Gol z rzutu cywilnego. Ten wyrok to nieomal egzekucja słynnego bramkarza

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

50 tysięcy za słowo „prostak” - ten wyrok to nieomal egzekucja słynnego bramkarza. Ale też pokazuje, że można nieźle żyć z poczucia urazy.

Jan Tomaszewski znakomicie bronił rzuty karne, ale wczoraj nie obronił gola z rzutu cywilnego. Za nazwanie trenera Smudy prostakiem musi go przeprosić i zapłacić 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Ten wyrok to nieomal egzekucja słynnego bramkarza, a obecnie posła Prawa i Sprawiedliwości. 50 tysięcy za słowo „prostak” - drakońska kara. Taka kara może puścić z torbami nawet posła.

Trener Smuda, wybitny twórca sukcesu polskiej reprezentacji piłkarskiej na Euro-2012 (zdobyliśmy zaszczytne 4 miejsce w grupie) jest osoba publiczną, zasługująca na wdzięczność i szacunek.

Ale z osobowością publiczna wiążą się też pewne uciążliwości, takie mianowicie, że trzeba się uzbroić w grubsza skórę. Wielokrotnie to podkreślał Trybunał w Strasburgu – osoby publiczne muszą mieć grubsza skórę, przywyknąć do krytyki, graniczącej niekiedy ze zniewagami, mają to wpisane w ryzyko swojej popularności i w związku z tym z byle czym do sądu chodzić nie powinny.

Zresztą także w Polsce prokurator uznał, ze słowo „cham”, użyte wobec ś. p. Prezydenta Rzeczypospolitej nie było obraźliwe i mieściło się w granicach grubej skóry i prawa do krytyki.

A słowo „prostak” w odniesieniu do trenera – już te granice przekracza.

I weź tu prosty człowieku się rozeznaj, w tym bezmiarze sprawiedliwości...

No tak, ale trener Smuda jest osoba publiczną ze szczególnego środowiska, mianowicie piłkarskiego. W tym eleganckim i dystyngowanym sporcie raczej nie ma ludzi gruboskórnych. Zarówno piłkarze jak i kibice używają języka delikatnego, nacechowanego wrażliwością, któremu obce są wszelkie wulgaryzmy i zwroty obraźliwe. Nieraz można zobaczyć w telewizji, gdy piłkarz podnosi się obolały po podcięciu mu nogi i w stronę faulującego przeciwnika zwraca się z uśmiechem, a z ruchu warg można odczytać słowa – zaczynające się od k...a – czyli najprawdopodobniej – kolega... był łaskaw zagrać odrobinę nieczysto, ale to oczywiście nic nie szkodzi...

Słowo „prostak” musiało więc w środowisku piłkarskim zabrzmieć szokująco i mocno urazić delikatną osobowość i takoż delikatną skórę Wybitnego Trenera Franciszka Smudy.

Pięćdziesiąt tysięcy... nie wiem, jakie stawki obowiązują po aferze z Fryzjerem, ale za tyle pieniędzy można by kupić pewnie ze trzy mecze i to wcale nie w ostatniej lidze. 50 tysięcy.... nie wiem, jak Tomaszewski się wypłaci.

Gdyby miał tylko przeprosić, to bym go namawiał, żeby się nie odwoływał, tylko pal sześć, przeprosił.

Pomocna byłaby formuła, w której kupiec Rosenberg na mocy wyroku sądu przepraszał kupca Rapaporta, że go nazwał łobuzem. - Ma pan powiedzieć, że pan Rapaport nie jest łobuzem i że pan go przeprasza - tak sąd określił sąd formułę przeproszenia. Rosenberg wykonał niezwłocznie: - Rapaport nie jest łobuz? Ja go przepraszam?

Sąd się nie pomylił? Pan Smuda nie jest prostak? Tomaszewski go przeprasza?

PS. Pod wpływem tego wyroku postanowiłem odblokować komentarze na portalu „Onet”. Tam mogę niezawodnie liczyć na znakomite, wprost wymarzone do procesu sądowego, wyzwiska i obelgi pod moim adresem, przy których określenie „prostak” to po prostu Wersal za Ludwika Czternastego. A też jestem osoba publiczną, też jak trener Smuda mam wrażliwą skórę (nawet wczoraj się przypiekłem na wrześniowym słońcu), więc 50 tysięcy odszkodowania to ja w cuglach będę wygrywał trzy razy na tydzień!

A wy się martwicie, z czego będę żył po zakończeniu kadencji...

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.