniki: chorób metabolicznych, immunologii, gastroenterologii, otolaryngologii.

Co to znaczy "ogranicza planowe przyjęcia"? Ano znaczy to tyle, że rodzice, którzy skakali do góry mając wyznaczoną wreszcie datę przyjęcia dziecka do najlepszego szpitala w Polsce, którzy wszystko pod to przyjęcie zaplanowali i zorganizowali,  muszą wszystko odwołać. I znowu czekać - często z cierpiącym dzieckiem w domu, z oddalającą się nadzieją na lepsze.

Często wręcz z dzieckiem zagrożonym śmiercią, pozostającym pod słabą opieką lokalnego szpitala.

Zmuszenie CZD do odwołania przyjęć planowych jest igraniem ze śmiercią. Jest tym samym, czym była gra z obcym mocarstwem przeciwko własnemu prezydentowi. To jest ta sama niedojrzałość, która w życiu prywatnym razi i odpycha, ale w przypadku ludzi bawiących się państwem, staje się skrajnie niebezpieczna.

Czy konkretna, niezrozumiała zabawa wokół CZD skończy się dopiero wówczas, gdy jakieś dziecko umrze?

Gdyby do półzamknięcia CZD doprowadził jakikolwiek inny, pozbawiony medialnej pierzyny rząd, sprawa - przedstawiana w tonie gniewu i solidarności z dziećmi oraz rodzicami - nie schodziłaby z ekranów przez tygodnie. I dobrze. Bo od tego media są, by chronić tak podstawowe funkcje państwa, jak ratowanie życia polskich dzieci.

To jest także konkretny skutek medialnej asymetrii: przyzwolenie na działania tak okrutne jak faktyczne zablokowanie najważniejszego szpitala w Polsce.

Rozzuchwalony osłoną rząd pozwala sobie na takie numery, których w normalnych warunkach nie śmiałby zrobić. Ze strachu.

CZYTAJ TAKŻE: Centrum Zdrowia Dziecka ogranicza planowe przyjęcia do czterech klinik. Co dalej? Piecha: pewnie będzie likwidowane przez kolejnych dziesięć lat

CZYTAJ TAKŻE: Minister Arłukowicz udowadnia, że jest prawdziwym platformersem. Zamiast szukać sposobów jak pomóc CZD, zaczął szukać PR-owych "haków"

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.