Otwarty masowy grób na Powązkach jest symbolem minionego systemu. To na nim zbudowano kariery dzisiejszych „ludzi honoru”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

W tym roku na Cmentarz Wojskowy na Powązkach dotarłem dopiero dzień po obchodach wybuchu Powstania Warszawskiego. Zwykle chętnie uczestniczę w sierpniowych uroczystościach bo dają możliwość wspólnego przebywania, a czasami nawet bezpośredniej rozmowy z ostatnimi żyjącymi Powstańcami, przywileju którego będą już raczej pozbawione moje dzieci i ich pokolenie. Tym razem, choć same uroczystości mnie ominęły, wizytę na Powązkach zapamiętam jednak do końca życia.

Z czasów dziecięcych jeszcze znałem zwyczaj stawiania zniczy na różnych warszawskich cmentarzach: na Bródnie, na Powązkach, na starym i nowym cmentarzu na Służewie w miejscach, gdzie zgodnie z ustnymi przekazami anonimowo chowano osoby zamęczone w komunistycznych katowniach Warszawy. Teraz, po upływie wielu lat, będąc akurat na Powązkach, przypomniałem sobie informację o rozpoczęciu prac badawczych i ekshumacji ciał w jednym z takich miejsc, tzw. Łączce. Nie byłem zupełnie przygotowany na to, jakie wrażenie zrobi na mnie widok tego otwartego grobu.

To co zobaczyłem, sprawiło że poczułem się tak, jak musiał czuć się w 1943 r. Józef Mackiewicz będąc świadkiem otwarcia grobów katyńskich. Na powierzchni – zielone drzewa, trawa, kwiaty, wszystko skąpane w porannym słońcu. Metr w głąb – warstwy poukładanych byle jak szkieletów, ręce powykręcane od ciągnięcia ciał za nogi, potrzaskane i szczerbate czaszki, z których zęby prawdopodobnie wybito w trakcie przesłuchań, połamane kości. Po katyńsku przestrzelone potylice. Tak wygląda nasz prawdziwy panteon narodowy, nasza prawdziwa aleja zasłużonych. Leżą tam najlepsi i najodważniejsi spośród swojego pokolenia, m.in. rotmistrz Pilecki, mjr Szendzielorz „Łupaszka”, płk Dekutowski „Zapora”, generał Fieldorf „Nil” i kilkuset im równych.

Otwarty masowy grób na Powązkach jest dla mnie najlepszym możliwym symbolem minionego systemu. To w nim właśnie biło śmierdzące trupią zgnilizną serce polskiego komunizmu. To na nim zbudowano kariery dzisiejszych „ludzi honoru”, to z niego wyrastają korzenie części autorytetów moralnych. Jedno spojrzenie do wewnątrz grobu i już wiadomo, że PRL nigdy nie był komedią Barei.

Z nielicznych doniesień prasowych poświęconych ekshumacjom na Powązkach dowiedziałem się, że prace archeologiczne napotykały wcześniej na absurdalne trudności związane z koniecznością ochrony cmentarnego drzewostanu lub z faktem, że na części masowego grobu stoją już późniejsze grobowce peerelowskich prominentów (NB. trudno o lepszą metaforę dla oddania natury komunizmu w Polsce). Mam jednak nadzieję, że sprawy te nie przeszkodzą w wydobyciu, identyfikacji i przeprowadzenia, godnego pochówku wszystkich leżących tam ofiar, Państwo Polskie jest im to po prostu winne. Mam też nadzieję, że analogiczne prace badawcze zostaną przeprowadzone także na cmentarzu bródnowskim i na obu cmentarzach na Służewie. Jesteśmy krajem niepodległym już od ponad 20 lat i musimy umieć spojrzeć prawdzie prosto w oczy.

Na koniec, chciałbym zachęcić wszystkich Warszawiaków i osoby wybierające się do Warszawy w nadchodzących tygodniach do odwiedzenia cmentarza Powązkowskiego i oddania hołdu ostatnim obrońcom II Rzeczypospolitej. Do miejsca ekshumacji bardzo łatwo trafić, polscy niezłomni leżą zaledwie o kilkadziesiąt metrów na południowy zachód od „kwatery Smoleńskiej”, miejsca pochówku  ofiar tragedii z kwietnia 2010 r.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych