Rząd Tuska „rżnął i rżnie głupa” w sprawie ochrony Prezydenta RP w Katyniu

fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Dlaczego rząd Donalda Tuska w kwietniu 2010 r. przed pobytem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu nie zwiększył środków zabezpieczenia tej wizyty, nie wprowadził zwiększonego stopnia alarmowego?

Rząd Tuska posiadał szereg informacji wskazujących na potencjalne zagrożenia, bardzo różnego typu, w tym na próbę zdyskredytowania głowy państwa podczas tej wizyty. W dodatku, w ścisłym gronie osób przygotowujących uroczystości katyńskie w 2010 r. był minister Jacek Cichocki, ówczesny sekretarz kolegium ds. służb specjalnych.

Od początku 2010 r. następowała pełzająca destabilizacja wewnętrzna w Rosji oraz w pobliskim sąsiedztwie.. W ciągu kilku tygodni doszło tam do szeregu aktów terrorystycznych, w których zginęło około 60 osób. Kulminacja zamachów nastąpiła na przełomie marca i kwietnia. Wydarzenia te sprawiały, że region za wschodnią granicą był niestabilny.

Dlatego rząd Tuska powinien wziąć pod uwagę różne warianty rozwoju sytuacji i dopilnować szczegółów organizacyjnych wizyty, w tym także wzmocnić ochronę delegacji.

Do tej oceny sytuacji w regionie, należało również dodać prognozę, że Rosja będzie chciała wykorzystać uroczystości katyńskie do własnej gry geopolitycznej. Na taką ewentualność wskazywała Kancelaria Prezydenta w początkowym okresie przygotowań wizyty. Już w grudniu 2009 r. minister Mariusz Handzlik z Kancelarii Prezydenta po spotkaniu z ambasadorem Rosji Władimirem Grininem stwierdził notatce, że „aby uniknąć możliwości rozgrywania przez Rosję udziału najwyższych władz  państwowych RP w zbliżających się uroczystościach rocznicowych  tj. Oświęcim, Katyń, zakończeniu II wojny światowej, należałoby zawczasu ustalić rangę przedstawicieli i konkretny plan obchodów”. Notatka trafiła m.in. do szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Następnie Arabski przekazał tę notatkę m.in. ministrowi Jackowi Cichockiemu. Jest to o tyle ważne, gdyż do tej pory nazwisko Cichockiego nie pojawiało się w kontekście organizacji uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Min. Cichocki pełnił wtedy w rządzie określoną rolę, był sekretarzem kolegium ds. służb specjalnych.

Pierwsze spotkanie w sprawie obchodów w Katyniu zostało zorganizowane w Kancelarii Premiera– jak wynika z zeznań Dariusza Górczyńskiego z MSZ złożonych w prokuraturze –z inicjatywy min. Cichockiego.

Również w następnych miesiącach minister Cichocki otrzymywał dokumenty na temat organizacji wizyty, brał również udział w kolejnych spotkaniach grupy roboczej, zajmującej się organizacją uroczystości w Katyniu.

Uczestnictwo min. Cichockiego w tych spotkaniach nie był przypadkowy. Jedyną funkcję jaką pełnił w pierwszym gabinecie Tuska był sekretarz kolegium ds. służb specjalnych. Tym samym udział min. Cichockiego prace w zespole organizującym uroczystości w Katyniu były formą oficjalnego kanału informacyjnego dla polskich służb specjalnych. W ten sposób sekretarz kolegium znał szczegóły organizacyjne uroczystości katyńskich. Z jednej strony powinien przedstawiać wąskiej grupie rządowych organizatorów prognozy i oceny służb specjalnych na temat zamierzeń Kremla, a z drugiej strony przedstawiać premierowi i szefom służb wnioski odnośnie zadań ochrony uroczystości katyńskich. Takie ustawowe obowiązki spoczywały na nim, jako na funkcjonariuszu publicznym współodpowiedzialnym za sferę działalności służb specjalnych.

Polskie służby specjalne – poprzez sekretarza kolegium ds. służb specjalnych – od początku nie tylko sprawowały dyskretną kontrolę nad ich organizacją, ale posiadały szczegółowe informacje na temat organizacji uroczystości, w tym także stosunku Kremla do wizyty polskiego prezydenta w Katyniu. Tymczasem poszczególne organy państwa nie posiadały w trakcie organizacji wizyty niezbędnych informacji na temat wizyty, charakterystyki miejsca, lotniska i sprzętu.

Rząd Tuska, a zwłaszcza nadzorowane przez niego służby specjalne, powinny uwzględniać fakt, że podczas wizyty może dojść do nieoczekiwanych sytuacji, trudności logistycznych lub technicznych. Tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia 2010 r. dowiodły, że system bezpieczeństwa RP nie zadziałał, tak jakby nie istniał.

 

Całość w Naszym Dzienniku

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych