Tym, którzy wiedzą jak jest, a myślą, że są sami
- taka dedykacja otwiera moją powieść „Wieża komunistów”.
Jutro jest jej oficjalna premiera, ale na rynku, w niektórych księgarniach jest już od kilku dni. I... nie jest źle, ludzie kupują, polecają.
Więc chyba nie zawiedzie mnie moja miłość do książek, uwielbienie dla ich zapachu, nawet dla kurzu, który osiada na nich, gdy któreś z pokoleń o nich zapomina.
Książki to prawda i zarazem coś co zobowiązuje, coś co jest tajnym pojemnikiem, w którym zmieszczono to co najlepsze.
Wybaczcie egzaltację, ale od młodości jestem człowiekiem Księgi – tej Wielkiej i Najprawdziwszej w Kosmosie, i tych mniejszych, naszych – czasem intymnych, gorzkich, obrazoburczych, prowokujących.
Z wielką nieśmiałością przekroczyłem granicę półki, delikatnie przestąpiłem na druga stronę – napisałem książkę, ba napisałem powieść.
„Wieża” opowiada historię pewnego śledztwa, ale przy okazji odsłania to wszystko, co widziałem, podszewkę Trzeciej RP, którą udało mi się podejrzeć.
Zbierałem się do niej od dawna. Książki nie znoszą kłamstw, obnażają je same, tak dobitnie, że czytelnicy parskają ze wzgardą.
Plutony karnych krytyków nie są w stanie tego zmienić, co najwyżej uczenie pomstują nad plebejskością i niewyrobieniem gustów masowych.
A ja właśnie do masowego czytelnika chcę trafić, chcę, aby znalazł dla mnie chwilę i abyśmy, dzięki „Wieży komunistów”, uczciwie porozmawiali.
„Wieżę” - pomimo jej prawie pięciuset stronicowej opasłości – przeczytacie w jeden weekend. Daję na to autorską gwarancję (jeśli kto nie zdąży, zapraszam na spotkanie i obiecuję okolicznościowy wpis wyjaśnieniem, sumitowaniem się z grzechu nadmiernego pochłaniania mu czasu).
Ten weekend będzie jednak obfitował w emocje: wściekłość (że tak urządzono naszą niepodległość), rozbawienie (są takie sceny, które bawią, by za moment uśmiech lodem ścinać).
Wypichciłem Wam tą „Wieżę” szczerym sercem i atramentem serdecznym – jeśli znajdziecie na jej kartach znajome sytuacje, wasze własne doświadczenia, toście mi kamraci w doznawaniu dzisiejszości.
Mam też nadzieję, że salon zapiekli się z powodu „Wieży”, obrzuci ją i jej autora inwektywami, unieważni grobowym milczeniem w mediach, ...a potem długo nie będzie mógł zasnąć.
Wkurzą się generałowie, szpicle, kłamcy i zawodowi najmici, wyjaśniacze dzisiejszości.
Wkurzą się, bo znajdą w niej fragmenty swoich zapchlonych życiorysów, co gorsze, znajdą w „Wieży” także zapis mechaniki ich działania, sposobu w jaki zastraszają i usiłują uciszyć większość.
„Wieży” jestem pewien, bo nie łaszę się w niej, nie szukam konfitur. Ta powieść, obok swojej sensacyjnej osnowy, ma być manifestem wolnego człowieka, który otwarcie gra na nosie możnym III RP.
Czy to wszystko się udało - ocenicie sami.
Ja z bijącym sercem oddaje Wam do rąk „Wieżę komunistów” - zapis tego co wiem, co myślę, opowieść o Polsce, która jeszcze może wygrać.
Bądźcie niepodlegli i poszukajcie na półkach „Wieży komunistów”, pokartkujcie, a jak się Wam spodoba - kupcie - na złość postkomuszemu salonowi!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140818-wieza-komunistow-grzech-przeciwko-salonowi-iii-rp-wkurza-sie-generalowie-szpicle-klamcy-i-zawodowi-najmici-wyjasniacze-dzisiejszosci