Dlaczego Platformie Obywatelskiej tak się spieszy, żeby ograniczyć nam nasze prawa i wolności obywatelskie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Sejm przegłosował prezydencki projekt zmian w ustawie Prawo o zgromadzeniach. Już dwa tygodnie po starciach i zamieszkach w Warszawie podczas Święta Niepodległości, w wyniku których m.in. spłonął wóz transmisyjny jednej ze stacji telewizyjnych, prezydent Bronisław Komorowski przedstawił projekt nowelizacji Ustawy.

Kancelaria Prezydenta próbowała wpisać się w panujące wówczas emocje i wykorzystać zamieszki jako pretekst do gruntownej zmiany prawa. Eksperci m.in ze  Stowarzyszenia Sędziów Polskich słusznie wskazują, że inicjatywa prezydenta Komorowskiego "stanowi kolejny przykład interwencji legislacyjnej związanej z bieżącymi wydarzeniami". Efektem jest szereg zapisów, które budzą duże kontrowersje nie tylko wśród polityków opozycji, ale także organizacji pozarządowych oraz prawników.

Minister Krzysztof Łaszkiewicz mówił podczas wtorkowej debaty sejmowej, że konstytucja zapewnia obywatelom nie tylko prawo do organizowania zgromadzeń, ale także prawo do poczucia bezpieczeństwa.

Prezydencki projekt nowelizacji ustawy wprowadza rozwiązania, które w intencji jego autorów mają ograniczyć lub wyeliminować zagrożenia, naruszające bezpieczeństwo obywateli. W tej sprawie chodzi więc zasadniczo o to, czy  prawo obywateli do zgromadzeń publicznych może być ograniczane ze względu na inne wartości.

Te argumenty nie przekonały polityków opozycji i spotkały się z lawiną krytyki ze strony organizacji pozarządowych. 7 marca w Sejmie odbyło się wysłuchanie publiczne. Prezydencki projekt został skrytykowany m.in. przez przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Fundacji "Panoptykon" oraz stowarzyszenie "Marsz Niepodległości". Ich przedstawiciele podkreślali, że ustawa o zgromadzeniach wymaga nowelizacji, ale prezydencki projekt jest niedopracowany, a niektóre przepisy są po prostu niekonstytucyjne.

Po drugim czytaniu, prezydencki projekt został przesłany do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Ale komisje nie poparły w środowym głosowaniu wniosku PiS i RP o odrzucenie prezydenckiego projektu, który ich zdaniem ogranicza prawa obywatelskie. Wygląda na to, że koalicja dążyła do uchwalenia nowych przepisów za wszelką cenę.

Na ciekawą rzecz zwrócił uwagę dr Marcin Warchoł z Fundacji Republikańskiej, który w swoim komentarzu na ten temat przywołał orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 18 stycznia 2006 r., podsumowujące to, na czym polega współczesne rozumienie wolności zgromadzeń:

Po pierwsze, ewentualność kontrdemonstracji przy użyciu przemocy lub przyłączenia się skłonnych do agresji ekstremistów nie może prowadzić do pozbawienia tego prawa nawet wtedy, gdy istnieje realne niebezpieczeństwo, że zgromadzenie publiczne spowoduje naruszenie porządku publicznego przez wydarzenia, na które organizatorzy zgromadzenia nie mają wpływu, a władza publiczna uchyla się od podjęcia skutecznych działań w celu zagwarantowania realizacji wolności zgłoszonego zgromadzenia.

Po drugie, na organach władzy publicznej ciąży obowiązek zapewnienia ochrony grupom organizującym demonstracje i biorącym w nich udział, bo tylko w ten sposób można realnie gwarantować wolność zgromadzeń, bez względu na stopień kontrowersyjności (ale nie przekraczając prawnie ustalonych zakazów głoszenia określonych poglądów, np. wzywających do nienawiści rasowej czy propagujących ideologię faszystowską) przedstawianych publicznie poglądów i opinii.

Po trzecie, prawo do kontrdemonstracji nie może sięgać tak daleko, by ograniczało prawo do demonstracji. Obowiązkiem władzy publicznej jest stworzenie skutecznych przesłanek odbycia zgłoszonego zgromadzenia w sytuacji, gdy poprzez zachowania innych uczestników życia publicznego zagrożone byłoby zrealizowanie wolności zgromadzeń. Trybunał Konstytucyjny potwierdza trafność poglądu, że uczestnicy demonstracji mają prawo do przeprowadzenia jej bez obawy przed zagrożeniem swego bezpieczeństwa fizycznego przez oponentów. Władza publiczna ma obowiązek ochrony każdego kto w sposób legalny korzysta ze swego prawa. Z drugiej strony niedostateczna reakcja władzy publicznej tworzyłaby sytuację, w której wolność zgromadzeń byłaby uzależniona od reakcji przeciwników zgromadzenia i stanowiłaby zachętę dla agresywnych działań publicznych. Oznaczałoby to, że w praktyce przesłanką odbycia zgromadzenia byłaby powszechna akceptacja poglądów wyrażanych w ramach realizacji konstytucyjnej wolności zgromadzeń.

Po czwarte, konstytucyjnie dopuszczalne ograniczenia wolności zgromadzeń nie zawierają w sobie możliwości stosowania przez organy władzy publicznej, w stosunku do osób zachowujących się pokojowo, środków represyjnych po odbyciu zgromadzenia. Oznacza to również zakaz stosowania środków represyjnych wobec uczestników zgromadzenia, którego odbycie zostało zakazane, a następnie zakaz ten uznany został za naruszający prawo o zgromadzeniach czy inną regulację prawną będącą podstawą wydanego zakazu.

Po piąte, nie stanowi podstawy ograniczenia wolności zgromadzeń występująca w praktyce niesymetryczność między celami i rezultatami korzystania z wolności zgromadzeń a przypisywanymi przez media i komentatorów życia publicznego (w tym przedstawicieli władzy publicznej) znaczeniami, funkcjami, celami czy intencjami organizatorów i uczestników zgromadzenia.

Po szóste, konstytucyjna gwarancja wolności zgromadzeń zawiera zakaz odbierania tej wolności przez władze publiczne z powodu różnic światopoglądowych lub gdy głoszone treści są niezgodne z systemem wartości reprezentowanych przez piastunów władzy publicznej. Władze publiczne nie mają prawa przypisywania organizatorom zgromadzenia celów i intencji i na tej podstawie formułowania ocen prowadzących do dyskwalifikacji zgromadzenia. Przekonania moralne piastunów władzy publicznej nie są synonimem "moralności publicznej" jako przesłanki ograniczenia wolności zgromadzeń.

Po siódme, w konsekwencji, konstytucyjna gwarancja wolności zgromadzeń oznacza oddzielenie zezwolenia na demonstrację (zakaz demonstracji) od akceptacji treści planowanej demonstracji. Zgodne z Konstytucją jest wypowiadanie - publicznie - poglądów, które nie muszą znajdować powszechnej akceptacji, o ile nie naruszają powszechnie obowiązujących zakazów.

Po ósme, wskazane zasady dotyczą zgromadzeń (w rozumieniu konstytucyjnym), nie każde zaś zbiorowisko obywateli jest zgromadzeniem. Z pewnością nie jest zgromadzeniem w znaczeniu użytym przez konstytucję i ustawę o zgromadzeniach wspólne działanie jednostek utrudniające korzystanie z dróg publicznych jako instrument realizacji innych celów (np. blokada dróg).

Analiza istoty wolności zgromadzeń prowadzi do wniosku, że wolność zgromadzeń jest szczególną polityczną wolnością jednostki, podlegającą przez to szczególnej ochronie konstytucyjnej na podstawie art. 57 Konstytucji.

Ten katalog reguł powinni sobie byli przyswoić autorzy prezydenckiego projektu zmiany ustawy Prawo o zgromadzeniach, zanim wzięli się do pisania prawnego bubla, który ogranicza obywatelskie prawa i konstytucyjne wolności.

Prezydent Bronisław Komorowski i większość mediów głównego nurtu przedstawiały potrzebę zaostrzenia prawa o zgromadzeniach w kontekście zamieszek na Placu Konstytucji oraz podpalenia wozu transmisyjnego jednej ze stacji telewizyjnej podczas obchodów Święta Niepodległości.

Kompletnie pominięto fakt, że legalny przemarsz organizowany przez m.in. przez stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" został zablokowany przez środowiska lewackie, które publicznie przyznawały się do tego, że ich głównym celem jest blokada "faszyzmu".

Pośpiech oraz nieuwzględnianie krytyki, płynącej z różnych stron wobec szczegółowych zapisów znowelizowanej ustawy każe postawić pytanie o rzeczywiste intencje władz.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych