Rosyjscy kibice, którzy przemaszerowali na Stadion Narodowy zrobili to wbrew obowiązującemu w Polsce prawu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Andrzej Hrechorowicz/PAP
Fot. Andrzej Hrechorowicz/PAP

Artykuł został opublikowany w "Naszym Dzienniku"

Rosyjscy kibice, którzy 12 czerwca przemaszerowali przez centrum Warszawy na Stadion Narodowy, zrobili to wbrew obowiązującemu w Polsce prawu. Dlatego zdziwienie musi budzić decyzja władz Warszawy, które de facto wyraziły zgodę na nielegalne zgromadzenie publiczne obywateli obcego państwa. Czy polskie prawo nie obowiązuje Rosjan?


Organizatorzy marszu nie złożyli wniosku o jego rejestrację, a jednocześnie oficjalnie ogłaszali w mediach, iż organizują marsz, na którym będą prezentować komunistyczne treści na transparentach i koszulkach. W takiej sytuacji powinny zareagować władze państwowe i samorządowe, które mają ku temu odpowiednie środki prawne. Tymczasem rządzący zostali wyprowadzeni w pole przez Rosjan.

Minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki zapowiedział 8 czerwca, że

jeśli rosyjscy kibice spełnią wymogi polskiego prawa dotyczące zgromadzeń i tego typu przejść, będą mieli prawo przemaszerować przez Warszawę. Zostanie im to zagwarantowane przez miasto i służby porządkowe. Nie musi być to żadne zagrożenie.

W tym samym dniu Ewa Gawor, dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, poinformowała o tym, że kibice rosyjscy złożyli pismo "z prośbą o pomoc w przejściu grupowym osób, które mają bilety na mecz Polska - Rosja". Zdaniem pani Gawor, nie był to formalny wniosek o zgodę na zgromadzenie publiczne.

Napisali, że takie przemarsze są tradycją kibiców rosyjskich w czasie mistrzostw Europy. Nie będzie problemu, żebyśmy im w tym pomogli.

- tłumaczyła podczas konferencji prasowej.

Na dzień przed meczem Polska - Rosja prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz na antenie RMF FM w dość pokrętny sposób tłumaczyła decyzję stołecznych władz:

Nie było żadnego wniosku (o zgromadzenie ze strony rosyjskich kibiców). Nie ma ani zgody, ani braku zgody ze strony miasta. Jest po prostu tylko i wyłącznie przejście przez most.

Rosjanie obiecali solennie pani prezydent przemarsz bez politycznych haseł i manifestacji.

Jeśli złamią obietnicę, to będzie to świadczyło o tym, że nas oszukali.

- oznajmiła pani prezydent.

Po wtorkowych zamieszkach w wywiadzie dla Polskiego Radia prezydent Warszawy podtrzymała swoje wcześniejsze stanowisko, że nie mogła zakazać Rosjanom zorganizowania demonstracji w stolicy oraz że formalnie żadnej demonstracji nie było. Dlatego też nie mogło być ani zgody, ani odmowy. Wyjaśniła, że pochód Rosjan po prostu szedł na mecz i że takie marsze odbywają się również w innych miastach przy okazji podobnych imprez.

Podsumowując, rosyjscy kibice zorganizowali marsz, ale zamiast złożyć formalne zawiadomienie w tej sprawie, ograniczyli się do poinformowania stołecznych władz o tym fakcie. Z kolei władze samorządowe z panią prezydent na czele w wyniku zaniechania nie skorzystały z przysługujących im praw i nie wyegzekwowały od przedstawicieli rosyjskich kibiców formalnego wniosku w tej sprawie.


Jak to wygląda w świetle obowiązującego w Polsce prawa?


