Amber, czyli pałac Paca. "I do tego, jak wisienka na torciku młody Tusk, co ma „bzika” na punkcie transportu i jest dobry w Excelu"

Michał Tusk, Fot. Youtube.pl
Michał Tusk, Fot. Youtube.pl

Znamy, oczywiście powiedzenie, „wart Pac pałaca, a pałac Paca”. Nie sposób nie powtórzyć tego, patrząc na wszystkich aktorów tej marnej burleski, którą oglądamy. Jak oni wszyscy do siebie pasują!

Oto malwersant z wyrokami, który z nowym nazwiskiem i nową energią, korzystając z politycznego parasola platformerskiej władzy robi kolejny przekręt kosztem zwykłych, naiwnych ludzi, oto firma - piramida finansowa, oferująca niemożliwe do dotrzymania w normalny sposób zyski, oto linie lotnicze, oferujące loty poniżej kosztów, oto szef portu lotniczego, przyjmujący syna premiera i jednocześnie oferujący mu lewą fuchę na boku u konkurencji, oto prokuratura, która umarza postępowanie w sprawie Amber, po czym, w wyniku zażalenia zmuszona do wznowienia, przewleka sprawę przez 2 lata, oto reżimowy reżyser, zakłamany do szpiku kości w swym życiu i robiący zakłamany do szpiku kości film, w którym nie zgadzają się fakty, geografia, postaci, a nawet cykl rozrodczy człowieka, bo dziecko, które ma w grudniu 1970 3 miesiące, na filmie dopiero się rodzi, oraz Bolek, zakłamany do szpiku kości baron Muenchhausen polskiej polityki, agent SB i kto wie, kogo jeszcze. I do tego, jak wisienka na torciku młody Tusk, co ma „bzika” na punkcie transportu i jest dobry w Excelu. I stary Tusk, który o tym wszystkim wiedział od stycznia, ale oczywiście, się nie zainteresował. Nawet „bury” nie dał. Ale mix, co?

Nawiasem mówiąc, taka dygresja, spojrzałem na parę liczb i, szczerze mówiąc, nie wiem, czy w tym wszystkim właśnie o to nie chodziło, żeby wszyscy spanikowali i pobiegli do kas i jeszcze się bili, kto pierwszy dobiegnie, bo w regulaminie jest wyraźnie napisane i żaden sąd tego nie przekreśli, że w razie zerwania umowy traci się 15% zysku, 19.5% kary oraz 20% w wyniku przyjęcia specjalnej ceny złota. Nie chce mi się dokładnie liczyć, bo nie o to chodzi, ale ktoś policzył, że w kieszeni Plichty- Stefańskiego zostaje legalnie 31 milionów złotych. Zupełnie legalnie, bo przecież nikt nie zmuszał ludzi to wcześniejszego wypłacenia pieniędzy i poniesienia przy tej okazji kar umownych.

No, szczerze mówiąc, jak to było u Monsieur Jourdain, „po kiego diabła właził na ten statek?”, czyli, po cholerę ładowali ci nieszczęśnicy swoje pieniądze w interes, który cuchnął na milę oszustwem? No, może, dlatego, że Plichta- Stefański zawsze dbał o to, żeby w pobliżu jego szemranych interesów zawsze kręcili się w taki, czy inny sposób, Prezydent Gdańska Adamowicz, elity polityczne gdańskiej PO, syn Premiera Tusk, reżyser Wajda i TW Bolek, ukontentowany finansowanym przez Plichtę hagiograficznym, zakłamanym gniotem o Wałęsie. Nie można zaprzeczyć, że po pierwszych niepowodzeniach w biznesie Stefański, po tych wszystkich wyrokach, zrozumiał, jak się w Polsce robi interesy, zmienił nazwisko i zaczął nowy biznes, tym razem prawidłowo i skutecznie - korumpując oficjeli i paputczików Platformy Obywatelskiej i ich rodziny. I miał rację, tak właśnie najłatwiej robi się interesy w Polsce rządzonej przez Donalda Tuska. Chociaż, czy na pewno przez niego? Kto ich tam wie, kto rządzi, w każdym razie Tusk jest wystawiony na witrynie sklepowej, jako słup, co to jest sympatyczny, ładnie się kojarzy z przyjemnymi rzeczami, a jak są jakieś nieprzyjemne, to ucieka na zaplecze i chowa się do szafy na jakieś dwa dni, aż przyjdą sondaże i opracowany zostanie jego aktualny pogląd na wydarzenie.

Rozbawił mnie dzisiaj zacny kolega Rossmann, twierdząc, że Tusk powinien zdymisjonować szefa swoich szpionów, Bondaryka, za to, że ten nie ostrzegł go, że jego syn pcha się w cuchnący na milę interes, tudzież, przy tej okazji pakuje się w oczywisty konflikt interesów pracując jednocześnie dla dwóch podmiotów robiących ze sobą interesy. Oczywiście, sytuacja jest dokładnie odwrotna, to Bondaryk może się zastanawiać, czy w końcu nie zdymisjonować Tuska, czy też może jeszcze tym razem mu wybaczyć, jak to robił kilkakrotnie do tej pory. Przy okazji, jestem na 100% przekonany, że wszystkie potrzebne informacje były na biurku Tuska ( starego) miesiące, jeśli nie lata temu, ale ten pustak po prostu niczego nie przeczytał, bo właśnie jest pustakiem i zresztą, nie taka była umowa, jak się najmował, że ma coś czytać. On nie z tych, co czytają, a nawet, jak czyta, to nie jarzy, chyba, że są obrazki. Nawet, jak książkę wydał ( „wydał”, hi,hi) za pieniądze Palikota, to też był to album ze zdjęciami, żeby się Tusk intelektualnie nie przedźwigał.

Najlepszy dowód, jak mylą się ci, którzy nazywają tego smutnego clowna Don Aldo, to to, że zwyczajnie olał go z szyderczym śmiechem młody Kalemba, olał młody Tusk i nic. Pan Premier RP podwinął ogon pod siebie, jak ostatni tchórz i siedzi cicho. No, może czeka na coś, o czym on już wie, a my jeszcze nie. Oczywiście, to, co piszę, dotyczy samego Tuska, a nie tego tajemniczego grona rządzącego tym wszystkim, bo ten działa sprawnie. Właśnie czytam, że związku z lipcowym ujawnieniem styczniowej rozmowy Władysława Łukasika z Władysławem Serafinem ZUS domaga się od Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych zapłaty zaległych „składek”, zaś fiskus - zapłaty zaległego podatku VAT, w sumie - kilku milionów złotych. Przedtem nie musiała, dopiero teraz jakoś tak wyszło. No, ale to przypadek, oczywiście.

P.S. Zachęcam do czytania felietonów w Gazecie Polskiej Codziennie i w Freepl.info.

http://naszeblogi.pl/blog/69

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf   

http://freepl.info/authors/seawolf

Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.