My-Wy-Oni. "Społeczeństwo nie po raz pierwszy w swojej historii przeżyło swoistą zachodnią gorączkę"

Rozmowa z Bronisławem Wildsteinem (Na Poważnie, Nr 3-4 2012) zwróciła uwagę na bardzo istotny, ale mało zauważalny kontekst PRL-u – rolę zwrotu „Oni”. My  mówiliśmy na komunistyczną władzę – „oni”, władza niższego szczebla o wyższej od siebie tak samo - „Oni” i prawdopodobnie polski komunistyczny rząd, władzę w Moskwie określał  tym samym przydomkiem. O czym to świadczy? Świadczy to o sztuczności życia politycznego, intelektualnego, fasadowej pozycji PZPR i całego PRL-u. Przez 50 lat nie funkcjonował podmiot „My”, lecz zamiennik „Oni”. Zbudowaliśmy coś tak sztucznego, które nie jest ani „Oni”, ani „My” i z tym wjechaliśmy w III RP. Z tego musiało powstać nic i dlatego powstało pokolenie „Nic”... I tu nie ma się co obrażać, bo im szybciej zdiagnozujemy chorobę, tym łatwiej będzie nam ją zwalczyć – razem. Chodzi przecież o przyszłość zwłaszcza  młodego pokolenia, o podział pracy dla nich i jasną perspektywę. Gdyby jeszcze gen. Jaruzelski odpowiedział na dwa podstawowe pytania: 1. dlaczego PRL tak bardzo zaniedbywał konserwację parku maszynowego i dlaczego pozostawił po sobie tak zdewastowaną gospodarkę narodową, 2. Co dowództwo polskiej armii zrobiło, aby w planach Układu Warszawskiego Polska nie stała się śmietnikiem nuklearnym? Gdyby odpowiedział na te pytania, wówczas wszystkim zrobiłoby się jaśniej. Okazałoby się też kim

Niepoważnie na poważnie

Oczywiście, prócz zupełnych prymitywów bo i tacy byli, mało kto tamten ustrój traktował poważnie. Rzecz w tym, że z tego „niepoważnie”, które trwało dwa pokolenia zostało tak poważne „niepoważnie”, że dziś już coraz mniej osób chce swoje obowiązki wobec państwa i ojczyzny traktować poważnie. „Solidarność”, o czym się nie  mówi, walczyła o lepszy socjalizm… Po upadku PRL-u nie było komu przejąć władzy. Można się zżymać, że to była tylko fasada, że społeczeństwo nie było dojrzałe, że Armia Czerwona…, ale nie sposób ukryć, że na wybitnych przywódców czekamy do dziś. I min. tym różni się III RP od II RP. W 1989 r. zabrakło tej inteligencji, która w 1918 zdołała utrzymać nadchodzącą wolność i zbudować nowoczesne państwo. Wymordowano ją lub wypędzono w czasie II wojny i po wojnie. Druga Rzeczpospolita zaistniała przez ogłoszenie aktu niepodległości, III RP coś podobnego nie przytrafiło się. I od początku było już niezbyt poważnie, o czym nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę. Gdyby III RP ogłosiła swoją niepodległość nasza pozycja w UE byłaby prawdopodobnie zupełnie inna. III RP byłaby państwem-legendą, które obaliło komunizm, a skoro nie wiadomo czym było, dziś można wmawiać ludziom, że to mur berliński, a nie „S”… Mimo to, „Solidarności” nie wolno lekceważyć, bo w polskiej historii ostatnich 250 lat ważne są zwycięstwa moralne. Bez nich nie zdołalibyśmy utrzymać swojej spójności kulturowej. Taki jest los państw i narodów nieustannie atakowanych i prześladowanych.

Fakt odseparowania PRL od II RP też nie było gestem na miarę wyżyn intelektualnych. Dorobek materialny i duchowy niepodległej Polski, niszczono z iście proletariacką pasją. W miarę wymierania tamtych ludzi, intelektualny i duchowy obraz polskiego społeczeństwa zaczął się zmieniać coraz bardziej na niekorzyść. I tendencja ta utrzymała się do dziś. Starzał się też wspomniany park maszynowy. Ale czy warto było konserwować coś, co budowane było na śmietniku nuklearnym?

W pogoni za króliczkiem

W takim stanie ducha w 1989 r. w świat. Wyruszyliśmy na poszukiwanie swych szans i w pogoni za straconym czasem. Społeczeństwo nie po raz pierwszy w swojej historii przeżyło swoistą zachodnią gorączkę. W szkole nikt jednak nie uczył historii polskiej emigracji – nie wyciągnięto więc właściwych wniosków. Przyszywani komuniści wyciągnęli ze swojej klęski w 1989 r. naukę i zaczęli mocno osadzać się w nowej rzeczywistości – poprzez prywatyzację… I pozostało jak w PRL-u. Pozostał podział na My i WY. Ciąg pokoleń i elit został przerwany, przerwany został też logiczny opis polskiej rzeczywistości. Skutek był taki, że ani jedni, ani drudzy nie zbudowali żadnej teoretycznej konstrukcji państwowej, na której można by oprzeć kontynuację polskiej kultury i państwowości. Ba, obydwie grupy poszły w drugim kierunku: zaniku poczucia państwa i własnej tożsamości. Działacze „S”, którzy poczuli się oszukani pozostawili w sobie gorycz. Następne pokolenie posolidarnościowe uznało wszelką walkę za bezcelową i przyjęło postawy konformistyczne, a nawet celebrystyczne. Wszyscy oni zaczęli szukać albo kasy, albo wolności tam, gdzie ich znaleźć nie mogli. Przy czym wolność w wielu przypadkach oznaczała zabawę, a kasa krótka perspektywę. W Polsce Polska Partia Piwa była tego transparentnym przykładem. Dziś już tej partii nie ma, ale pozostał po niej sposób myślenia, grille i piwo. Jest więc nadal durnowato.

Ludzie wychowani na owej niepoważności pojechali w świat, i właśnie tak zostali przez niego odebrani. Jakże obecna polska emigracja zarobkowa różni się od Wielkiej Emigracji polistopadowej, czy nieco już innej postyczniowej. Okres zaborów wyjaśnił nam niezbicie, że nie mamy innej drogi, jak odwołanie się do własnych doświadczeń i własnej kultury. Po II wojnie swoją perspektywę oglądu ograniczono nam do okresu powojennego i dziś z tego wszystkiego utworzył się dramat, bo nie wiemy dlaczego coraz powszechniej traktowani jesteśmy niepoważnie. Nie możemy pojąć, że aby zdobyć czyjąś akceptację i czyjś szacunek, musimy reprezentować siebie, a nie jakiegoś pajaca lub, gorzej – kabotyna, który nie ma swojego zdania, jest znikąd, chce być kimś innym niż jest, ponadto sprzeda wszystko

Na gruzach wielkiego NIC

Jest już tak śmiesznie, że ci, którzy wyjechali zagranicę pracują tam po 10 godzin dziennie. Swoje ogromne pieniądze przysyłają do kraju, zasilają one budżet państwowy, ale mimo to ich właściciele nie mogą mieć pewności, że nie zostaną pożarte przez kryzys lub najnormalniej zmarnowane? Brak punktu odniesienia objawia się tym, że traci się punkt zaczepienia. Młodzi muszą zadbać o to, aby ich pieniądze w kraju były wydawane w sposób właściwy. Muszą stworzyć własną bazę rozwoju.

Do tego wszystkiego doszedł jeszcze sposób prowadzenia śledztwa smoleńskiego. Skutek jest taki, że dziś wszyscy jesteśmy bezbronni. Nie ma kto bronić ani państwa, ani poszczególnego obywatela. Jest idealnie rynkowo: obywatelu nie bądź jeleniem i broń się sam. Na pytanie jak, pada odpowiedź: jak możesz! Rękami i nogami!

Śmierć gen. Petelickiego, o której tak szybko zapomniano, jest śmiercią człowieka, który coś doniosłego w III RP zrobił i mógłby zrobić więcej. Teraz Smoleńsk i Oświęcim jest wszędzie. I to jest efekt podziału na MY-WY-ONI. Pozostało jedno wielkie NIC! Niewiele zmieni atmosfera panująca na Euro 2012, bo na poziomie ludowym możemy wypijać razem z młodzieżą całej Europy hektolitry piwa, ale na politycznym, pozostajemy na tych samych pozycjach. Oni zapłacili za swoje piwo, my będziemy płacić za stadiony, a UEFA zgarnęła kasę. Przyjdzie walec i wyrówna.

CZYTAJ TAKŻE: Tematem wiodącym numeru 3/4 jest słabość dzisiejszej demokracji. Dużo ważnych, wartościowych i wciągających tekstów!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.