Polska staje się coraz mocniej częścią strefy sowieckiej. Narzędziem imperialnej neostalinowskiej polityki Rosji Putina, która dąży do wasalizacji Europy i pozbycia się obecności USA ze starego kontynentu.
Konflikt w Syrii ujawnił, że mamy do czynienia z nową odsłoną zimnej wojny. Proces wasalizacji nabiera przyspieszenia. Wpisuje się w nią między innymi fala „dziwnych” samobójstw. Ale także dostosowywanie się polskich instytucji, na przykład prokuratury w sprawie śledztwa smoleńskiego, do oczekiwań jakie płyną z Moskwy. Trwa recydywa komunizmu w nowej państwowo-biznesowej odsłonie. Impuls przychodzi z Rosji.
Jest w życiu społecznym bardzo silny, kto wie czy nie zasadniczy mechanizm naśladownictwa. Obecność przez czterdzieści lat wschodniej komunistycznej „kultury” politycznej w Polsce ukształtowało mnóstwo jednostek o mentalności sowieckiej. Ta mentalność zreprodukowała się w głowach następnych generacji. Ta mentalność czekała na dogodne warunki, aby się w pełni ujawnić. Dogodne warunki wytwarza PO, partia która kopiuje wzory Jedinej Rossiji. Ma wsparcie w postaci Ruchu Palikota. Te wzorce zachowań mają swoje źródło w nawykach mentalnych, ale i w bazie czyli w ekonomii, jakby powiedział marksista.
Odnowienia imperium Putin dokonał dzięki eksportowi ropy, gazu i broni. Kiedy w roku 1999 Putin doszedł do władzy, cena ropy była niska. Około dwudziestu dolarów za baryłkę. Ponieważ państwo miało mało pieniędzy odwołał się retorycznie do modelu społeczeństwa obywatelskiego. Prasa zachodnia, popadła w miłosny zachwyt, w szczególności tradycyjnie rusofilska francuska porównywała Putina do De Gaulle’a. Powtórzyła się sytuacja z zachwytami nad Gorbaczowem w okresie Pierestrojki.
Ówczesne zaklinanie rzeczywistości, aby niedźwiedź stał się łagodnym niedźwiadkiem jest zabawne, w kontekście wojny czeczeńskiej, wojny z Gruzją, Smoleńska, czy obecnego popierania reżimu w Syrii. Ten liberalizm z początku panowania to był swoisty NEP, wymuszony sytuacją ekonomiczną a nie miłością Putina dla liberalizmu. Jak cena ropy naftowej osiągnęła poziom siedemdziesięciu dolarów i więcej za baryłkę, i kiedy okazało się że ta tendencja jest trwała, Putin powrócił do wzorów radzieckich ponownie i zetatyzował gospodarkę, odbudował siłę biurokracji i FSB.
Te setki tysięcy funkcjonariuszy to karna armia wyznawców. Inercja takich wielkich struktur jest zaraźliwa. Wytwarzają one wirusy, które przenoszą się ponad granicami. Wraz ze wzrostem cen ropy nasilała się agresywność rosyjskiej polityki i nowy rosyjski nacjonalizm. Tu uwaga. Publicyści oskarżający polską prawicę o faszyzm, i jednocześnie świadomie nie dostrzegający tego co dzieje się w Rosji, choć wielu uważa się za światowców, wobec rozwoju wypadków, to już tylko agentura wpływu.
Analitycy wieszczą upadek prędzej czy później Rosji, gdyż ten ustrój zbudowany na dopingu z ropy nie może być trwały. Karna armia urzędników i funkcjonariuszy FSB może panować długo dzięki terrorowi. Wszak KGB/FSB nigdy nie wyprowadziło się z Łubianki. Instytucjonalna ciągłość jest zachowana. W Rosji władza nie wywodzi się tylko z samej własności. Państwo nie pełni roli komitetu wykonawczego pozostającego na usługach klasy posiadaczy. To właśnie raczej brak ochrony własności prywatnej wzmacnia ją.
Aresztowania polskich biznesmenów z zarzutami korupcyjnymi, między innymi tak wpływowego jak Gromosława Czempińskiego, przez polski wymiar sprawiedliwości, to znak obecności tej tendencji nad Wisłą, bo nie uwierzę w nagle obudzone poczucie sprawiedliwości Donalda Tuska.
Tusk i PO jako partia władzy odbudowała biurokrację, zetatyzowała państwo, majstruje teraz przy resortach siłowych. Buduje swoją karną armię. I stosuje zasadę dziel i rządź, napuszczając jednych na drugich. Jest to pełzający, usankcjonowany prawem zamach na wolności obywatelskie. Tusk nie ma na szczęście ropy i gazu. A Polska ma tradycje parlamentaryzmu i społeczeństwo obywatelskie, które organizuje się głównie wokół Kościoła katolickiego.
To, że Kościół pełni taką rolę jest warunkowane historycznie. Wynika z faktu, że przez sto dwadzieścia trzy lata niewoli a potem przez ponad czterdzieści lat komunizmu, to Kościół przejął funkcje politycznego reprezentowania narodu.
Gdy pojawia się sytuacja zagrożenia suwerenności narodu, zaczyna pracować w Kościele ta ukształtowana historycznie tradycja „polityczna”. A tak na marginesie. Mam dwóch kolegów ateistów, którym Kościół przestał przeszkadzać. I to, jak myślę bardzo dobra wiadomość. Zrozumieli w końcu, co znaczy być leninowskim pożytecznym idiotą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/135438-trwa-recydywa-komunizmu-w-nowej-panstwowo-biznesowej-odslonie-impuls-przychodzi-z-rosji