Ifigenia w biedzie - greckie refleksje Stefana Truszczyńskiego. "Kapitaliści greccy nie są tak pazerni jak nasi"

PAP/EPA
PAP/EPA

Felieton ukazał się na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich - POLECAMY!

Kapitaliści greccy nie są tak pazerni jak nasi. Oczywiście nachapali ile się dało, ale zostawili ludziom – tzw. zwykłym ludziom - możliwość oszukiwania na podatkach (nikt tu nie wciskał kas fiskalnych). Nie są też tak bojący. Tak naprawdę wcale się nie boją, że im zlicytują państwo, zabiorą narodową władzę, a nawet euro. Nikt tego nie uczyni, bo naczynia europejskie są już tak połączone, że strachy to na lachy, a i nikt nie będzie udawał Greka w Atenach czy Salonikach. Tamże właśnie wiozący mnie taksówkarz mówi mi wprost, że gdyby mógł to zagłosowałby na... Putina, bo on obiecywał Grecji bałkańską rurę, która zmieniłaby radykalnie sytuację gospodarczą kraju. Tymczasem ostatni rządzący - słyszę od szofera - to zmarnowali.

Myśmy też podskakiwali w sprawie innej rury. A jednak pełznie ona po dnie Bałtyku. Bo tzw. Zachód policzył sobie co im bardziej się opłaca: lojalność wobec partnera z Unii czy czysty - no, może nie tak bardzo - zysk. I wyszło jak w Jałcie!

Saloniki, początek lata. Pustawo, nudnawo. A to ponoć dwumilionowe miasto i jeszcze niedawno ruchliwy port. Holowników i portowych strażaków nadal pełno. Tyle, że przycumowane przy nabrzeżach

- po dwa, trzy obok siebie. Czekają. Tak jak i Grecy na gości, którzy gdzieś odpłynęli.

- Przypłynął tu dziś jakiś statek? - pytam portowego ciecia.

- Dziś nie. Pojutrze ma coś przypłynąć.

Łażę po kejach. Robię zdjęcia. Na środku placu wyładunkowego uganiają się bezpańskie kundle. Kryzysem zionie.

50% etatowych dziennikarzy zwolniono. Ale telewizja jak wszędzie brzęczy wesoło i ładuje ogólnoeuropejskie reklamy znanych powszechnie firm. Jest tego chyba nawet więcej niż u nas.

Oczywiście taka sama sztampa. Może tylko trochę krótsze. Podobne są natomiast dysputy polityków, których - tak jak i u nas - nikt na pewno już nie słucha. Przekrzykują się i jeszcze machają rękami. Ble, ble.

Benzyna jeszcze droższa niż w Polsce. Zero klientów. Przechodząc kilkakrotnie obok stacji przy hotelu gdzie mieszkałem, ani razu nie widziałem, by ktoś tankował.

Polaków też znacznie mniej. Wielu wyjechało, a ci, którzy zostali mówią, że podoba im się grecki styl życia. Ba! Każdy by sobie poleżał brzuchem do góry.

U nas krążył ostatnio taki kawał: możesz tanio wynająć Greka; będzie za ciebie robił wszystko na co nie masz czasu - długo spał, potem sjestował, a wieczorem posiedzi w kawiarni i winko wypije. Ty przecież musisz zasuwać!

Możemy oczywiście topić pieniądze w Grecji, potem w Portugalii. A nie daj Boże jeszcze w Hiszpanii. Pocieszając się, że Niemcy i tak więcej zapłacą. No, ale do czasu.

Lepiej najpierw zapłaćmy tym, którzy budowali drogi, stadiony. Pomyślmy w końcu o rodzinach - walczących o minimum pieniędzy dla egzystencji – wychowujących niepełnosprawne dzieci.

Grecy nas chyba lubią. A już na pewno Jacka Gmocha. W sali odlotów w Salonikach spotkałem Pana Jacka z małżonką. I zamieniłem się w usługowego fotografa, bo co chwila ktoś podchodził z aparatem i prosił, by mu zrobić zdjęcie z niezwykle popularnym tam trenerem.

- This is great man - tłumaczył mi łamaną angielszczyzną fan naszego „bankowca informacji footballowych".

Waliły też jedna za drugą ciemnookie Greczynki. A Pan Jacek nie odmawiał pozowania.

Ciekawe, że nasi koledzy eksperci od kopania piłki nie korzystają z doświadczenia tegoż pana. Grecy go bardzo lubią, a my już nie? Przypomniałem sobie także bardzo ciekawe wypowiedzi o Grecji, o Grekach profesora Wojciecha Lamentowicza. Był naszym ambasadorem w Atenach, a potem przedstawicielem różnych firm w Grecji. Czy były doradca Solidarności z przełomu lat 80-90 dziś już nie pasuje?

Lubię jak o Grecji mówi Andrzej Sikorowski, mąż Greczynki zresztą. A jeszcze lepiej jak Pan Andrzej śpiewa. Albo gdy śpiewa Eleni. Na Kretę poleciały niedawno nasze najmłodsze wnuczki, a więc moja rodzina wspiera tamtejszą upadającą gospodarkę. Ale żeby jeszcze ładować w ich banki - to byłaby już przesada.

Nie wierzę, by bogata Europa zrobiła rzeczywiście Akropolis Adieu! To się nie wydarzy. Najstarsza z demokracji sama musi uporać się ze swoim kryzysem. Podobnie jak Polska, która fundusze na infrastrukturę dobrze wykorzystuje, mimo wielu kłopotów. Trzeba jednak pamiętać, że ta manna nie będzie spadać z nieba wiecznie. Gdy przestanie powinniśmy już mocno stać na nogach. Niestety, jak dotąd wiele jeszcze spraw jest u nas postawione na głowie. Obca dłoń tych kłopotów nie wykreśli.

Teraz trochę się zjednoczyliśmy. I jest pierwszy sukces: z A-2 się udało. Lewandowski-Błaszczykowski będą na pewno nadal strzelać. Ale choćby nie wiem jak wydzierał się Zimoch, to i tak wiadomo, że Pan Bóg piłki nosi. Może więc i dobrze, że w sukurs przyszedł metropolita warszawski, że przesadzający w krytyce były bramkarz dostał po łapach, natomiast Mucha-Lato lepiej by już nic nie mówili.

Piłkarze - odfruną.

Kibice - wyjadą.

Drogi, lotniska - zostaną. I jeśli nawet do poprawki, to i tak sporo się już zmieniło. Ale co dalej?
Platformie słupki skoczą. No i jeszcze jest zapowiedź wielkiego show tym razem w siatkówce. Ale to wszystko jednak za mało. Tak jak i nas w kraju coraz mniej.

Jest ratunek - ze wschodu. Skoro Litwini tak bardzo nienawidzą wszystkiego co polskie - może ściągniemy do kraju 50-100 tysięcy rodaków, którzy - w końcu u siebie - nie mogą nawet poprawnie napisać swojego nazwiska.

Uwalniajmy się od ograniczeń formalno-prawnych blokujących obywatelskie inicjatywy gospodarcze. To wszystko w konsekwencji utrudnia rozwój kraju. Uwolnijmy publiczne środki przekazu od niedołęgów pozorujących pracę. Od nierobów mnożących urzędnicze stanowiska. Przeszkadzających ludziom zdolnym i chętnym.

Pokolenie niekumate internetowo odchodzi już w siną dal. Kibole na nowoczesnych stadionach na pewno będą grzeczniejsi i zaczną przychodzić na mecze rodzinnie. Przestańmy oskarżać się o rasizm i nietolerancję. Bo wystarczająco i kłamliwie robią to za nas inni - jak BBC - którzy tak naprawdę niewiele o nas wiedzą. Pozwalają sobie natomiast ranić Polskę boleśnie. Dotyczy to także ludzi na najwyższych szczeblach. Niechlujstwo, nieuctwo. Również lekceważenie spotyka nasz kraj. Późniejsze przepraszania są na ogół żenujące.

Spoko, niespoko - przeżyjmy i podliczmy się. Może  już następne mistrzostwa (choćby te siatkówkowe) będziemy przygotowywać, budować bez Chińczyków, bez obcych super reżyserów i tego tchórzliwego niedowiarstwa. Może telewizja polska przestanie kupować tzw. formaty, gotowce wymyślone dla innych odbiorców w krajach, których nie powinniśmy bezmyślnie małpować. Tysiące mądrych pokończyło artystyczne szkoły. Oni chcą, potrafią, dajcie im szansę. Tym, którzy tak bardzo lubią inne klimaty - droga otwarta. Na wyjazd krótszy lub dłuższy. Wolność jest!

Koledzy dziennikarze - piszcie o tym, uprzytamniajcie wszystkim: wolny wybór, wolna wola. Ale i ryzyko też.

18.06.2011

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.