W art. 1 ust. 2 ustawy Prawo o zgromadzeniach czytamy: "Zgromadzeniem jest zgrupowanie co najmniej 15 osób, zwołane w celu wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska". Art. 7.1. Organizator zgromadzenia publicznego zawiadamia organ gminy w taki sposób, aby wiadomość o zgromadzeniu dotarła nie później niż na 3 dni, a najwcześniej 30 dni przed datą zgromadzenia.
2. Zawiadomienie powinno zawierać następujące dane:
1) imię, nazwisko, datę urodzenia i adres organizatora oraz nazwę i adres osoby prawnej lub innej organizacji, jeżeli w jej imieniu organizuje on zgromadzenie,
2) cel i program oraz język, w którym będą porozumiewać się uczestnicy zgromadzenia,
3) miejsce i datę, godzinę rozpoczęcia, planowany czas trwania, przewidywaną liczbę uczestników oraz projektowaną trasę przejścia, jeżeli przewiduje się zmianę miejsca w czasie trwania zgromadzenia,
4) określenie planowanych przez organizatora środków służących zapewnieniu pokojowego przebiegu zgromadzenia oraz środków, o których dostarczenie zwraca się do organu gminy.
Z kolei art. 52 ¤ 1 pkt 2 kodeksu wykroczeń mówi: "Kto zwołuje zgromadzenie bez wymaganego zawiadomienia albo przewodniczy takiemu zgromadzeniu lub zgromadzeniu zakazanemu podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny". W ¤ 2 czytamy: "Podżeganie i pomocnictwo są karalne". Przez zwołanie zgromadzenia rozumie się ogłoszenie o nim w środkach masowego przekazu, przygotowywanie plakatów czy oplakatowanie w miejscach publicznych, bądź też rozpowszechnienie ulotek, wysłanie zaproszeń, itp.

A zatem Rosjanie zorganizowali marsz, który według polskiego prawa spełnia kryteria zgromadzenia publicznego. O tym, czy mamy do czynienia z organizacją wydarzenia, które podpada pod ustawę Prawo o zgromadzeniach, powinny decydować miejscowe władze, na których terenie takie wydarzenie ma miejsce. Ale ich decyzja musi być zgodna z obowiązującym prawem.

Przedstawiciele rosyjskich kibiców sprytnie obeszli nasze przepisy prawa, wykpiwając je. Zastosowali prosty wybieg, nazywając swoje zgromadzenie "marszem przez most". Gdyby zgłosili formalnie zgromadzenie - do czego byli zobowiązani - powstałoby ryzyko jego rozwiązania, a jego organizator ponosiłby odpowiedzialność za zgodny z prawem jego przebieg.

Prawo o zgromadzeniach nie reguluje odrębnie odpowiedzialności za szkodę organizatora takiego zgromadzenia. Wchodzi tu w grę tylko zwykła odpowiedzialność cywilna. Odpowiedzialność solidarną organizatora z uczestnikiem Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodą z Konstytucją w wyroku z 10 listopada 2004 r., Kp 1/04. Stwierdził jednak wówczas, iż są dopuszczalne ograniczenia wolności zgromadzeń, które mogą wiązać się również z wprowadzeniem wyraźnych podstaw odpowiedzialności odszkodowawczej organizatora zgromadzenia. Nie oznacza to jednak, że ustawodawca może ustanowić każdą postać odpowiedzialności, nie uwzględniając konieczności poszukiwania racjonalnego kompromisu pomiędzy interesem publicznym związanym z pokojowym i bezpiecznym przebiegiem zgromadzenia a wolnością jego organizowania. Polski ustawodawca nigdy nie podjął próby uregulowania takiej odpowiedzialności, a szkoda. Jest ona obecnie oparta na ogólnych zasadach prawa cywilnego (art. 415 kc) i jest niestety nieskuteczna w praktyce.

Odpowiada organizator
Warto to zmienić i wprowadzić odpowiedzialność na zasadzie ryzyka organizatora zgromadzenia za szkody wyrządzone przez jego uczestników. Prawo cywilne zna taką odpowiedzialność (art. 433 kodeksu cywilnego: "Za szkodę wyrządzoną wyrzuceniem, wylaniem lub spadnięciem jakiegokolwiek przedmiotu z pomieszczenia jest odpowiedzialny ten, kto pomieszczenie zajmuje, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą zajmujący pomieszczenie nie ponosi odpowiedzialności i której działaniu nie mógł zapobiec").

Trudno dociec, kto wyrzucił doniczkę, która rozbiła głowę przechodniowi, i dlatego może on domagać się odszkodowania od tego, kto pomieszczenie zajmuje. Podobnie w trakcie zamieszek trudno dociec, który z uczestników złamał innej osobie rękę czy zniszczył przystanek autobusowy. Zatem uzasadnieniem dla wprowadzenia takiej szczególnej odpowiedzialności byłaby niemożność uzyskania odszkodowania od faktycznego sprawcy. Po wtóre zaś, uzasadnieniem byłaby okoliczność, iż ten, kto czerpie korzyść z danego zgromadzenia, np. poprzez możliwość wyrażenia własnego zdania czy prezentacji określonych haseł, odpowiada za ewentualne szkody dokonane przez jego uczestników. Mógłby on od tej odpowiedzialności się ubezpieczyć. Takie ubezpieczenie mogłoby być obowiązkowe. Zatem organ gminy nie wydałby zezwolenia na organizację zgromadzenia, gdyby jego organizator najpierw nie przedstawił polisy ubezpieczeniowej.

Podstawę do wprowadzenia tych zmian do prawa o zgromadzeniach daje art. 10 tej ustawy:

Przewodniczący odpowiada za zgodny z przepisami prawa przebieg zgromadzenia. Przewodniczący ma prawo zażądać opuszczenia zgromadzenia przez osobę, która swoim zachowaniem narusza przepisy ustawy albo uniemożliwia lub usiłuje udaremnić zgromadzenie. W razie niepodporządkowania się żądaniu, przewodniczący może zwrócić się o pomoc do policji lub straży miejskiej. Jeżeli uczestnicy zgromadzenia nie podporządkują się zarządzeniom przewodniczącego wydanym w wykonaniu jego obowiązków lub gdy przebieg zgromadzenia sprzeciwia się niniejszej ustawie albo narusza przepisy ustaw karnych, przewodniczący rozwiązuje zgromadzenie. Z chwilą rozwiązania lub zamknięcia zgromadzenia jego uczestnicy są obowiązani bez nieuzasadnionej zwłoki opuścić miejsce, w którym odbywało się zgromadzenie.

Co więcej, zgodnie z art. 12 prawa o zgromadzeniach, zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy, jeżeli jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach lub gdy narusza przepisy niniejszej ustawy albo przepisy ustaw karnych, a przewodniczący, uprzedzony o konieczności rozwiązania zgromadzenia, wzbrania się, by to uczynić.

Gdyby zatem przewodniczący nie wyrzucił ze zgromadzenia osób stwarzających zagrożenie dla mienia, życia lub zdrowia innych osób, to ponosiłby ryzyko, że za uszkodzoną latarnię czy przystanek on osobiście by płacił, albo płaciłby zakład ubezpieczeń, gdyby wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie.

Podsumowując, problem zamieszek z 12 czerwca leży nie w zachowaniu rosyjskich kibiców, gdyż nie oni są od egzekwowania polskiego prawa, mogą się jedynie do niego stosować lub nie, lecz władz Warszawy, które pozwoliły na łamanie obowiązujących w Polsce przepisów prawa o zgromadzeniach, powołując się na "tradycje marszów kibicowskich" w innych krajach, a także polskich władz, które przewidując tego rodzaju zagrożenia, powinny dokonać odpowiednich zmian w prawie.


Dr Marcin Warchoł, szef zespołu ds. Wymiaru Sprawiedliwości Fundacji Republikańskiej, doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Postępowania Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Autor wielu publikacji naukowych, w tym współredaktor książki pt. "Europejski kodeks postępowania karnego".

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych