Rząd stoi na czele piramidy gospodarczej, pod którą podpięte są - jawnie lub niejawnie - miliony Polaków

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Nie jest łatwo być synem premiera.

Będąc premierem - nie jest łatwo być ojcem, bo od dzieci trzeba wymagać więcej niż wymagałoby się bez stanowiska. Trochę taki syndrom "dziecka nauczycielskiego", które broić nie może, bo zaraz idzie na konto mamy/taty.

Tak, niezależnie od tego, gdzie pracowałby Michał Tusk, media miałyby używanie, choć pewnie - gdyby sytuacja nie była aż tak wątpliwa - nie tak wielkie.

Z drugiej strony - gdyby sytuacja dotyczyła lidera opozycji, media urządziłyby wielodniową jazdę pod zarzutem nepotyzmu. Dziś media Michała Tuska traktują mimo wszystko dość łagodnie.

W całej sprawie jest kilka wątków, na które warto zwrócić uwagę.

Po pierwsze, ujawnienie współpracy Michała Tuska z OLT oznacza co najmniej jeden zgrzyt - dotyczący jego zarobków. Oto w wywiadzie dla "Faktu" syn premiera skromnie "zadowalał się" 3 tysiącami złotych miesięcznie, które zarabia w Porcie Lotniczym:

"Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze, jakoś sobie z żoną radzimy".

Nawet z zarobkami w OLT (ponad 5 tys., a pewnie to nie koniec umów zleconych), Michał Tusk zarabiał pieniądze nie tak znowu oszałamiające jak na poziom życia naszego establishmentu. Ale to strojenie się w nader skromne piórka jednak nie było powiedzeniem całej prawdy. Podobnie jak opowieści o mailu na nazwisko "Józef Bąk", którego stosowanie ma nie być elementem kamuflażu, ale codziennym zwyczajem syna premiera. To wszystko podważa całą, "oficjalną" wersję zdarzeń (zresztą, podważały już ją opowieści o szefie Portu Lotniczego przez rok biegającym za synem premiera, by namówić go do przyjęcia oferty zatrudnienia).

Pod drugie, po ujawnieniu pracy syna premiera dla OLT stanowisko powinien stracić szef Portu Lotniczego, który dopuścił do sytuacji, w której jego podwładny pracował na rzecz podmiotu w oczywisty sposób pozostającego w konflikcie interesów z zarządzaną przez niego firmą. Dopuścił, jak twierdzi Michał Tusk, świadomie.

Po trzecie wreszcie, i najważniejsze, sytuacja zawodowa syna premiera nie jest niestety niczym w Polsce Donalda Tuska szczególnym.

Tak wygląda "znajdowanie pracy" przez młodych ludzi ze środowisk ze znajomościami.

Tak wygląda budowanie znacznej większości małych biznesów. Niby działają na wolnym rynku, ale tak naprawdę mają jakąkolwiek szansę tylko wówczas, gdy wpiszą się w jakąś "sieć" - dostaną zlecenia po znajomości, podzielą się zyskami, wykorzystają wiedzę i kontakty z poprzedniej firmy. Szczególnie podatna na tego typu patologie jest sfera PR, ekspertyz i analiz.

Co ważne - dotyczy to najczęściej firm państwowych, ale zjawisko obecne jest również silnie w sektorze nominalnie prywatnym. I tu konkursy, przetargi, wybór najlepszej oferty to fikcja, obudowa słowno-prawna dla działań realnych, prowadzących do dawania zleceń przede wszystkim swoim.

Ten mechanizm powoduje, że rząd - poprzez całą podległą mu nomenklaturę - ma wpływ na życie znacznie większej liczby ludzi niż wynika to ze statystyk. Rząd stoi na czele piramidy gospodarczej, pod którą podpięte są - jawnie lub niejawnie - miliony Polaków. I te miliony nie chcą żadnej zmiany - niezależnie od własnych poglądów - bo wiedzą, że zmiana polityczna może przynieść im utratę zleceń, lub przynajmniej możliwość utraty. Bo jak upadnie ten wyżej, to i ja będę miał kłopoty. W końcu nowy przyprowadzi swoje zaprzyjaźnione firmy.

To ważny, choć na co dzień ukryty mechanizm panowania politycznego obecnej władzy.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.