Z lekkim zażenowaniem wysłuchałam dziś słów premiera Donalda Tuska skierowanych do paraolimpijczyków.
Jesteście prawdziwymi mistrzami !Te medale są ważne nie tylko dla was, ale i dla wszystkich Polaków. Nie muszę was przekonywać, że każdy z tych krążków, w każdej dyscyplinie, w każdym momencie, był dla nas taką wielką radosną nowiną, bo my tych zwycięstw, waszych zwycięstw, łakniemy chyba tak samo mocno, jak wy, tylko mniej potrafimy
- mówił z emfazą Donald Tusk.
Wygłaszał te słowa z typowym dla siebie zaangażowaniem i błyskiem w oku. I te wyrazy uznania niewątpliwie były zasłużone. Tylko czy szczere? Bo przecież jeszcze parę dni temu dopytywany o porównanie efektów zmagań olimpijczyków z paraolimpijczykami szef rządu rzucił z wyraźną irytacją
Nie miejmy złudzeń - paraolimpiada nigdy nie będzie budzić takich samym emocji jak olimpiada.
Jego zachowanie znakomicie wpisywało się zresztą w całokształt zachowań państwa i instytucji publicznych wobec paraolimpijskiej reprezentacji. Poczynając od telewizji, która na paraolimpiadę przeznaczyła ledwie kilkanaście minut wrzuconych gdzieś między przerwami w reklamach, poprzez minister sportu Joanna Mucha, która nie towarzyszyła paraolimpijczykom w ceremonii otwarcia, na prezydencie, który również o drużynie paraolimpijskiej do dziś nie pamiętał - skończywszy.
No cóż, minęło kilka dni. Premier się zreflektował. Lepiej późno niż wcale. Mimo to jego gratulacje zabrzmiały równie wiarygodnie jak zapewnienia, że nie korzystał z informacji służb specjalnych dotyczących Amber Gold, czy że polski rząd zrobił wszystko by wyjaśnić katastrofę smoleńską. I cóż zrobić, mam nieodparte wrażenie, ze nosek premiera - Pinokia znów wydłużył się o kilka centymetrów...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139967-gratulacje-dla-sportowcow-czyli-jakie-emocje-budza-w-premierze-paraolimpijczycy