Zielona wyspa jak Atlantyda. "Wspaniałe królestwo idzie coraz szybciej na dno"

Rys. Jerzy Wasiukiewicz
Rys. Jerzy Wasiukiewicz

Nasza mityczna wiecznie „zielona wyspa” – wspaniałe królestwo idzie coraz szybciej na dno. Ostatnie dane gospodarcze podane przez GUS to dramatyczna jazda w dół ku morskim odmętom.

PKB w II kw. zanotował znaczący spadek, aż o 1,1proc. w stosunku do I kw. tego roku i poziom zaledwie 2,4 proc. Zatrzymały się praktycznie inwestycje, spożycie publiczne słabnie, popyt krajowy i konsumpcja. Złoty gwałtownie traci na wartości, choć w poprzednich miesiącach skutecznie, sztucznie napompowano. W ciągu paru dni złoty z poziomu 4.07 do euro poszybował do 4.20 i to nie koniec tej walutowej huśtawki. W październiku może zabraknąć pieniędzy na świadczenia z ZUS na bieżące wypłaty emerytur. Trzeba będzie znów sięgnąć po pieniądze przyszłych emerytów z FRD.

Liczba osób bez pracy po 50-ce o blisko 17 proc., choć pracować mamy do 67 lat. Służbie zdrowia grozi całkiem realny paraliż. Samorządowe szpitale są na krawędzi bankructwa. Straty szpitali nadal rosną lawinowo, nic więc dziwnego, że powiaty sprzedają szpitale i przekształcają je w spółki. Szpitale jeszcze leczą pacjentów, choć nie wiadomo czy NFZ im za to zapłaci. Na razie jeszcze MF nie widzi potrzeby nowelizacji tegorocznego budżetu, może go dojrzy ją jesienią. Pogłębia się kryzys na rynku motoryzacyjnym, budowlanym i polskiej giełdzie. Kończą się właśnie tłuste lata dla firm w Polsce. W pierwszym półroczu firmy zarobiły netto aż o 18 proc. mniej niż przed rokiem. Coraz więcej firm zalega z wypłatami pensji i wynagrodzeń, wzrost zaległości sięga 21 proc., to już kwota ok. 112 mln zł. Nawet zyski gigantów dołują; zyski PGNiG, PKN-Orlen, Lotosu i KGHM spadły aż o blisko 4 mld zł., a rząd zapowiada w 2013r. dalsze obdzieranie ich z dywidendowej skóry. Drogowe roszczenia firm za niezapłacone faktury i wykonane roboty to już kwota ok. 3 mld zł. Państwo rozpada się, a sprawa Amber-Gold to nie jedyny przykład. Polska likwiduje się sama, zamykając szkoły, szpitale, posterunki policji, sądy. Jak mówi K.Cugowski z Budki Suflera żyjemy w państwie, którego nie ma. Zapewnienia polskiego premiera, że polskość to nienormalność tu pasują idealnie.

Przyszły 2013 r. to wcale nie musi być kryzysowe science- fiction, ale całkiem realna smutna rzeczywistość. Ci, którzy jeszcze nie wierzą, że benzyna może być po 7 zł., euro po 5,50 zł., że kolejne 25 tys. nauczycieli straci pracę, a bezrobocie spokojnie wzbije się na poziom ok. 18-20 proc. niech wytężą wyobraźnię. Być może będziemy mogli zaobserwować zjawiska podobne do tych z Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Szczególnie poszukiwane mogą okazać się lampy naftowe i piecyki tzw. kozy, nowoczesne stadiony mogą się wypełnić kolorowymi namiotami tych, którzy już nie dali rady spłacać kredytów walutowych z powodu franka, który urwał się euro - uwięzi. Nadchodzi rok bankrutów, przed nami kryzys o jakim się rządzącym nie śniło. Stypa na „zielonej wyspie” może się przekształcić w mityczną katastrofę „Atlantydy”. W przyszłym roku 2013 dług publiczny nawet ten oficjalny dobije do 1 bln zł, choć ten nieoficjalny może być jeszcze wyższy. Wyczerpał się już urzędowy propagandowy optymizm, wyczerpały się sztuczki kreatywnej księgowości, teraz władza będzie schładzać nastroje i aspiracje Polaków, zachęcać do ograniczeń i wyrzeczeń. Atlantyda nad Wisłą coraz bliżej. Powrócą sceny jak z „Misia”, w razie wątpliwości władza odpowie nam „Nie oddamy Panu palta i co Pan nam zrobi”.

Janusz Szewczak
Główny ekonomista SKOK
[fot. sxc.hu]

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych