Lada dzień w ruch pójdą kwity o finansach ENEI, a właściwie gigantycznej aferze finansowej. Czy staną się ostatnim kołkiem w politycznym ciele Pawlaka?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Darujcie, ale dziś będzie hermeneutycznie i mocno ezopowo – po wyroku na Antykomora i ja zacząłem kluczyć pomiędzy kroplami deszczu i słowami.

Trzęsienia ziemi dzielą się na te spodziewane i na takie, które wynikają zupełnie nagle.

W naszej polityce, po okresie gnilnego zastoju, przyszła jesień, która – jak zwykle w Polsce – może okazać się dla rządzących niebezpieczną porą. Oto dlaczego tak myślę:

Po pierwsze PO już tak pożarło się o stołki ze swoim koalicjantem, że wybuch w sedesie jest już tylko kwestią czasu. ABW pracuje więc pełna parą, aby uziemić Waldemara Pawlaka (ostatnio stał się mocno elektryczny).

Lada dzień w ruch pójdą kwity o finansach ENEI, a właściwie gigantycznej aferze finansowej – czy staną się ostatnim kołkiem w politycznym ciele Pawlaka? – zobaczymy.

Na razie nie ukatrupił go nawet kontrakt na dostawy gazu, w zamian miało nastąpić ponoć otwarcie rosyjskiego rynku na nasze produkty rolne. Nic takiego nie miało miejsca, a Pawlak jak stał przy płocie, tak stoi.

Przesilenie w służbach jest już jednak widoczne nawet dla takich ślepaków jak ja.

Jeśli rodzina pewnego zaginionego szyfranta nagle wyjeżdża do Moskwy, a wcześniej sprzedaje wszystko co nad Wisłą posiada, to o czym to może - moi Einsteini - świadczyć?

Ano o tym, że ze wspomnianej już Wisły wyłowiono ciało nie tego człowieka, o którym pisano w sensacyjnych artykułach polskiej prasy.

Gdzie jest Zielonka?

Pod Warszawą – rzekniecie … no i basta.

Ruskie krety rozryły już nie tylko rachityczne montaże służb republiki pana Tuska, ale świadome sytuacji, postarały się o drogę na skróty i … po prostu przejęły dowodzenie operacjami.

Łatwiej, czyściej, higieniczniej.

Piszę o tym dlatego, aby wykazać w jak złożonej sytuacji znalazł się premier Donald Tusk: ze swoimi rodakami może sobie wyprawiać co mu się żywnie podoba, ale z bliską zagranicą ma tyle do powiedzenia, co żaba w sprawie sosu, w którym ją podadzą.

Władza Tuska opiera się bowiem na trzech zasadniczych filarach.

Rządzi dzięki poparciu i propagandowej agresji (wobec opozycji) ze strony telewizji i głównych mediów. Sprzyjają mu służby, zwłaszcza ABW, które poszukują kwitów na opozycję, produkują prowokacje i ogólnie wprowadzają atmosferę zastraszenia i inwigilacji.

I wreszcie władza premiera opiera się na wielkim sektorze klientów budżetu państwa. Jak wiadomo budżet ten, narażony na polityczne ciśnienie i coraz kosztowniejsze serwituty, ledwo dycha i nawet człek tak pozbawiony przywiązania do prawdy, jak pan Rostowski nie jest w stanie dłużej tego stanu kurtynować.

Co wynika z tak uproszczonej analizy? (wraz z dwoma przytoczonymi na wstępie casusami).

Tylko tyle, że sytuacja dla pana premiera jest więcej niż niewesoła.

Media, w których rosną wpływy niemieckie i rosyjskie – podział na elektroniczne (bliżej Ostankino) i resztę (bliżej Fernsehenturm) – sprzyjają władzy premiera, ale pod warunkiem, jakim? Tym razem odpowiem wprost – premier Tusk ma być bardziej królem Stasiem niż Piłsudskim! (proszę się nie śmiać, porównanie musiało być spektakularne, wstrzymajcie zatem chichot, zaraz skończę). No i na razie jest Stasiem, przyjacielem cesarzowej Anieli, ale jeśli mu się znudzi? To co … kupią mu nową piłeczkę?

Polskie służby, przypominające dziś tort „kopiec kreta” lub „mięsnego jeża”, zachowają się podobnie. Imperium Putina nie będzie tolerowało hasania na boki.

Zielonka może i potrafił pływać, ale jak się komuś nasypie polonu do herbaty, to nawet kraul w stylu Johny ego Weissmullera nie pomoże.

No i rzesza klientów, żarłocznych i krótkowzrocznych lemingów – jak nie dostaną do miseczki tego co nauczyli się w niej znajdować, zaczną szumieć.

Tak, jesień tego roku możemy mieć wyjątkowo ciepłą, to może być długa jesień, chciałoby się powiedzieć – Jesień Patriarchy, ale to może być tylko Jesień Cheyennów, ostatnia walka czerwonych (ze strachu).

Nic już nie będzie tak słodkie jak pięć lat Polski grillowanej przez Dyzia z Mirem i Chlebkiem, jak pieczeń oglądana z okien samolotów OLT Ekspress.


 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych