dr Krzysztof Szwagrzyk: Robimy to dla społeczeństwa. Robimy to po to, żeby przywrócić pamięć o naszych bohaterach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Od początku kiedy podjęliśmy nasze działania, uznaliśmy, że to co robimy, nie może być żadną tajemnicą, służbową, państwową, ani jakąkolwiek inną. Robimy to dla społeczeństwa, robimy to po to, żeby przywrócić pamięć o naszych bohaterach

- mówił w czasie spotkania w Domu Polonii w Warszawie dr Krzysztof Szwagrzyk, szef ekipy, która od trzech tygodni prowadzi prace na Łączce.


IMG_6046m

Od czterech tygodni trwają prace ekshumacyjne ofiar terroru komunistycznego pochowanych na tzw. Łączce na Powązkach Wojskowych. Prowadzi je ekipa archeologów, historyków i pracowników medycyny sądowej pod przewodnictwem dr hab. Krzysztofa Szwagrzyka z Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu.

W Domu Polonii w Warszawie odbyło się spotkanie, na którym przedstawiono założenia i dotychczasowy przebieg tych badań. W spotkaniu uczestniczył gen. Janusz Brochwicz-Lewiński "Gryf" (żołnierz Batalionu AK "Parasol", dowódca oddziału obrony Pałacyku Michla), a także szef IPN Łukasz Kamiński.

Prace ekshumacyjne obejmują niewielki obszar wokół pomnika ofiar okresu stalinowskiego (wybudowanego w 1991 roku). Konieczne będzie jednak, jak wynika z badań, odsłonięcie innych obszarów wokół tego miejsca, na których obecnie położone są alejki asfaltowe, gdyż pod nimi znajdują się inne szczątki.

 

Dr Krzysztof Szwagrzyk przedstawił członków swojej ekipy, m.in. mgr Agatę Thannhäuser (Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu), dr. Łukasza Szleszkowskiego (Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu), dr. Andrzeja Ossowskiego (Zakład Medycyny Sądowej w Szczecinie) oraz grupę archeologów. Naukowcy podczas prowadzonych prac ekshumacyjnych mają nadzieję odnaleźć m.in. szczątki gen. Augusta Emila Fieldorfa, rotmistrza Witolda Pileckiego, majora Szyndzielarza „Łupaszki”, płk. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.

Wszystkie osoby, które biorą udział w tych naszych pracach mają świadomość tego, że nie tylko uczestniczą w wyjątkowym wyzwaniu zawodowym, ale przede wszystkim mamy świadomość tego, że myśmy do tego zostali wybrani, bo to jest honor

– podkreślił dr Szwagrzyk.

Przed podjęciem działań na Powązkach ekipa wykonała ogromną pracę archiwalno-historyczną. Przeprowadzono badania georadarem, które potwierdziły zakłócenia struktury ziemi, co potwierdziło wcześniejsze przypuszczenia. Dzięki temu można było podjąć konkretne działania ekshumacyjne.

Obecny obszar Łączki to może 1/3 lub ¼ dawnego obszaru tej kwatery

– mówił dr Szwagrzyk.

W latach 60., 70. i 80. obszar, na którym chowano ofiary terroru komunistycznego, został przeznaczony do ponownych pochówków

- wyjaśnił badacz.

Grzebano tam ludzi zasłużonych dla tamtego systemu, m.in. Julię Brystigerową, szefową Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego czy Ilję Rubinowa prezesa Sądu Wojewódzkiego m. st. Warszawy, który podpisał się pod wyrokiem na gen. Fieldorfa.

 

IMG_6075m

Dr Szwagrzyk mówił także o innych problemach, z którymi spotykają się archeolodzy. Prowadząc działania archeologiczne, badacze natykają się na korzenie, które utrudniają prace ekshumacyjne. Pochówki były zbiorowe, ciała zrzucano luzem do dołów z dużej wysokości (na co wskazuje układ znajdowanych szkieletów), nie były umieszczane w trumnach, stąd wiele korzeni wrosło w szczątki ludzkie.

Trzeba podkreślić, że ofiary terroru komunistycznego w Warszawie nie były odnotowywane w żadnych księgach cmentarnych, nie figurują w żadnych oficjalnych dokumentach, nie wiadomo więc, gdzie zostały pochowane. Stanowi to kolejne wyzwanie dla naukowców, gdyż jak zaznaczył dr Szwagrzyk, obok siebie mogą leżeć żołnierze AK, zbrodniarze hitlerowscy i pospolici przestępcy.
Fundamentalną sprawą jest więc identyfikacja znalezionych szczątków, która opiera się przede wszystkim na badaniach DNA.

Badacz opowiadał także, że kilka dni wcześniej natrafiono na jamę grobową, w której odnaleziono 9 zniszczonych szczątków – zachowały się tylko czaszki i kości długie. To prawdopodobnie efekt działania wapna gaszonego, którym pokryto ciała, by szybciej się rozpadły.

IMG_6077m

 

Od początku kiedy podjęliśmy nasze działania, uznaliśmy, że to co robimy, nie może być żadną tajemnicą, służbową, państwową, ani jakąkolwiek inną. Robimy to dla społeczeństwa, robimy to po to, żeby przywrócić pamięć o naszych bohaterach. I trudno sobie wyobrazić, żeby tego typu działanie było wykonywane za jakimś wysokim płotem z ochroniarzami

– podkreślił szef ekipy pracującej na Łączce.

To powoduje, że codziennie mamy dziesiątki, czasem nawet, tak jak 1 sierpnia, setki ludzi, którzy uczestniczą w naszych pracach, pytają co robimy, obserwują, wykonują swobodnie zdjęcia.

Medycy sądowi, będący członkami ekipy ekshumacyjnej obecni na spotkaniu w Domu Polonii, opowiadali o przebiegu swoich prac.

Mgr Agata Thannhäuser mówiła o tym, że każde odnalezione szczątki ludzkie są poddawane szczegółowym oględzinom antropologiczno-sądowo-lekarskim, w tym identyfikacji genetycznej. Jak podkreśliła, każda najmniejsza kość ma znaczenie, sporządza się dokumentację fotograficzną, szczątki są układane w porządku anatomicznym, sporządzane są protokoły sądowo-lekarskie, w których wpisywane są ich cechy charakterystyczne. Na tej podstawie ustalane są takie elementy, jak wiek i płeć danej osoby, wzrost, stan uzębienia, a także przebyte choroby czy wcześniejsze urazy, co posłuży identyfikacji szczątków.

IMG_6080m

Dr Łukasz Szleszkowski zaznaczył, że medycyna sądowa to nie tylko identyfikacja zwłok, ale także ustalanie przyczyny zgonu, stąd niezwykle ważne są: dokumentacja fotograficzna i dokładne oględziny szczątków. 2/3 lub ¾ z odnalezionych na Łączce szczątków charakteryzuje się ciężkimi obrażeniami głowy, potwierdzającymi postrzałowy mechanizm powstania obrażeń. Typowy obraz to otwór wlotowy w tylnej części czaszki, na potylicy. Najczęstsze są postrzały z bliskiej odległości, a nawet z przystawienia, co powoduje duże uszkodzenie czaszki. Jest jednak przypadek, gdy skazaniec zginął w wyniku serii z karabinu maszynowego (prawdopodobnie leżąc), gdyż w jego szczątkach odnaleziono aż 11 pocisków, a w samej czaszce były aż trzy przestrzeliny.

IMG_6085m

IMG_6092m

Dr Andrzej Ossowski omówił m.in. kwestię dokumentacji przedmiotów znajdowanych przy szczątkach.

Są to zwykle pociski, guziki, medaliki, krzyżyki. Jeśli chodzi o badania genetyczne, od rodzin ofiar pobierany jest materiał porównawczy. Bez tego nie jest możliwa identyfikacja szczątków

- podkreślił naukowiec.


Do dzisiaj odnaleziono szczątki 96 osób, ale prace ciągle trwają

– zaznaczył dr Szwagrzyk.

Z pewnością liczba ta będzie większa już jutro.

 

IMG_6094m

Archeolodzy mają pracować na Łączce do piątku. Drugi etap prac, prowadzony tym razem pod alejkami cmentarnymi w obliczu kwatery Ł, rozpocznie się w październiku. Trzeba dodać, że Łączka znajduje się niedaleko od pomnika ofiar tragedii smoleńskiej.

IMG_6068m

IMG_6102m

IMG_6049m

IMG_6056m

IMG_6058m

IMG_6104m

IMG_6044m

Relacja: Margotte i Bernard

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych