"Demokrator" Piotra Goćka, tuż po premierze do kupienia TU, NAJTANIEJ w sieci! I FRAGMENT powieści, którą zachwycony jest Rafał Ziemkiewicz

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Piotr Gociek, Demokrator, Wydawnictwo Ender, ss. 496

Doskonała powieść fantastyczna publicysty "Uważam Rze". Książka, którą zachwycony jest Rafał Ziemkiewicz.

Do kupienia TU - NAJTANIEJ W SIECI - w Księgarni Ludzi Myślących - XLM.PL

***

W willi nad Morzem Marnym profesor Trusawy czekał na kuriera ze stolicy. Kurier nie przybywał. Profesor był wściekły.

Pora była nocna, lecz niemiłosierne gorąco trzymało wciąż w swym uścisku wybrzeże. Mimo to gosposia próżno czekała z mrożonymi kawonami i chłodnikiem żmurłackim. Profesor nie zwraca na nią uwagi.

Willa Trusawego leżała na szczycie wzgórza, wzgórze leżało na półwyspie, półwysep leżał nad Morzem Marnym. Morze było czarne jak szpony kruka albo jak oczy profesora. A willa biała, aż w oczy biło. Nawet w samym środku nocy zdawała się jakaś taka mniej ciemna niż cała reszta nocy. Miała wszystko to, co prawdziwa nadmorska willa mieć powinna – przestronne widne pokoje, dach błyszczący w słońcu, krużganki i tarasy, posadzek marmur gładki i wszędzie balustradki. Można by ją nawet przyrównać do jakiejś romanojskiej willi – ale po co? Romanojskie imperium upadło, i to dawno temu, co jest dobitnym dowodem jego słabości.

I z czym tu się równać

– myślał profesor, patrząc na kolumny podtrzymujące górne piętra (a były ich aż dwa).

Równajmy do przyszłości, nikt nie będzie miał takiej, jak my.

Lampy ćmiły się w podcieniach willi, więc nic dziwnego, że wokół lamp krążyły ćmy. Radioodbiornik ustawiony na stoliku u brzegu tarasu chrypiał nadawaną przez lokalną stację piosenkę o czarnych oczach:

Oczy czarne, Morze Marne, ale państwo me – mocarne.

Dźwięki płynęły miękko poprzez mrok.

Była to wspaniała piosenka, bo prawdziwa i nasza. Aż się wzrok szklił, gdy Siergiej Salamon swym tęsknym barytonem wyśpiewywał jej kręte zwrotki i chwytliwe rymy.

Obywatel Salamon też miał swoją willę nad Morzem Marnym – tak przynajmniej twierdziły kolorowe pisma i plotki z towarzystwa. Ale nie na półwyspie – zapewnili kiedyś Trusawego zaufani towarzysze z Departamentu.

Półwysep był strefą państwową, w dodatku specjalnego znaczenia. By tu zamieszkać, trzeba było krainie naszej zasłużyć się w stopniu najwyższym. Zaś nuworysze, artyści, bogate turystyczne Negry i wpływowe Jewry mieszkały sobie nieco dalej, po drugiej stronie zatoki, a konkretnie w kurorcie Srebrna Laguna rozciągającym się – co dość logiczne – nad Srebrną Laguną.

Posiadłości tam były mniejsze, domy wyższe, hałas dużo większy, powietrze bardziej zepsute, choć atmosfera ogólnie dość radosna, trzeba przyznać. To tam jachty tłoczyły się wzdłuż nabrzeży z kararyjskich marmurów, tam niczym trujące algi kwitło życie towarzyskie nad- i podziemne, bo i gangstiliagom miłe były marnomorskie brzegi. Tam w nocnych klubach pląsały spiczki i mewki, a czasem trafiła się pewnie i prawdziwa krasawica. Tam kręciły się koła rotorulety, karty sunęły po zielonym płótnie, kości grzechotały w plastanowych kubkach, a szyby naftowe, pola złotodajne, elektrownie wodne i magazyny broni (oczywiście tylko tej pokojowej) zmieniały właścicieli w mgnieniu oka.

Na półwyspie był za to spokój, cisza, elegancja i bezpieczeństwo.

I przyszłość

– uśmiechnął się do siebie Trusawy. Tu była przyszłość.

Przyszłość chwilowo opóźniała się haniebnie, bo i kurier się opóźniał. Znudzony Trusawy imał się więc różnych zajęć, by zabić jakoś czas. A to walnął drinka o nazwie Fort Orbitalny, po którym oczy wychodziły z orbit, a to podłubał nieco przy Nieszczególnie Ogólnej Teorii Względności, którą zapisywał na jedwabnych serwetkach; to znów zawołał jedną ze swych mewek, żeby ją na tarasie wychędożyć, a mewki miał, muszę rzec, prima sort – cycate, w sztuce chędożenia biegłe.

Nic nie pomagało. Czekał. Kurier nie przybywał.

Profesor Trusawy przechadzał się po tarasie coraz bardziej zirytowany. Kłaść się spać – głupio, bo a nuż kurier zaraz przybędzie i z pierwszego, najlepszego snu wybudzi. Czekać dalej – też głupio, bo przecież dla kurierów gubernatorskich podział na dzień i noc nie ma znaczenia; mogą zapukać choćby o świcie, wtedy cała noc bezsenna pójdzie na straty. A zignorowanie gubernatorskiego kuriera i przyjęcie go dopiero rano w ogóle nie wchodziło w grę – byłaby to zbrodnia, głupota i błąd w jednym.

Tak czy owak dobrego rozwiązania nie widział. Trusawy w miarę upływu czasu i narastającego zmęczenia skłaniał się raczej ku temu, by jednak zaryzykować sen, ale sam jakoś nie potrafił się do niego przekonać, więc dalej czekał.

W radiu tymczasem zamiast Salamona kolejną piosenkę zaczęła śpiewać

Irmina Jakowlewa. Jej anielski głos zdawał się rozjaśniać ciemność. Śpiewała o rzeczach takich, jak i setki innych śpiewaczek – złamanym sercu, ukochanym, który odszedł, miłości, która zgasła. Lecz w jej ustach wszystkie te stareńkie klisze, banały wyświechtane i tanie chwyty leniwych tekstopisarzy brzmiały tak prawdziwie, tak boleśnie i tak urokliwie, że nie sposób się było nie zasłuchać.

Więc profesor Trusawy słuchał. Powietrze zapachniało naraz mandarynkami i tamaryszkiem, całkiem jakby jakaś skropiona egzotycznymi perfumami piękność dopiero co przeszła przez taras, zostawiając za sobą miłosne wspomnienie i odurzający zapach obietnicy. Irmina zamilkła, lecz czar trwał. Przez chwilę nawet gwiazdy wyglądały jak rozrzucone po firmamencie odległe perły.

I nagle na niebie nad Srebrną Laguną zabłysła inna, większa perła, w samym sercu handlowej dzielnicy, chyba nad szczytem Srebrnej Góry.

Wielka biała kula światła przyćmiła wszystkie inne iluminacje. Zostawiła pod powiekami wystraszonych gapiów jaskrawy powidok – i znikła.

Chwilę potem rękofon Trusawego rozwibrował się i rozwrzeszczał (dzwonek taki miał ustawiony, z kapralskimi komendami). To asystenci z laboratorium ukrytego w skałach pod willą alarmowali, że wszystkie czujniki oszalały i dzieje się coś bardzo dziwnego.

Zaraz potem odezwała się czerwona linia łącząca willę Trusawego z innymi sekretnymi laboratoriami Gorodopolis (…).

Do kupienia - NAJTANIEJ W SIECI - w Księgarni Ludzi Myślących - XLM.PL

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.