Marsz próbowano ośmieszyć, pomniejszyć, przedstawić w negatywnym świetle, wywołać wrażenie rozróby. To nie jest godna reakcja władzy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Zostałem wczoraj zapytany, w jednej ze stacji telewizyjnych, dlaczego uważam, że demokracja jest w Polsce zagrożona skoro opozycja mogła bez przeszkód zorganizować w stolicy marsz i przejść bez bicia przez centrum miasta i nie było "kryterium ulicznego" jak za komuny?

Odpowiadam: Po pierwsze, niewielka do dla mnie pociecha, że Donald Tusk nie wprowadził jeszcze w Polsce stanu wojennego i władza nie pałuje ludzi za pomocą ZOMO i nie walczy z nimi armatkami wodnymi. Nie przypuszczałem nawet, że należy uważać, iż punktem odniesienia dla oceny obecnych władz polskich mają być uzurpatorzy z czasów PRL. Jeśli tak jest, to to jest właśnie dowód, że coś z demokracją u nas nie jest tak skoro sięgamy po takie porównania.

Po drugie, uważam, że prawo do demonstracji nie jest łaską ze strony rządzących, którzy mogą lub nie muszą na nie opozycji pozwalać; w demokracji wolność zgromadzeń w imię pewnych określonych publicznych wartości jest tak naturalna jak powietrze, chyba że znowu punktem odniesienia uczynimy "sterowaną demokrację" a la Putin (gdzie władza decyduje o prawach obywateli) albo demokrację w rozumieniu prof. Radosława Markowskiego, który na antenie pewnego radia informacyjnego ogłosił, że dziś "im mniej demonstracji tym więcej demokracji", bo demonstracje to były dobre kiedyś, a dziś już nie mają sensu; a więc znów pojawia się pytanie: do jakiego standardu się odwołujemy - wolnych i demokratycznych społeczeństw cywilizacji europejskiej czy innych?

Po trzecie, zagrożenie demokracji w Polsce dziś przejawia się dziś w wielu konkretnych formach, o czym mówiłem na sobotniej konwencji PiS: ograniczaniu prawa do zgromadzeń, ograniczaniu wolności informacji, ograniczeniu pluralizmu mediów czy ograniczaniu praw opozycji w parlamencie.

Po czwarte wreszcie, dowodem złej kondycji demokracji w Polsce jest reakcja przedstawicieli obozu władzy i ich akolitów na wczorajszy marsz: od rana próbowano go ośmieszyć, pomniejszyć, przedstawić w negatywnym świetle, wywołać wrażenie rozróby itp. To nie jest godna i demokratyczna reakcja władzy na widok 200 tysięcy obywateli w pokojowym przemarszu o długości 4 kilometrów domagających się konkretnych praw i zmian. Godną i demokratyczną reakcją władzy jest zastanowienie się co robi się nie tak, że ludzie wychodzą na ulice, jest dialog społeczny, jest nią zmiana polityki i wyjście do ludzi. Władza, która tego nie potrafi już przegrała, nawet jeśli będzie dalej trzymać się swoich pałaców. Donaldowi Tuskowi polecam książkę Garcii Marqueza "Jesień patriarchy".

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych