„Tusk nie klęka ani przed księdzem, ani przed Kościołem”, bo on klęka przed Putinem i Merkel

Fot. PAP
Fot. PAP

Dwa dni temu, w sobotnim wywiadzie dla Onetu, Andrzej Halicki, poseł Platformy Obywatelskiej oświadczył uroczyście, że „premier Tusk nie klęka ani przed księdzem, ani przed Kościołem”. W ostatnich miesiącach to już kolejna taka deklaracja pochodząc od polityków PO. Wcześniej podobne słowa wypowiedział sam Donald Tusk. Takie oświadczenia to cyniczna gra nastrojami antyklerykalnymi.

Politycy PO wypowiadają takie słowa, żeby pozyskać niewielki antyklerykalny elektorat. Dla osiągnięcia tego celu gotowi są podsycać nastroje antykościelne. Gotowi są wzniecać nienawiść do Kościoła.

Robi to partia, która jeszcze niedawno dla swoich parlamentarzystów organizowała rekolekcje w podkrakowskich Łagiewnikach, której politycy przed wyborami samorządowymi wysyłali listy do księży proboszczów z deklaracjami jak PO bardzo dba o Kościół. Dzieje się to w partii, która ma podobno bardzo mocne tzw. konserwatywne skrzydło, ale politycy tego skrzydła jakoś milczą.

Taka zmiana, wzrost nastrojów antykościelnych w Platformie nie dziwi, jeśli przypomnimy sobie początek lat 90. Wówczas Kongres Liberalno-Demokratyczny, poprzednik PO, w antyklerykalizmie rywalizował z SLD. Politykom KL-D przeszkadzały nawet oceny z religii na szkolnych świadectwach. Widać, że Donald Tusk wraca do swoich ideowych korzeni. Sprawdza się stare porzekadło: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

A wracając do słów posła Halickiego, że Donald Tusk „nie klęka ani przed księdzem, ani przed Kościołem”. Wypada się z nimi zgodzić. Donald Tusk „nie klęka ani przed księdzem, ani przed Kościołem”, bo on klęka przed Putinem i Merkel. Wobec tych polityków prowadzi politykę na klęczkach. To są bożki, przed którymi Donald Tusk pada na kolana. Szkoda, że wobec nich nie potrafi prezentować się tak hardo jak wobec Kościoła. Wobec Putina jest potulny jak baranek, co widzimy od niemal pięciu lat, a co bardzo pokazała katastrofa smoleńska. Gdzie jest miejsce Donalda Tuska, pokazał ostatnio Putin dzwoniąc do niego i rugając, że podczas Euro doszło do zamieszek między kibolami polskimi i rosyjskimi. Donald Tusk jak zwykle potulnie wysłuchał połajanek z Kremla, choć oczywiste było, że zamieszki, w sumie o niewielkim zasięgu, zostały sprowokowane. Ale ten telefon pokazuje charakter relacji Putin-Tusk. Putin, w obronie rosyjskich kiboli zadzwonił do Tuska z reprymendą, a Tusk od dwóch lat nie potrafi uzyskać decyzji o powrocie wraku TU-154 M do Polski. To symbolicznie oddaje charakter tych relacji.

Dla kanclerz Merkel Donald Tusk też nie jest partnerem do poważnych rozmów. Wystarczy kilka klepnięć po ramieniu, kilka niemieckich nagród i Donald Tusk pełen radości z kilku błyszczących i brzęczących medali zawsze popiera politykę niemiecką na forum Unii Europejskiej. Polska oczywiście nie ma z tego żadnych realnych korzyści.

Klękanie przed Putinem i Merkel jest w interesie osobistym Donalda Tuska, ale nie w interesie Polski i Polaków.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych